Chciałam wyszukać Zayna w tłumie ludzi, ale zobaczyłam coś znacznie gorszego.
Moim oczom ukazała się Nina (moja była przyjaciółka) siedziała na kolanach Kevina i się namiętnie całowali, a ja głupia myślałam, że coś źle zrobiłam, powiedziałam, a on zerwał ze mną dla niej. Nasza przyjaźń popsuła się przez jej zmianę ze zwykłej i miłej dziewczyny na wredną puszczalską idiotkę z toną tapety na twarzy. Zaczęła mnie unikać, bo stwierdziła, że moja popularność w szkole mi zaszkodziła, ale tak nie było tylko po prostu laska nie miała wymówki, ale mniejsza o to. Ten widok mnie strasznie zabolał. Co miała ona czego nie miałam ja? Tonę tapety i szafę pełną sukienek, które ledwo zatykały jej pośladki. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojego brata.
- Ejj co jest? - nic nie mówiłam tylko pokazałam głową w stronę Kevina, a następnie brat otarł mi moje łzy, które nawet nie poczułam kiedy napłynęły, a następnie spojrzał w stronę mojego byłego po czym zaczął się śmiać - on serio wymienił Ciebie na to coś? Proszę Cię powiedz, że śnie - muszę przyznać, że lekko poprawił mi humor.
- Nie będę Ci psuła imprezy Zayn, więc zamówię taksówkę i pojadę do domu.
- Pojadę z Tobą i koniec. - wziął swojego drinka i wypił po czym ja zrobiłam to samo.
Zbierałam się już do wyjścia, ale przed wyjściem podeszłam do barmana, który jeszcze kilka minut temu prosił o spotkanie.
- Czyżbyś przemyślała moją propozycje? - zapytał Ben uśmiechając się szyderczo.
- Noo szczerze to nie mam nic do stracenia, więc możemy się spotkać. - dałam mu karteczkę, na której był mój numer i odeszłam machając chłopakowi.
- No ładnie siostra. Widać, że moje geny - uśmiechnął się ukazując szereg swoich białych zębów.
- Męczył mnie, więc się zlitowałam.
- Tak, tak.. - zaśmiał się, a ja uderzyłam go w bok.
Po wyjściu na dwór zauważyliśmy jakąś taksówkę, więc do niej weszliśmy podając adres, pod który chcieliśmy, aby mężczyzna nas zawiózł.
***
Obudziłam się około godziny 11:45. Z powodu, że nie piłam za dużo nie bolała mnie głowa. Poszłam do pokoju mojego brata, żeby sprawdzić czy jeszcze śpi. Okazało się, że tak, więc poszłam do kuchni przygotować mu "śniadanie". Zrobiłam mu pięć gofrów, bo jak zwykle należał do ludzi nienajedzonych. Zaparzyłam kawę i nalałam ją do dwóch kubków. Poczekałam, aż kawa lekko ostygnie i wyszłam na taras siadając na fotelu i wyciągając z kieszeni od piżamy moje papierosy, które wzięłam wychodząc z pokoju, a następnie zapaliłam jednego z nich.
- No i po co się trujesz mała? - o matko tylko nie on, błagam. Teraz będę miała kazanie co ja ze sobą robię itd. itd. Masakra. Postanowiłam wyrzucić papierosa i bez dania odpowiedzi wróciłam do kuchni, a za mną wszedł Zayn.
- Zrobiłam Ci gofry. - oznajmiłam wskazując na blat gdzie stało przyszykowane przeze mnie śniadanie dla brata.
- Dziękuję - podszedł do mnie i złożył pocałunek na czole.
Usiadłam na przeciwko niego i chwyciłam w ręce swój kubek z czarną kawą.
- Chyba sobie ze mną żarty robisz dziewczynko?!
- O co Ci chodzi Zayn?! Kawę też mi zabronisz pić?!
- Nie udawaj głupiej. Dobrze wiesz o co chodzi! - powiedział po czym zaczął wyjmować talerz z szafki stawiając go na stole przede mną i kładąc mi dwa gofry, które zdjął ze swojego talerza.
- Ale to dla Ciebie zrobiłam. Ja już swoje zjadłam.
- Nie kłam. Nie pozwolę Ci się odchudzać. Chyba nie chcesz powtarzać tego jak trafiłaś do szpitala przez to swoje głupie odchudzanie!
- Nie zjem tego! - wykrzyczałam po czym wstałam ze swojego miejsca i pobiegłam na górę po drodze biorąc kubek z kawą.
Otworzyłam swoją szafę, z której wyjęłam długie szare spodnie i białą bluzkę w 3/4 rękawem po czym poszłam pod prysznic. Gdy byłam już gotowa uczesałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół krzyknęłam oznajmiając mojemu braciszkowi, że wychodzę i wrócę za około godzinę. Na stopy założyłam całe czarne koturny i wzięłam torebkę, która leżała na sofie w salonie i wyszłam. Za swój cel postawiłam fontannę znajdującą się w centrum parku. Doszłam do fontanny i usiadłam na jej brzegu. Rozłożyłam swoje nogi wzdłuż fontanny, a twarz wyciągnęłam ku słońcu. Po około dziesięciu minutach usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, że zobaczyć kto dzwoni. Nieznany numer..hmm.. ciekawe kto to. Odebrałam.
- Halo? Skarbie mam propozycje nie do odrzucenia. Spotkajmy się w sobotę w tym nowym klubie. - chwilę milczałam nie wiedząc o co chodzi, ale po chwili zrozumiałam, że ktoś pomylił numery. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale to może być impreza życia. Idę na to. - Halo? Jesteś tam? Nie zgadasz się?
- Jestem - powiedziałam pogodnie. Dobrze, wyślij mi adres w sms-ie. Bayyy!
- Okeyy, to do zobaczenia. - ufff nie skapnął się.
Po chwili oczekiwania przyszedł sms z adresem, o który prosiłam.
Do : Nieznany
Dziękuję ;*
Od : Nieznany
Nie ma sprawy ;*
Nie kojarzyłam co to za klub, więc stwierdziłam go sprawdzić w internecie.
- Cholera! - przeklęłam cicho pod nosem. Klub ten znajdował się w Walii. Nie uda mi się dotrzeć na tą imprezę. Ale czekaj, przecież masz brata, który mieszka w Walii. Po tej myśli na mojej twarzy pojawił się uśmiech i bez chwili namysłu postanowiłam wrócić do domu i porozmawiać z bratem. W końcu jest dopiero niedziela, a do soboty jest trochę czasu.
***
- Braciszku?!
- Dobra, mów co chcesz - zaśmiał się krzycząc z salonu.
- No bo ten nooo.. jest sprawa.
- Hmmm?
- No bo chcę lecieć do Ciebie, do Walii. - oznajmiłam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Noo wreszcie powiedziałaś coś mądrego. Sprawdzę bilety.
- Aaa i jak coś do piątku musimy być u Ciebie.
- A co Ci się tak tam śpieszy?
- Nieważne, zobaczysz - uśmiechnęłam się posyłając mu buziaka w powietrzu. - to Ty sprawdź te bilety, a ja pójdę zrobić Ci kolację.
- Okey, ale nie zjem jak Ty sobie czegoś też nie zrobisz do zjedzenia.
- Luzik, jadłam na mieście - skłamałam.
- Zapewne Ci uwierzę.
Zrobiłam mu sałatkę z kurczakiem, a do tego nalałam mu soku pomarańczowego własnoręcznie zrobionego przeze mnie.
- Zaynnnn gotowe! - wydarłam się na cały dom.
- Dobra, dobra słyszę - uśmiechnął się ironicznie siadając na krześle.
Usiadłam na przeciwko brata pijąc sok.
- Masz zjeść tą sałatkę albo nie jedziesz ze mną do Walii.
- Luz, już biorę - zjadłam, choć i tak wiedziałam, że później ją zwymiotuję.
- Patrzyłem bilety. I musisz się już pakować, bo jutro w nocy mamy lot.
- Okey, to spakuje się dzisiaj, a jutro pożegnam się z przyjaciółmi. Kocham Cię Zayn.
- Co powiedziałaś? No nie wierzę! Hahaha. Też Cię kocham.
- Zemszczę się, zobaczysz! - uśmiechnęłam się ironicznie.
To już 3 rozdział! Awww! Chciałam bardzo podziękować mojej kochanej przyjaciółce Jagodzie ♥♥♥. Za to jak bardzo mnie wspiera! Dziękuję za wszystko ♥
CZYTASZ
Nieznany numer
Teen FictionJak wiele zwykły telefon od nieznanego numeru może zmienić w twoim życiu? Czy Jessica zdecyduje się okłamać nieznajomego tylko po to, żeby się dobrze bawić i zapomnieć o bólu zadanym przez swoją byłą miłość? Kim może okazać się tajemniczy mężczyzna...