Rozdział 22

101 7 2
                                    

Ważna notatka pod spodem

*Nana*

- Ej, bo chyba ktoś tu idzie. - powiedziałam.

- Cholera, co robimy?

- Wyrwij tą stronę z tym zdjęciem i spadamy.

Kath zrobiła tak jak powiedziałam i zaraz potem rzuciłam na nas zaklęcie Kameleona po czym szybciutko wyszłyśmy.

Stanęłyśmy pod ścianą i poczekałyśmy, aż dyruś dotrze do gabinetu, po czym poszłyśmy do dormitorium.

- Cholera. - zaklnęłam cicho.

- Co jest?

- Nie zamknęłyśmy tej głupiej książki, a tam jest ślad po wyrwanej stronie.

- Kurwa, Nott. Oby się Potter nie skapnął, chociaż i tak zwaliłby wszystko na nas.

- Taa... każdy pretekst jest dobry do opierniczenia nas.

- Dokładnie.

Kiedy już weszłyśmy do pokoju, poszłyśmy spać.

*******

Następnego dnia po drodze na śniadanie spotkałyśmy też biegnącą Lottę co mnie zbytnio nie zdziwiło, bo Melafuss zawsze była spóźnialska, a jest już 20 po ósmej. Znowu oberwiemy od Pottera Seniora. Przywitałyśmy się z nią, a ja szepnęłam jej, że musimy się spotkać dziś w naszym (moim i Kath) dormitorium, a ona powiedziała, że będzie o 17. Chwilę potem przekroczyłyśmy próg Wielkiej Sali. Wszystkie oczy zwróciły się ku nam, a rozmowy ucichły. Nie powiem, dość irytujące.
Spojrzałam w stronę Ślizgonów ( którzy nam pomachali), a potem na dyrektora, który patrzył na nas za złością.

- Która jest godzina?! - zapytał mocno zirytowany.

Ostentacyjnie podwinęłam lewy rękaw mojej szaty i zrobiłam smutną minę.

- Niestety nie mam zegarka, ale sądzę, że 8.20.

To go jeszcze bardziej rozwścieczyło przez co zrobił się czerwony na twarzy i krzyknął:

- Slytherin traci 20 punktów. - w tym momencie było słychać jęki ze strony naszego stołu. - Nott, Malfoy i Melafuss szla...

Nie dokończył, bo do Sali wbiegł zdyszany Albus Junior Junior Potter. Dyrektor zamilkł wściekły do granic. Nawet gałki oczne mu się powiększyły. No tak, nie może nas ukarać, bo swoim dzieciom nigdy szlabanów nie daje, a nie może postąpić, aż tak niesprawiedliwie na oczach całej szkoły.

- Dyrektor pozwoli, że już usiądziemy. - powiedziała Katherine, po czym ze złośliwymi i tryumfalnymi zarazem uśmiechami oddaliłyśmy się w stronę naszego stołu. Z tego co widziałam to Lotta zrobiła to samo, z taką różnicą, że ona pękała ze śmiechu (a nie uśmiechała w ten sposób co my).

- Co was ten dyrektor tak nie znosi? - spytał Jonathan gdy zajęłyśmy miejsca obok nich.

- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Zawsze dla innych był miły, a dla nas nie.

- Może chodzi o wasze rodziny. No wiesz, te dalsze.

- Może tak, ale w sumie mam to gdzieś.

- Ta, nie gadajmy o tym. Lepiej powiedzcie z kim idziecie na ten cały bal? - zaśmiał się Tom.

- Ja idę z Kath. - wyszczerzył się Matt, a Bad odpowiedziała mu tym samym.

- Ja chciałbym zaprosić Lotte. - rzekł Arthur.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz