Part 6

183 10 0
                                    

Zgodziłam się zagrać z Alexem w pięć pytań, na które obiecaliśmy sobie, że odpowiemy szczerze.
- Zacznij. - wydałam polecenie chłopakowi na co ten się uśmiechnął.
- Okey. Jesteś dziewicą? - w tym momencie moje oczy przybrały rozmiar pięciozłotówek.

- Odważne pytanie. - zaśmialam się. - Ale muszę Cię rozczarować. Nie jestem dziewicą. - nagle przypomniało mi się jak stracilam dziewictwo z moim przyjacielem Justinem, z którym kiedyś próbowaliśmy zbudować coś więcej niż przyjaźń, ale chłopak zrozumiał, że nie czuje do niego nic więcej by móc z nim być.

- Cholera, już myślałem, że będę tym pierwszym. - zaśmiał się i zrobił minę szczeniaczka, lecz ja zgromilam go wzrokiem.

- Lepiej nie komentuj. Teraz moja kolej. Więc w jakich warunkach przestałeś być prawiczkiem. - uśmiechnęłam się szyderczo na co on sie zaśmiał.

- Właściwie to w tym pokoju, który teraz będzie należał do Ciebie. - zrobił krótką przerwę przypatrując się wyrazowi mojej twarzy z rozbawieniem. - A tak serio to na dyskotece. Co to były za leki, które schowałaś przede mną w kuchni? Mhm? - patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi, której nie mógł otrzymać, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Cholera! Miałam nie kłamać, ale jak Zayn się dowie o kolejnych zaburzeniach odżywiania to będę znowu skazana przeżywać ten horror, czyli chodzić do lekarzy itp. Nie chcę tego. - A więc?

- Silne tabletki na ból głowy. - powiedziałam dość szybko, ale tak by zabrzmiało przekonująco. Skłamałam, wiem. Ale nie mogę powiedzieć prawdy. Wtedy by mi kazał wszystko jeść. A nie mogę. Jestem za gruba. Jak patrzę na swoje uda mam ochotę płakać z bezradności jak mała dziewczynka, której rodzić nie chce kupić lizaka.

- A może dla uwiarygodnienia faktu pokazałabyś mi to opakowanie po tabletkach? Mhm?

- Po pierwsze wyrzuciłam, bo miałam ostatnią tabletkę, a po drugie gramy w pytania, a nie pokaż kotku co masz w torebce! - wykrzyczałam zdenerwowana jego natarczywością. - Przejdźmy dalej. Ile miałeś dziewczyn w swoim życiu?

- Ciekawe pytanie. Kiedyś miałem kilka, nie wiem dokładnie ile. Ale to się zmieniło. Nie wierzę w miłość. Nie bawię się w dziewczyny. Wolę opcje bawienia się nimi.

- Pieprzony bad boy. - czy ja właśnie powiedziałam to na głos?

- Pff... nie znasz się na tym młoda. Co ty tam wiesz? Ludzie są fałszywi. Oszukują, zdradzają, zadają ból. Z czasem sie o tym przekonasz.

- Tak? Tak uważasz? Tylko, że mimo tego ile mam kurwa lat już tyle przeszłam. Jak miałam dziesięć lat odeszła najważniejsza dla mnie kobieta. Własna matka! Gówno wiesz jak cierpiałam. Ojca prawie nie widuje, bo ciągle wyjeżdża na te swoje zasrane wyjazdy z pracy. Kilka dni temu zerwał ze mną chłopak, który zostawił mnie dla mojej byłej przyjaciółki. Siedzę teraz w samolocie z jakimś debilem, który wytyka mi, że gówno wiem o życiu. Ale ja nie cierpię. Przyzwyczaiłam się chyba do tego. - ze łzami w oczach wybieglam do łazienki czując na sobie spojrzenia innych.

- Jessica co jest? - słyszałam w tyle głos mojego brata, który za mną pobiegł, ale nie zdąrzył wbiec do łazienki, bo zamknęłam drzwi.

- Zapytaj swojego kumpla! - krzyknęła dając szczególny nacisk na ostatnie słowo.

- Co Ci zrobił?

- Nic. Masz mu nic nie robić. Okey? - upewniłam się.

- Taaa.. w domu i tak to wyjaśnie. - powiedział po czym odszedł.

Stałam tam już chyba z dziesięć minut, opierając się o umywalkę, analizując każde słowo wypowiedziane przez chłopaka, które tak bardzo mnie zabolały. A może on po prostu miał rację? Może to mnie zabolalo dlatego, że te słowa to prawda, której nie chce do siebie dopuścić? Jestem jeszcze młoda i naiwna. Tylko co ją mu zrobiłam, żeby w pierwszy dzień naszego poznania się mówił mi, że nie znam się na życiu. Mówił o ludziach zadających ból nie kontrolując, że właśnie sam to robi. Zadaje mi ból. Słowa tak bardzo ranią.

- Wszystko dobrze? Nic się pani nie stało? - z zamyśleń wyrwał mnie czyjś głos. - Proszę otworzyć drzwi. Pani chłopak się o panią martwi.

- Jaki do cholery chłopak? - Przecież jestem "szczęśliwą" singielką gówno wiedzącą o życiu. - otworzyła drzwi, aby móc zobaczyć kim jest osoba, która niby się tak o mnie martwi.

Za drzwiami zobaczyłam ładną blondynkę, która włosy miała upięte w koka. Miała szczupłe, długie nogi, których ja zapewne nigdy nie będę miała. Jej strój wskazywał na to, że jest stewardessą. Jednak moją uwagę przykuł przystojny chłopak, który za nią stał. Miał czarne włosy w artystycznym nieładzie. Był umięśniony. W jego niebieskich oczach można było się utopić. Ubrany był w czarną koszulkę i szare rurki lekko dopasowane do ciała.

- To ja już was zostawię. - powiedziała pracownica pokładu samolotu.

- Dobrze, dziękuję. - uśmiechnęłam się. Gdy Ana (wiem z tego co mówiła na początku jak startowaliśmy) poszła w swoją stronę zostałam sam na sam z chłopakiem. Byłam skrępowana jego obecnością. - Znamy się? - uśmiechnęłam się lekko co on odwzajemnił.

- Nie, ale jak zobaczyłem Cię w tym stanie jak biegniesz do łazienki po czym siedzisz tam około dwudziestu minut przestraszyłem się, że coś Ci się stało. A tak w ogóle jestem Ethan. - podał mi rękę po czym ja uścisnęłam ją lekko mówiąc mu jak mam na imię.

- Siedzisz sam? - pytam.

- Tak. Jak chcesz możesz się dosiąść.

- Z chęcią. - Na moją twarz wkrada się szcery i promienny uśmiech. - Więc pójdę tylko po torebkę i telefon i przyjdę do Ciebie.

- Okey. Jak coś siedzę na przedostatnim siedzeniu, znajdziesz mnie. - tłumaczy z lekkim uśmiechem na twarzy po czym odchodzi.

Idę w stronę miejsca, w którym siedziałam wcześniej. Tak bardzo nie chce tam iść. Nie mam ochoty patrzeć na tą osobę w tym momencie. Podchodzę na miejsce. Wyciągam rękę po swoje rzeczy, ale nie mogę odejść z miejsca, bo mój towarzysz, z który jeszcze nie dawno towarzyszył mi podczas lotu chwyta mnie za nadgarstek. Nie odzywam się tylko patrzę w te jego piękne oczy. Nagle w mojej głowie pojawia sie pytanie. Dlaczego zazwyczaj przystojni faceci to pieprzone dupki?

- Przepraszam. Kurwa ja nie chciałem tego powiedzieć, al...

- Ale powiedziałeś! Daj mi spokój. Jak tak lubisz ranić ludzi i jestem Twoją kolejna ofiarą to trafiłeś idealnie. Bo jestem słaba. Zwykła, wrażliwa laska, która wpadła w pułapkę pieprzowego idioty! - wypowiadam przez zęby po czym odchodzę wyrywając przedtem swoją rękę z uścisku chłopaka. Zmierzam w stronę nowo poznanego chłopaka mając nadzieję, że chociaż on nie okaże się dupkiem.

Nieznany numerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz