Part 20

118 7 0
                                    

Jessica pow.

Od razu po wyjściu chłopaka zaczęłam płakać. To było silniejsze ode mnie. Poczułam się jakby cały świat był przeciwko mnie, ale najbardziej bolało, że sprawcami bólu były najbliższe mi teraz osoby. Zaczynałam coś czuć do Camerona. Jeszcze wiadomość o Kevinie. Czyli jego też bolało to, że musiał ze mną zerwać, a to z moją była przyjaciółką w barze, to chęć zapomnienia, co i tak go nie tłumaczy. Może powinnam mu napisać, że o wszystkim wiem. Wybaczyć mu. Wkroczyć z nim na ścieżkę przyjacielską. To nie pierwszy raz, gdy ranią mnie osobą, na których mi zależy. Mam dwadzieścia dni na przemyślenie tego co ze mną i Cameronem. Mimo, że mam ochotę rzucić mu się w ramiona to jednak myśl o tym co mi zrobił mnie odpycha. Może czas załata rany. Teraz odczuwam tak wielki brak moich przyjaciół u mojego boku. Chciałabym teraz pójść z nimi do klubu, zabawić się, zapomnieć. Poszłabym sama, ale nikogo tutaj nie znam. Na myśl przychodzi mi Ethan. On też jest gdzieś w Walii. Może napiszę do niego. Co mi szkodzi.

Do: Ethan

Hejka. Nie wiem czy mnie jeszcze pamiętasz. Dziewczyna z samolotu. Masz ochotę się spotkać?

Od: Ethan ❤

Nie umiem zapomnieć :D. Z Tobą, jak najbardziej.  Dzisiaj, 20:00 w MISSOULA? Daj swój adres, przyjadę po Ciebie ;*.

Uśmiechnęłam się i zgodnie z poleceniem wysłałam mu adres. Była już 18:00, więc postanowiłam pójść pod prysznic. Nie chciałam płakać. Chciałam być chociaż raz twarda. Dzisiaj zamierzam się napić, tańczyć i dobrze bawić. Weszłam do pokoju w mojej czarnej, koronkowej bieliźnie. Postanowiłam, że ubiore się w czarną, koronkową sukienkę, a do tego w tym samym kolorze zakolanówki. Na nogi ubrałam szpilki w tej samej barwie co reszta ubrań i również czarną skórę. Włosy upięłam w luźnego koka, z którego wychodziły kosmyki włosów. Mój makijaż składał się z bordowej szminki, maskary, podkładu i pomalowanych brwi. Zeszłam na dół. bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam sama w domu, bo tamtci jeszcze nie wrócili. Otworzyłam drzwi chłopakowi. Przywitałam go całusem w policzek i krótkim "hej".

- Wyglądasz genialnie. - Zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.

- Dziękuję, ty też wyglądasz dobrze. - Pochwaliłam chłopaka ubranego w jasne, porwane jeansy, białą, luźną koszulkę i bordowej marynarce. - Chodź do kuchni na chwilę. Chcesz się napić? - Chłopak zaprzeczył, więc Kontynuowałam. - Zaczekaj chwile, bo muszę napisać karteczkę, że wyszłam i wrócę późno.

***

Po wejściu od razu udaliśmy się w stronę baru. Zamówiliśmy drinki, a Ethan zaczął sypać sucharami, które przez mój dzisiejszy nastrój i alkohol mnie śmieszyły. Poszliśmy na parkiet, tańczyliśmy normalnie. Trzymając się za ręce albo osobno. Następnie znowu zaczęliśmy pić drinki. Z powodu ich dużej ilości, którą zażywałam  pogubiłam się, którego drinka pije. Jakiś chłopak zaczął mnie podrywać, ale odrzuciłam jego podryw okłamując go, że Ethan to mój partner. Opowiadaliśmy sobie śmieszne historię ze szkoły. Krótko mówiąc rozmowa nam się kleiła.

- Jedziemy do mnie? - Zapytał chłopak.

- Właściwie, to nie mam nic do stracenia. Więc chodźmy. - Zaczęłam zakładać na siebie swoje nakrycie wierzchnie.

Zaczęłam iść, ale nadmiar alkoholu i szpilki mi to utrudniały. Przybliżyłam się do bruneta i oplotłam jego ramiona swoimi dłońmi, przytrzymując się go. Jednak to niewiele pomagało, a nie chciałam przewrocić się, a w dodatku jego. Schyliłam się i zdjelam szpilki. Nagle ktoś przerzucił mnie przez ramię. Po bordowej marynarce poznałam go. Nie opierałam się. Wyszliśmy z baru, a mi przypomniało się, że oboje piliśmy i nie mamy jak wrócić, ale on chyba zapomniał o tym, że pił, bo otworzył mi drzwi od swojego samochodu od strony pasażera. Domyśliłam się, że pewnie chce kierować, ale nie pozwolę mu na to.

- Ty chyba Kpisz Ethan! - Cofnęłam sie o krok od samochodu.

- Wsiadaj, nie raz prowadziłem pod wpływem. - Mówił spokojnie jakby to było nic takiego.

- Ale ja nie zamierzam jechać z osobą pod wpływem może? Zapytałeś mnie...- Nie skonczyłam mówić, bo chłopak zaczął mnie całować.

- Nie ufasz mi? - Mówił dalej po tym jak skończył, a ja stałam jak słup soli.

- Cholera, po pierwsze to nie wiem czy mogę ci ufać, bo widzę cię drugi raz na oczy, a po drugie czemu mnie pocałowałeś? - Odzyskałam język w buzi.

- Żeby cie uciszyć i żebyś wiedziała, że nic nam się nie stanie. - Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Zadzwonię po taksówkę. Ty pojdziesz do siebie, a jutro przyjdziesz po samochód, a ja Zadzwonię po brata lub Alexa.

- Ale miałaś jechać do mnie! - Wykrzyczał, a ja się wzdrygłam na jego ton i mocno zaciśniętą dłoń na mojej. - Przepraszam.

- Ale plany się zmieniły Black! - W tym momencie wszystko stało się jasne. On ma na nazwisko Black. Muszę stąd uciekać. Co jeśli sie okaże, że to rodzina Mark'a Blacka. Cała się trzęsłam po tym jak przypomniało mi się jak Ethan ma na nazwisko. Nie mogę dać po sobie poznać, że się czegoś domyslam, bo tym mogę tylko pogorszyć sytuację.

Chłopak już pojech taksówką, a ja siedziałam na ławce lekko zmarznięta, alkohol dalej krążył we krwi, a w mojej głowie przelatywały wydarzenia z dzisiejszego dnia. Alex miał być za około dziesięć minut. Tak jak obiecał był po mnie z trzy minutowym opóźnieniem. Chwyciłam klamkę i usiadłam wygodnie od strony pasażera następnie zmieniając temperaturę na cieplejszą.

- Martwiłem się, że coś się stało. - Zaczął rozmowę.

- To miłe, ze się martwisz skarbie. - Nie wiem czemu tak do niego powiedziałam, ale żałuję. Niekontrolowanie położyłam swoją dłoń na jego kolanie i zaczęłam lekko masować, a on się uśmiechnął na ten gest.

- W końcu sie przyjaźnimy... skarbie. Gdzie i z kim w ogóle byłaś? - I nagle przypomniało mi się, że powinnam coś wymyślić, bo nie wiem czy dobrym pomysłem jest mówienie chłopakom, ze byłam w klubie z jednym z ludzi Mark'a. Jednak nie powiedzenie im o tym może być po części niebezpieczne, bo sama się niw obronie w razie czego.

- Umiesz dochować tajemnicy? - Zapytałam niepewnie.

- Pewnie kocie. - Przed oczami teraz miałam wspomnienia jak z Cameronem leżałam w łóżku i nie szczędzaliśmy sobie słodkich słówek. - Odleciałaś. - Klepnął mnie w ramię.

- Byłam w klubie z Ethanem Blackiem. - Powiedziałam szybko. Zauważyłam, że chłopak zacisnął mocniej pięści na kierownicy i zaparkował już przed blokiem, a potem poprawił się w siedzeniu i patrzył w moją stronę.

- Czy ty jesteś do kurwy mądra? - Zaczął krzyczeć, a w kącikach moich oczu zaczęły pojawiać sie łzy. Nie lubiłam gdy osoby, na których mi zależy, które kocham na mnie krzyczą. Zawsze mnie to mocno dotykało. - Wybacz księżniczko. - Złapał moja dłoń, która dalej była na jego kolanie, w swoje i zaczął masować. - Wiesz, że się mocno o Ciebie martwię. - Pocałował mnie w knykcie, co było urocze, ciepło rozlało sie po całym moim ciele.

- Wiem. Ale... ja nie wiedziałam, że to on. Dopiero po wyjściu z klubu przypomniało mi sie jego nazwisko przez przypadek i wtedy się domysliłam, że on ma coś wspólnego z tym człowiekiem od narkotyków. - Spuściłam głowę w dół i łzy już teraz zlatywaly w dół po moich policzkach. - Przepraszam, że zachowałam sie tak nieodpowiedzialne. - Chłopak zaczął wycierać moje łzy opuszkami palców.

- To się zdarza. Nie płacz już, bo i tak dzisiaj się dość wycierpialaś i nie masz za co przepraszać ,bo to przeze mnie to wszystko.

- Nie mów tak. Po prostu tak miało być.

Nieznany numerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz