Rozdział 21

50 4 0
                                    

*Kath*

Rano razem z Naną udałam się na śniadanie, usiadłyśmy na swoje miejsca i zabrałyśmy się za jedzenie.

- Ej gdzie jest Lotta? - zapytałam po dłuższym wpatrywania się w jej miejsce.

- A nie wiem, powinna tu być. - odpowiedziała Nana odwracając się w moją stronę.

Nagle drzwi do WS się otworzyły i w progu stanął Arthur, który już po chwili stał obok nas.

- Chodźcie szybko! - krzyknął łapiąc powietrze.

- Ale gdzie? - zapytała Nana.

- Do Skrzydła. Lottcie coś się stało!

Spojrzałyśmy na siebie i rzuciłyśmy się do wyjścia. Po chwili byłyśmy już na miejscu ale gdy chciałyśmy wejść na drodze stanęła nam ta głupia baba.

- Nie możecie tam wejść. - powiedziała surowym tonem.

- Niby czemu? To nasza przyjaciółka. - odpowiedziałam zdenerwowana.

- Lotta zemdlała, a my nie wiemy dlaczego, więc musi zostać poddana badania zaraz po przebudzeniu.

- Ale skoro teraz jeszcze "śpi" to chyba możemy tam iść? - zapytała Beth.

Ta szmata miała właśnie odpowiedzieć, ale nagle jakaś druga szmata wyszła ze Skrzydła i coś jej szepnęła.

- Niestety musicie już iść. - odpowiedziała po chwili.

Przewróciłam oczami i odeszłam bez słowa. Zajebiście. Tyle szmat w około, a podłogi nadal brudne.

Wkurwiona odeszłam od Skrzydła i poszłam do dormitorium.

- Kath zaczekaj! - usłyszałam wołanie Nany. - Kath gdzie idziesz?! Zaraz mamy lekcje!

- Chuj mnie to obchodzi. Mam dość! To jest pojebane! Mamy tyle rzeczy, a nic z tym nie robimy! Musi coś być w tych książkach albo w tym notesie!

- Nie mamy klucza do tego notesu!

- To pójdziemy z kimś pogadać i dowiedzieć się czym czy kim są te albo Ci Huncwoci!

- Ale kto może wiedzieć?

Nastała cisza, ale po chwili zastanowienia powiedziałyśmy w tym samym czasie:

- Teddy!

Szybko pobiegłyśmy na WS, ale gdy tam dobiegłyśmy zobaczyłyśmy tylko Matta, Tom, Jonathan i Lucasa, a przy stole Gryffindoru Jamesa, Albusa (ugh) i Teddy'ego. Czekaj... Teddy!

- Teddy! - krzyknęłam i razem z Naną szybko tam podeszłyśmy.

- No co tam? - zapytam chłopak lekko się uśmiechając.

- Musimy pogadać. - złapałam go za rękę i zaciągnęłam na koniec sali.

- Wiesz coś może o Huncwotach? Kto lub co to jest? - zaczęła nagle Beth.

- Ymm... moja babcia mi o nich opowiadała, mój tata był jednym z nich, ale niestety nie pamiętam za bardzo. Musicie poszukać w kronikach Hogwartu. Tam napewno coś będzie. Sorry.

- Dobra, dzięki i tak dużo pomogłeś. - odpowiedziałam i razem z Naną udałyśmy się do drzwi.

- Nie, Nana, czekaj! Stój. - ugh zaś ktoś nas zatrzymuje. - Um cześć. - odwróciłam się i zobaczyłam Jamesa biegnące go w stronę mojej przyjaciółki.

- Dobra, to ja was może zostawię. - uśmiechnęłam się i podeszłam do grupki Ślizgonów.

- Hejka! - krzyknęłam, gdy byłam już blisko stołu.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz