Part 2

369 9 2
                                    

- Co powiedziałeś? Mam być do cholery spokojna?! Jak trzymasz mnie w takiej niepewności?!

- Z nami koniec. Przepraszam. - W tym momencie straciłam ochotę na wszystko. Straciłam nawet chęć do życia. Nie wiedziałam co powiedzieć łzy zaczęły płynąć potokami. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Co ja takiego źle zrobiłam?

- A-ale dlaczego? Spójrz mi w oczy i mi powiedz, że mnie nie kochasz! - wykrzyczałam przez łzy.

Chłopak nic nie mówił, więc postanowiłam powtórzyć prośbę. Czy ja wymagałam tak wiele? Chciałam tylko, żeby powiedział mi najgorszą prawdę prosto w oczy.

- Nie kocham cię! To koniec! - wypowiedział mi to prosto w oczy i złapała mnie za rękę. - Jess znajdziesz kogoś lepszego. Nie jestem jedynym facetem na świecie. Niejeden się jeszcze w Tobie zakocha.

Wyrwałam swoją rękę z dłoni chłopaka. Nie chciałam go znać. Nie po tym wszystkim co powiedział.

- A więc... żegnaj Kevin. - powiedziałam po czym jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Wstałam z ławki i poszłam przed siebie. Nie chciałam iść do domu. Bałam się zostać w dużym pustym domu sama z moimi myślami. Z tyłu usłyszałam jedynie wołanie chłopaka, którego zostawiłam samego na ławce, ale nie zamierzałam się odwracać. Zaczęłam przez to jeszcze szybciej i pewniej biec przed siebie dopóki nie wpadłam na czyjś umięśniony tors.

- Przepraszam. - powiedziałam cicho po czym znowu zaczęłam biec, ale mężczyzna mi to uniemożliwił, ponieważ złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w stronę nieznajomego patrząc w dół, aby nie zauważył, że płaczę.

- Jestem Ben - wyciągnął do mnie rękę.

- Jessica - odpowiedziałam ściskając jego rękę.

Jak zwykle nie myśląc podniosłam głowę patrząc na niego, zapominając, że miałam ukryć, że płaczę, bo nie lubię jak ktoś się lituję nade mną. Ale chłopak muszę powiedzieć, że był przystojny. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu i brązowe oczy.

- Hej, co się stało? - zapytał miło.

- Nic, coś wpadło mi do oka i po prostu mnie boli. - skłamałam.

- Noo chyba ja - powiedział chcąc mnie pocieszyć, więc uśmiechnęłam się lekko z własnej uprzejmości. - a więc tak serio co się stało?

- Muszę iść do domu, przepraszam.

- No okey. Szkoda. Trzymaj się.

- Pa - lekko się uśmiechnęłam.

Spacerowałam dość długo, a gdy zaczęło się ściemniać spojrzałam na wyświetlacz telefonu co jeszcze bardziej mnie dobiło, bo na tapecie było zdjęcie, na którym Kevin mnie przytula. Jak najszybciej postanowiłam zmienić tapetę. Stwierdziłam wrócić do domu.

***

Doszłam po 45 minutach pod mój dom i tam zobaczyłam mojego brata siedzącego na schodach i trzymającego w dłoniach telefon próbując się do kogoś zawzięcie dodzwonić. Gdy dzwonek mojego telefonu się odezwał wiedziałam już do kogo Zayn nie może się do kogo wybierał numer. Dźwięk wydostający się z mojego telefonu najwidoczniej zwrócił uwagę chłopaka, bo się na mnie spojrzał i podbiegł do mnie obejmując mnie swoimi umięśnionymi ramionami i kręcąc wokół własnej osi. Po kilki minutach mnie odstawił i spojrzał na mnie.

Nieznany numerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz