33 Historia lubi się powtarzać

7.3K 411 16
                                    

---Kaiden---

Po wyjściu z domu wszyscy stali już pogrupowani i w pełni przygotowani do najgorszego. Bez słowa ruszyłem w stronę stojących alf, którzy czekali już na mnie przed wejściem do lasu. Nie miałam nastroju na gadanie, więc tylko pokiwałem do nich głową. Szedłem dalej,a oni podążali za mną. Po sekundzie wszyscy biegli już w lesie w kierunku pola bitwy.

Cztery kilometry to był pikuś, ale z każdymi kolejnymi przebytymi metrami robiło się coraz zimniej a temperatura na pewno spadła już poniżej minus dziesięciu stopni.

Razem z Alfami biegliśmy przodem a za nami reszta watahy. Drzewa zaczęły się rozrzedzać, prowadząc nas w stronę ogromnego pustkowia ,którego spokój zakłócał jedynie mały wietrzyk unoszący płatki śniegu w różne strony.

Jest zbyt cicho na to ,co się ma wydarzyć.
Żadnej żywej duszy.

Gdzie ona do diabła jest.

- Szukałeś mnie wilczku - krnąbrny głos rozniósł się w cichej przestrzeni, której nikt już nie chciał zagłuszyć.

Wyczułem szybkie bicia serca moich towarzyszy, obawiali się. Pierwszy raz mają styczność z takim przeciwnikiem. Niektóre wilkołaki mają dopiero po szesnaście lat.

- Witaj Katarino, dawno się nie widzieliśmy - wystąpiłem na przód moich sprzymierzeńców.

- Zbyt długo jak dla mnie - jej nieskazitelna twarz zmieniła się w bestialskie oblicze niczym z koszmarów. Jej nienaganna postura skrzywiła się i skurczyła. Biegła wprost na mnie a za nią cała chorda gotowa zabić całe nasze plemię.

Jest jeden problem, my nie należymy do gatunku, które tak łatwo się poddaje.

- - Megi - -

Nie mam pojęcia, jak to się dzieje. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe? Czy moja wyobraźnia płata mi figle?
Fruniemy jak ptaki po wzburzonym niebie, lecz to nas nie spowalnia, lecz bardziej dopingują do celu, jakim jest pole bitwy.

- Ile pozostało nam jeszcze do pola bitwy - podleciałam bliżej ojca,o mało nie wlatując w pobliskie drzewo.

Nie ogarniam jeszcze trochę  tego poruszania się za pomocą młota.

- Zaraz będziemy. Widzisz? - pokazał palcem, a mój wzrok od razu powodował w tamtą stronę.

Rzeź pomiędzy wilkołakami a dwu metrowymi potworami ciągnęła się już długą drogę ,a ja dalej nie widziałam nikogo znajomego.

Przede wszystkim nigdzie nie widziałam Kaidena i to mnie martwiło.
Wpadałam w panikę czy coś mu się stało, może jest ranny, albo..... Nie, nie mogę o tym myśleć ,to jest wykluczone.

Nagłe szarpniecie, obudziło mnie z rozmyślań. Był to mój ojciec.

- Musimy tutaj zostać i pomóc twoim przyjaciołom musisz sama stawić czoło Katarinie

- Ale ja nie potrafię walczyć, jestem w tym wcieleniu dopiero parę minut, ja nie dam rady, rozumiesz!

- Kto inny niż ty może dać radę - uśmiechnął się i tyle go widziano.

Łatwo ci powiedzieć ty nie pierwszy raz jesteś w tym wcieleniu.

Westchnienie wydobyło się z moich ust.
Muszę lecieć dalej. I tu mi los ułatwił, bo po przeleceniu paru metrów ujrzałam to ,czego miałam nadzieję tutaj nie ujrzeć.

Kaiden leżał parę metrów od tej zdziry, cały zakrwawiony w ludzkiej już postaci a ta zbliżała się do niego z włócznią ,na której końcu był lodowy kryształ zabrudzony krwią.

Coś we mnie zawrzało nie było chwili do stracenia. Szósty zmysł nakazał mi w nadludzkim tempie użyć Mjöllniża i rzucić nim w ich stronę. Tak zrobiłam, leciałam wprost za nim w zawrotnym tempie w stronę ziemi.
Dlaczego miałam to zrobić.

Odpowiedź na moje pytanie dostałam po sekundzie, gdy młot uderzył we włócznie ,roztrzaskując ją. Po chwili wleciał do mojej dłoni.

Sama wylądowałam pośrodku mojego 'partnera' a czarownicą. Uśmiechnęłam się przebiegle, podnosząc głowę do góry. Na twarzy kobiety malowała się niewyobrażalna wściekłość.

- Myślałaś, że będzie tak łatwo - zakpiłam z niej. Pokazanie strachu to najgorsze co można zrobić, stojąc w oko w oko z  przeciwnika.

- Wiedziałam, że zjawisz się tutaj. Wielka bratnia duszyczka Alfy, która za wszelką cenę próbuje pokazać, że jest coś warta dla tego stada. Jesteś nic niewartym ścierwem - wysyczała ,a w jej dłoni pojawiło się lśniące berło.

- Może nie będę najlepszą bratnią duszą, czy luną tego stada, ale wiem, że nie dam ci już więcej ich skrzywdzić - uniosłam się nad ziemią, zamachując się i wyrzucając w jej stronę młot. Kobieta uniknęła ciosu ,wzbijając się w powietrze ,aż stała się niezauważalna.

Nie ma tak łatwo - powiedziałam do siebie ,lecąc wprost w śnieżną burzę.

Obraz był zamazany ,a prowadzona bitwa na dole nie była już w ogóle widoczna. Nie widziałam przeciwnika, szczerze prawie nic nie widziałam w odległości paru metrów.

Uderzenie w brzuch tak silne aż moje ciało zgięło się w pół. Nie minęło parę sekund ,a przez moje udo został wbity odłamek lodu.

Megan skup się namierz wroga, broń się, atakuj. Dasz radę.

Wytężyłam wzrok, wpatrując się w zamgloną postać, która poruszał się wprost w moją stronę.

Tu cię mam - pomyślałam, zamachując się i uderzając młotem jak mnie mam w jej berło. Siłą, jaką dwie bronie w siebie uderzyły ,spowodowały spięcie ,które odrzuciło mnie do góry.

- Czas skończyć tę zabawę Katarino!! - wykrzyczałam.

Narastała we mnie wielka wściekłość, jakiej nigdy nie czułam. Miałam chęć rozwalenia wszystkiego, co stanie mi na drodze.

- Mjöllniże! - uderzenia energii rozsiało się po całym moim ciele. Strach przed śmiercią wyparował tak szybko, jak się pojawił.

Miałam tylko jeden cel zakończyć żywot Katariny i jej istot.

Rzuciłam młot w jej stronę. Nie było jak wcześniej, wszystko obok się rozmazywało a jedyną rzeczą, jaką widziałam, była czarownica ,lecąca w moją stronę, najprawdopodobniej w tym samym celu.

Zakończymy to raz na zawsze - wyszeptałam przed uderzeniem.

Błoga cisza roznosiła się wokoło a jedną rzeczą, jaką widziałam, była oślepiająca żółć otaczająca mnie z każdej strony. Nie czułam bólu. Czy ja umarłam, czy to już koniec?

Wygrałam czy przegrałem.

Czy... Nacisk na brzuch obudził mnie ze swoich rozmyślań.

Kolejny

Co się dzieje do diabła?

- Mamo... Mamo!!!

Do dupy ten rozdział jest mi za niego wstyd. Co się tu na końcu wydarzyło, ja się pytam?

Kochani zbliżamy się do końca tego opowiadania.

My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz