Part 15

144 12 1
                                    


Jessica pow.

Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam za bardzo co się dzieje. Czemu tu jestem? Ile czasu spędziłam w tym szpitalu? Coraz więcej pytań krążyło po mojej głowie.

Leżałam tak kilka minut, gdy do pomieszczenia weszła pielęgniarka. Na oko trzydziestoletnia kobieta o kruczoczarnych włosach, które były związane w ładnego koka. Paznokcie jej były pomalowane na pudrowy róż. Była ubrana w strój pielęgniarki. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczyma.

- Widzę, że się obudziłaś. Zaraz przyjdzie do ciebie lekarz prowadzacy.

- Dlaczego tu jestem? Zadzwoni pani po mojego brata? - Zaczęłam pytać.

- Nie pamiętasz nic? - Zapytała lekko zszokowana.

- Pamiętam, że się potknęłam o jeden ze schodków jak szłam do mieszkania, a więc potem musiałam stracić przytomność.

- Uderzyłaś głową o coś twardego w wyniku uderzenia, a w dodatku sturlałaś się po schodach. Masz bardzo kruche kości co zaniepokoiło lekarza, a również twoja waga, wiec chyba będziesz miała serie dodatkowych badań. Obecnie masz złamaną lewą rękę, nogę w nie najlepszym stanie, ale na szczęście nie złamaną, i naruszone żebra. Cóż na początku myśleliśmy, że zostałaś pobita. A jeśli chodzi o głowę. Miałaś wielkie szczęście, że nie doszło do wstrząsu mózgu. - Te słowa w ogóle do mnie nie dochodziły. Myślałam, że to sen, ale wydawał się zbyt oczywisty. - Jeśli chodzi o twojego brata. Czeka w poczekalni. Bardzo się o ciebie martwi. Zawołać go?

- Mhm. - Nie umiałam wypowiedzieć ani słowa, bo byłam w szoku. Nie mogę poświęcić wakacji u brata na szpital, a w dodatku złamana ręka, uszkodzone żebra i noga tyle rzeczy mi uniemożliwiają.

Moje rozmyślenia przerwał dźwięk krzesła przesuwanego po podłodze. Moją głowę przewróciłam na lewo i ujrzałam lekarza w wieku mojego ojca, czyli w okolicach pięćdziesiątki, oraz Zayna siadającego na krześle.

- Pielęgniarka już pani chyba wszystko mówiła z tego co mi wiadomo? - W odpowiedzi kiwnęłam głową. - A więc do końca tego tygodnia zostanie pani w szpitalu. - Nie wierzę. Ja nie wytrzymam. Cztery dni w szpitalu. To chyba jakiś żart? - Zdziwiła mnie kruchość pani kości, oraz pani waga. Czy stosuje pani jakąś dietę? - Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaniemówiłam.

- Nie. - Muszę kłamać. Nawet jeśli chodzi o moje zdrowie. Nie chcę wyjść na nastolatkę z kompleksami.

- Badania wskazały, że ma pani niedobory tłuszczowe, białkowe i węglowodanowe i obniżony poziom pierwiastków życia. Liczę, że powie pani szczerze. Czy pani się głodziła? - Milczałam. Nie mówiłam nic. Bałam się. Wzrok Zayna wiercący we mnie dziurę. - Może pań opuścić na chwilę pokój? - Skierował doktor pytani do mojego brata wyczuwając, że to on jest powodem mojej nieszczerości.

- Tak, głodziłam się, dość długo, nie pamiętam już ile. Brałam też leki odchudzające. - Spuściłam głowę.

- Będę o tym musiał poinformować pani brata. Czeka Cię panno dieta, która załagodzi skutki, Twojej nieodpowiedzialności.

Gdy lekarz wyszedł zaczęłam płakać. Pewnie stracę zaufanie mojego brata. Kiedyś w wieku czternastu lat też leżałam w szpitalu przez głodówkę. Pamiętam jak byłam wtedy strasznie wychudzona. Mając czternaście lat ważylam trzydzieści osiem kilo. Jak to się stało? Trafiłam do szpitala przez to, że się potknęłam o głupi schodek, a wyszło na jaw, że się głodowałam. Nagle w drzwiach stanął Alex z dużym, białym misiem z miętową kokardką, a w drugiej ręce miał bukiet z goździków i białych róż. Skąd on wiedział, że to jedne z moich ulubionych kwiatów?

Nieznany numerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz