Epilog

10.1K 368 140
                                    

To miało stać się już wiele razy..

W restauracji byliśmy po piętnastu minutach jazdy autem. Jedna z dostojniejszych i wykwintnych restauracji, kusiła swoim wyglądem nawet na zewnątrz. Białe kolumny stojące przed wejściem i elegancki, miło uśmiechający się lokaj, zapraszający gości do środka. Czerwony dywan po wejściu do środka i lokaj odbierający płaszcze od gości.

Podeszliśmy do jednego z pracowników restauracji z wielką księgą.

- Zamawiali państwo stolik - powiedziała kobieta, uśmiechając się życzliwie w naszą stronę. Nie wyglądała zdzirowato.

- Tak na nazwisko Wolf - odpowiedział Kaiden.

Ta tylko skinęła głową, pokazując gdzie mamy iść ręką. Kątem oka widziałam, jak podąża obok nas, by po chwili wskazać miejsce, w którym mamy usiąść.

Dobre dwie godziny spędziliśmy na rozmawianiu i jedzeniu w spokojnej atmosferze, w której można było słychać cichy gwar innych ludzi w akompaniamencie spokojnej muzyki.

- Kiedy ostatni byliśmy na takiej kolacji - delikatne głaskanie mojej ręki przywiodło moje oczy w stronę chłopaka .

- Nwm może cztery lata temu - zaśmiałam się, bo to prawda.

- Od narodzin dzieci nie wychodziliśmy nigdzie sami, nie mieliśmy chwili dla siebie jak kiedyś - Poczułam jego nogę pomiędzy moimi delikatnie kołyszącą się w prawo i w lewo.

- Przepraszam, powinnam poświęcać więcej czasu, ale jestem wycz.. - nie pozwolił mi dokończyć, przekładając dłoń do mojego policzka i ścierając kciukiem łezkę, która nie wiem kiedy wpłynęła.

- Dziękuję - ale za co on mi dziękuję.

- Ale za co? Za zaniedbywałam cię? Nie potrafiłam okazać ci tyle miłości, ile jej potrzebowałeś, byłam wyrodną luną - przygnębienie jakie ode mnie promieniowało, pewnie wyczuwał bardzo wyraźnie.

- Jesteś najlepszą żoną i przeznaczoną, jaką mogłem sobie kiedykolwiek wymarzyć. Ty i dzieci jesteście rzeczą, która codziennie budzi mnie do życia i pozwala odrzucić wszystkie smutki na bok i cieszyć się wszystkim, co mam. Okazywałaś mi tyle miłości ,ile potrzebowałem. Jestem Ci wdzięczny za to, że urodziłaś mi te kochane czorty i obdarzyłaś je taką samą miłością, jaką obdarzyłaś mnie. Nawet większą.
A waż mi się mówić, że jesteś złą luną. Stado cię kocha. Dowodem jest na to, że najpierw idą do ciebie a w ostatecznym wypadku do mnie z jakimś problemem - zaśmiałam się w jego stronę ,nie powstrzymując już łez, które spływały po moim policzku.

Nie zważając na to ,gdzie jesteśmy, zeszłam z krzesła ,siadając bokiem na kolanach partnera i po prostu wtulając się w jego pierś i głowę.

Ludzie posyłali nam dziwne spojrzenia i szeptali między sobą. Nie przejmowałam się tym ,tylko zamknęłam oczy ,wdychając zapach wody kolońskiej mężczyzny .

Poczułam nagłe szarpniecie, zostałam podniesiona w stylu panny młodej.

- Co ty robisz Kaiden - zapiszczałam gdy jego dłoń ścisnęła mój pośladek.

- Zabieram moją żonę z tego lokalu, bo mam zamiar zrobić z nią nieczyste rzeczy - zaśmiał się, niosąc mnie między stolikami ,w akompaniamencie śmiechu niektórych osób.

Wsiedliśmy do auta, od razu włączając się do ruchu. Na dworze panowała już ciemność ,a uliczki oświetlały jedynie lampy przy drogach i światła przyjeżdżających aut.

Nagle przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Leo, aby zapytać jak czują się dzieci i czy dają sobie radę. Otworzyłam torebkę, wyjmując telefon, który wyślizgnął mi się z dłoni na podłogę.

Serio? Naprawdę telefonie?

Z trudem dostałam ręką telefon. Gdy już miałam się podnosić ,usłyszałam głos mojego męża.

- Bardzo cię kocham Megi ,pamiętaj - podniosłem gwałtownie głowę do góry.

O co mu chodzi.

Nagłe rażące światło uderzyło w moje oczy. Głośne trąbienie i uderzenie.

Przerażający ból w szyi nie pozwalał mi na oddychanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przerażający ból w szyi nie pozwalał mi na oddychanie. W moją szyję wbity był wielki pręt. Boże Kaiden co z nim. Jak najbardziej mogłam ,odwróciłam głowę w stronę mojego męża. Jego głową przebita była przez wielki metal przechodzący przez siedzenie.

To nie może być prawdę... Nie... Nie to nie może być prawda.

- Kaiden NIEEE!!! - krzyknęłam, czując, jak uchodzi ze mnie życie. Krew zaczęła tryskać coraz bardziej z mojej szyi.

- Kocham cię Kaiden - ostatnia rzeczą, jaką usłyszałam, były odgłosy syreny.

Potem nastała cisza.

KONIEC!

Jeszcze tylko podsumowanie podziękowanie i zapowiedź (w jednym rozdziale).

Wiecie bardzo trudno mi się rozstać z tym opowiadaniem. To moje dziecko. 



My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz