Rozdział 11

64 7 1
                                    

Rose:
- Nie!- ten dupek myśli, że zagramy w butelke. No dziękuje.
- Dlaczego?- Olivia popatrzyła na mnie wzrokiem „masz powiedzieć TAK, i nic mnie nie obchodzi".
- Jak chcecie to grajcie, ja moge popatrzeć.
- Mała zrobimy głosowanie, jeśli więcej osób będzie na tak to gramy. Kto za nie ręka do góry.- natychmiast podniosłam ręke, lecz nie miałam się z czego cieszyć bo tylko ja uważałam, że to głupi pomysł.
- Eghh.- upadłam zrezygniwana na piasek.
- Wiecie.. Chodźmy na molo, lepiej będzie kręcić butelką.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę mostku.
Poczułam jak ktoś złapał mnie w talii.
- Kotek, nie gniewaj się.
- Taa....
- Pytam się kolejny raz, dlaczego wyglądasz lepiej w moich ciuchach?
- No wiesz..wiele by wymieniać. Może dlatego, że jestem dziewczyną?
- Każdemu chłopakowi tak zabierasz ciuchy?
- No jasne! Mam całą szafe męskich ciuchów i codziennie chodze w innych.- powiedziałam zdanie przepełbione sarkazmem.
- Chodź bo zaczną grać bez nas.
Doszliśmy i usiedliśmy w kółku.
- Pierwsza kręci Ami bo jest najmłodsza.- odezwał się Zack.
Młoda zakręciła i wypadło na Tonyego.
- Pytanie czy wyzwanie?- zapytała chłopaka który siedział obok mnie a jego ręka była w niebespiecznej odległości od mojego tyłka. W mojej głowie zapaliło się czerwone światełko.
- Wyzwanie.
- Pocałuj...Rose.
Moge się gdzieś schować?
Chłopak odwrócił się w moją strone i przysuną twarz do mojej. W jego oczach zobaczyłam coś cudownego. Wzią w ręce moją twarz i lekko musną swoimi ustami o moje. Zaczeliśmy się całować coraz zachłanniej. Tsa dopóki nie usłyszeliśmy odchrząknięcia.
Tony zakręcił i oczywiście musiało wypaść na mnie.
- Pytanie.- odpowiedziałam zanim zdążył zapytać.
Chyba chwile myślał.
- O czym teraz myślisz?
Hahaha o czym ja myśle? Ja przecież nie mam nic w głowie. Ja NIE MYŚLE. No dobra ale trzeba coś powiedzieć.
- Myśle o tym jak życie jest bez sęsu. W wieku 5/6 lat już trzeba iść do szkoły. Potem przez jakieś dziesięć lat się trzeba uczyć dodatkowo sutdia. Potem małżeństwo, praca dochodzą dzieci. I cały czas późnien powtarza się jedno. W nocy wstać do dziecka. Rano do pracy. Po pracy do domu zrobić obiad spać. I tak w kółko.
Chyba wszystkich zatkało.
- Już nie masz o czym myśleć?- przerwała cisze Amber.
- Yyy dobra kręce.
Wypadło na Olivie.
- Prawda.
- Opisz swojego crusha.
- Wysoki, umięśniony blądyn z brązowymi oczami. Sportowiec.
- Czy ty mnie opisałaś?
- Nie, zdaje ci się.
Siora zakręciła i wypadło na Zacka. Przypadek? Tak sądze.
- A może zagramy w słoneczko?
- Jak dla mnie BOMBA!
- Czemu wy jesteście ta..- nie dano mi było skączyć.
- Tacy seksi?
- Nie! Tacy głupi!
Już mieliśmy zacząć grać w tą głupią gre ale przyjechały ciotki. Bogu dzięki!
Przywieźli koce, kosz piknikowy z jedzeniem i wszystko co potrzebne na piknik.
Ciocie przestraszyły się, w sensie martwiły co mi się stało, jak zobaczyły mnie w dresach i bluzce chłopaka. Opowiedziałam im w skrórcie co zaszło i się uspokoiły.

Hejooo. Króciutki rozdział. Ale chciałam dodać cokolwiek.
Jak wakacje mijają?

Takie pytanko. Macie deskorlki/fiszki itd? Wysyłajcie zdj na priv. Plzz.

O tym życiu co mówiła Rose, to takie myśli krążą mi po głowie. Po co żyć jak ciągle to samo. Dobra! koniec tej rozkminy!
Dobranoc ;**

~namita xx

Summer LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz