Kochani!
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać na ten rozdział. Niestety na wakacjach miałam ograniczony zarówno czas jak i dostęp do internetu. Mam nadzieję, że niniejsza część choć trochę wam to zrekompensuje. Jest dużo, scorpiusowo i trochę słodko (przynajmniej tak miało być, a jak wyszło - oceńcie sami :)).
Miłego czytania!
***
— Nie wierzę! Pokaż ją!
— Nie szarp mnie, pacanie!
— No pokaż, nie bądź taki!
Lily przekręciła się na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Bardzo pragnęła zdrzemnąć się jeszcze na moment, ale podniesione głosy z dołu skutecznie jej to uniemożliwiały. Słońce nie przedzierało się jeszcze przez bordowe zasłony, co oznaczało, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by wstawać na śniadanie. Nie miała pojęcia, dlaczego ktokolwiek miałby wydzierać się o tej porze. Z nadzieją nałożyła kołdrę na zakrywającą jej głowę poduszkę, robiąc jedynie wąską szczelinę, przez którą mogła oddychać. Nie pomogło. Wciąż docierały do niej podniecone okrzyki innych Gryfonów. Z każdą sekundą stawała się coraz bardziej podirytowana. Po minucie zapałała w niej czysta chęć mordu. Wierzgnęła wściekle nogą, zahaczając o jakąś śliską, twardą rzecz. Przedmiot upadł z hukiem na podłogę.
— Nie wierzę... — mruknęła, zaciskając mocniej oczy i starając się uspokoić.
Wygramoliła rękę spod pierzyny macając nią na oślep, aż w końcu jej palce natrafiły na gładką powierzchnię. Przysunęła rzecz bliżej, drugą ręką ściągając z głowy poduszkę i zamarła. Przed oczami miała zawiniętą we wściekle różowy papier paczkę z dużą karteczką okraszoną napisem: „Dla naszej najsłodszej Lily – Maria i Jenna". Ułamek sekundy trwało, nim zorientowała się, co się dzieje.
— Gwiazdka!!! — pisnęła podekscytowana, zrywając się na równe nogi. W pędzie zebrała resztę znajdujących się w nogach łóżka pakunków i zbiegła na dół.
W pokoju wspólnym Gryffindoru było pusto, nie licząc naburmuszonego Jamesa, rozbawionej Rose i dwóch chłopaków z ostatniego roku walczących z warczącą i gryzącą, fluorescencyjną koszulką z napisem: „Nie dotykaj, bo pożałujesz". Na ścianach rozwieszone zostały kolorowe, migające lampki, gdzieniegdzie na stolikach rozstawiono stroiki, przy których kręciły się miniaturowe, magicznie ożywione skrzaty. W rogu, niedaleko skórzanych foteli stała olbrzymia, przyozdobiona w złoto i czerwień choinka. Lily przystanęła na moment, by napawać się chwilą. Wciągnęła głęboko powietrze, pachniało pierniczkami, drewnem i sosną. To było jej pierwsze Boże Narodzenie w Hogwarcie. Podskoczyła w miejscu, z trudem tłumiąc ekscytację.
— Wesołych świąt! — zawołała radośnie, ściskając brata i kuzynkę. — Mam dla was upominki!
— Och, katalog różdżek świata! Nigdzie nie mogłam go znaleźć! Dzięki! — Rose opadła na kanapę z przejęciem wertując książkę.
Lily do dziś nie mogła zapomnieć dnia, w którym młoda Weasley przegoniła ją i Hugona po całej Pokątnej w poszukiwaniu katalogu różdżek świata, była tak zaaferowana brakiem jakiegokolwiek egzemplarza, że nie zauważyła, jak rozdzielili się na ulicy Śmiertelnego Nokturnu. Lily i Hugo nie mogli wtedy znaleźć drogi powrotnej i musieli prosić o pomoc szemranie wyglądającą właścicielkę sklepu z truciznami. Rodzice o mało ich nie zabili.
CZYTASZ
Oswój mnie. Lily x Scorpius story
FanficZwycięzca Harry Potter Awards 2017 w kategorii opowiadań o nowym pokoleniu. Kilkutomowa opowieść o losach Następnego Pokolenia, ze szczególnym uwzględnieniem wątku romantycznego między Lily Luną Potter a Scorpiusem Malfoyem. Jeśli szukasz ff trochę...