16 Jesteś już bezpieczna, kochanie

14.6K 928 83
                                    

Moment wyczekiwany.......
 

Bez słowa opuściłem pokój.

Mam odszukać jego „przyjaciółkę”, co nie upoważnia mnie do siedzenia w jego towarzystwie jeszcze dłużej niż powinienem.

Gdy stanąłem pośrodku holu łączącego dwa skrzydła, uświadomiłem sobie jedną istotną rzecz.

Ja nawet kurwa nie wiem jak ta dziewczyna wygląda.

~ Brawo debilu brawo!! Gdybym mógł to wyklaskałbym ci Rubika!!

~ Stul pysk ~ warknąłem.

~ Jesteśmy jedną i tą samą osobą wiec kazałeś się zamknąć samemu sobie!!!

Przebrzydła kupa futra.

Telepatycznie dałem znać moim towarzyszom, aby zjawili się w tempie ekspresowym przy mnie.

Nie minęły trzy minuty, a oni już stali obok mnie ze zdziwionymi minami. Nie dziwię się, że nie ma tutaj Cor. Cameron jest wobec niej bardzo opiekuńczy i w razie jakiś nagłych wypadków nie pozwala jej nigdzie iść, aby nie stała jej się żadna krzywda. Sam bym się tak zachowywał, gdybym miał swoją bratnią duszę, ale coś mi los nie sprzyja.

Opowiedziałem im o celu zebrania i przebiegu naszej rozmowy z Elfem. Wszyscy jednoznacznie zgodzili się z moim zdaniem. W końcu jestem Alfą, a zarazem ich najlepszym przyjacielem.

Gdy znaleźliśmy się na parkingu wsiedliśmy do mojego auta, aby udać się do największego lasu znajdującego się w okolicy położonego niecałe trzy kilometry od tego miejsca.

********

Zaparkowałem samochód na poboczu obok lasu. W szybkim tempie okrążyłem auto, aby znaleźć się blisko już stojących towarzyszy. Rozebraliśmy się do naga, aby nie rozszarpać ubrań w czasie przemiany. Nie czuliśmy skrępowania w końcu jesteśmy facetami. Jeden z nich to mój brat, więc... Zrobiliśmy rozbieg i z wyskoku zmieniliśmy się w nasze drugie wcielenia. Jako że jestem Alfa przeważam wielkością nad Isaakiem i Cameronem. Moja sierść jest czarna bez żadnych skaz. Cam jest ciemnobrązowy a Isaak jasno-brązowy i jak najdziwniejsze zielonymi końcówkami na ogonie. Najdziwniejsze jest to, że on nie farbuje włosów.

Podzieliliśmy się ja pobiegłem w prawo. Było już dosyć ciemno, ale przez swoją wilczą naturę widziałem dokładnie każdy szczegół, słyszałem każdy najmniejszy dźwięk, a zapachy czułem w obrębie kilometra i dalej.

Mijały minuty...... godziny, żadnego znaku czy tropu. Chłopaki nie odzywali się, co oznacza, że również nic nie znaleźli. Traciłem nadzieję, że w jakimkolwiek stopniu odnajdziemy choćby znak, który pokierowałby nas do niej. Stanąłem na polanie, by ostatni raz zaciągnąć się zapachem lasu wyszukać w nim ten najcudowniejszy jaśminowy zapach.

Nic kompletnie nic.

Miałem już iść, ale coś ciągnęło mnie, aby udał się jeszcze dalej, aby nie tracić nadzieję.

Głupieje...... Najpewniej.

Nie biegłem nie spodziewałem się jakiegoś cudu. Zwinie mijałem drzewa i krzaki. Omijałem wystające korzenie i wsłuchiwałem się w odgłos śpiących, schowanych pośród natury zwierząt. Jeden przykuł mnie najbardziej połączony z drżeniem i stukaniem zębów. Zaciągnąłem się mocno zapachem.

Delikatny i ledwo wyczuwalny zapach jaśminu.

Odnalazłem cię zgubo.

Biegłem w stronę, gdzie zapach był najbardziej wyczuwalny. Byłem bardzo blisko. Do mojego ucha doszły rozmowy paru osób, ale nie były one zrozumiałe. Zwolniłem tempo zaczynając skradać się do miejsce, które okazało się miejscem, gdzie znajdowała się dziewczyna. Mrok, który panował wokół dawał mi przewagę nad rozmówcami, ponieważ trudno będzie dostrzec mnie w nim.

My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz