29

9.9K 566 16
                                    


Zapada głucha cisza, a nikt nie chce wypowiedzieć żadnego słowa.

Co przed chwilą się stało?

Parę metrów ode mnie stoi moja ukochana ubrana w srebrno złotą zbroję a na plecach widnieje krwista peleryna. Wygląda jak pieprzony heros z komiksów dla dzieci.

Stawiam niepewny krok w jej stronę,a ona wciąż pozostaje w miejscu.

Jak to się mówi... raz kozie śmierć.(Xd)

Idę raźnym krokiem w jej stronę i widzę jak z każdym momentem ,zaczyna się chwiać ,a jej ciało odmawiać posłuszeństwa . Momentalnie doskakuje do dziewczyny w ostatniej chwili, ratując przed upadkiem.

Od razu obok mnie znajduje się mój kuzyn i każe zanieść mi ją do sypialni, ponieważ chcę ją zbadać. To samo mówi do osób stojących obok nieprzytomnego Williama.

W tempie ekspresowym znajduje się w naszej sypialni a Michel tuż za mną. Delikatnie kładę dziewczynę na pościeli ,uważając żeby przypadkiem nie uszkodzić jej lekko zaczerwieniałej skóry. Jest taka piękna i delikatna a spotkało ją takie nieszczęście.

Cofam się krok ,a moje miejsce zajmuje kuzyn, który zaczyna ją badać. Krew mnie zalewa, gdy widzę, że dotyka moją maleńką ,nasłuchuje czy nawet sprawdza ciśnienie.

- Alfo coś się dzieje - z rozmyślań wyrywa mnie rozrywanie koszuli.

Z mojego gardła wyrywa się warczenie. On nie ma kurwa prawa jej rozbierać. Dotykanie przeżyje, ale to.

- Co ty kurwa robisz! - warczę.

- Nie widzisz tej rany ,muszę zatamować krwawienie ,a ty mi w tym przeszkadzasz! - wrzeszczał, a ja czułem się jak ostatni młotek - Najlepiej będzie, jak wyjdziesz Alfo.

- Nie mogę ,to jest moja przeznaczona i muszę przy niej być - powiedziałem pełen żalu.

- Nic tutaj nie wskórasz ,a tylko podenerwujesz mnie i coś może się nie udać.

Westchnęłam, wychodząc na korytarz i trzaskając za sobą drzwiami. Myśli, że ma prawo rozdzielać mnie z moim skarbem, że ma nade mną władze. Jest utalentowanym lekarzem, a to był tylko jego kaprys. Pod wpływem gniewu uderzam pięścią w obraz wiszący na ścianie. Tworzy się w nim dziura i z pewnością w ścianie taka sama.

- Ups... - Sycze próbując jakoś zakryć to, nakładając na niego inny obraz, ale te spadają na ziemię i łamią się - chuj z tym - kopie w nie i odchodzę od tego, jak by nie była to moja wina.

~Typowe uciekać od czegoś, co się zrobiło i mieć nadzieję, że ktoś weźmie to na siebie. Jołop z ciebie jednak do kwadratu - drwi ze mnie futrzak.

- a ciebie pytał ktoś, co o tym myślisz. Nie? Więc zamknij tę jadaczkę - warczę, krążąc z jednego końca na drugi.

Obok mnie przebiega pielęgniarka chyba z innego stada i wbiega do naszej sypialni i zamyka drzwi.

~ Nawet ona bardziej interesuje się zdrowiem naszej małej - już nic się nie odzywam i udaje się do piwnicy, gdzie znajduje się szpitalna sala dla rannych w wypadkach czy w jakiejś bitwie.

Wchodzę do sali, która była by opustoszała, gdyby nie leżący przy oknie William. Kiwam do niego głową ,podchodząc do łóżka. Oprócz paru zadrapań i siniaków jest z nim dobrze, ale postanowili go pozostawić na obserwacji.
Siadam na krześle obok łóżka, wpatrując się zawzięcie w wendigo.

- Opowiedz mi wszystko, czego się dowiedziałeś -chłopak westchnął.

- Gdy byliśmy w jej twierdzy usłyszałem, że się do czegoś szykuje. Śledziłem Katarinę aż do wielkiej sali. Wyglądała ,jak by ciągnęła się donikąd, nie było widać tylnej i bocznych ścian. Było ich tysiące wielcy potworni i przygotowani, aby zabijać.
Szykuje się krwawa i trudna wojna i nie wiem, czy podołamy, nawet mając przy sobie jeszcze trzy klany.
Ona nas zabije wszystkich!!
Zginiesz Alfo! Zginiesz ty i ta twoja dziewczyna!!
Zginiecie marnie!! - pod koniec zaczął wrzeszczeć i rzucać się na łóżku. Do sali wbiegli pielęgniarze ,przyszpilając do łóżka chłopaka.

Jego psychopatyczny śmiech obijał się w całej piwnicy.
Jak najszybciej opuściłem to przeklęte miejsce. Nie chciałem słuchać jego psychicznego wrzasku. Nie chciałem słyszeć jego krzyków. Jak opowiada o tym, jak każdy z mojej rodziny będzie umierać w boleści i zapomnieniu rozrywani przez wielkie szpony śmierci.

*********
Pierdolone pół godziny jest dla mnie torturą. Nikt nie opuścił sali w czasie badań.

Co oni tam robią?

Nie no już nie wytrzymam. Chwytam za klamkę i otwieram z rozmachem drzwi. Widzę zbierającego się kuzyna ,a pielęgniarki przechodzą obok mnie i wychodzą za drzwi. Podchodzę do łóżka gdzie leży nieprzytomna dziewczyna. Jej ramię zawinięte jest szczelnie bandażem. Delikatnie głaskam jej głowę ,zawijając zabłąkane kosmyki włosów za ucho.

- Już z nią dobrze zahamowaliśmy krwawienie i coś odkryliśmy - mówi ,podchodząc do mojej ukochanej i odkrywając trochę dekoltu, a to co widzę, przeraża moje najśmielsze oczekiwanie.

Zasycha mi w ustach, ponieważ odkrywam, że moja 'dziewczyna' to wielka niewiadoma.

- Myślimy, że właśnie ten kryształ jest powodem przemiany i regeneracji - mówi, zakrywając jej dekolt.

- Jakiej regeneracji - przecież nie jest wilkołakiem.

- Gdyby nie odnawianie się uszkodzonych tkanek nie dalibyśmy rady zahamować krwawienia ,a teraz rany już prawie nie ma - przełykam rosnącą gulę w gardle. Jestem złym mate, że nic nie zauważyłem czy nawet wyczułem, że coś dziwnego się z nią dzieje.

Michel łapie jej rękę w dłonie i odsłania nadgarstek, na którym widnieje tatuaż.

- Co dziwnego jest w tatuażu?

- Nic gdyby tylko to był tatuaż - mówi grzebiąc w swojej teczce.

Po chwili podchodzi do nas z drewnianym patyczkiem i przykłada do tatuażu. Ten zaczyna płonąć, by po chwili się zwęglić.

- Musisz z nią o tym porozmawiać, kiedy to się stało i czy wie w ogóle ,czym jest - klepie mnie pocieszająco po ramieniu i wychodzi z sali.

Kładę się obok dziewczyny ,przerzucając rękę przez jej brzuch. Wtulam głowę w zagłębienie jej szyi i pozostaje mi tylko czekać, aż się obudzi.

***********
----Megi----
Jest mi strasznie gorąco w ramię i buzię otwieram zaspane oczy, a moim oczom ukazuje się przyczepiony do mojego boku Kai. Próbuję się poruszyć, na co śmiesznie marszczy nosek. Czyli to wszystko było snem te potwory moja spadanie i.. Sama nie wiem, co to było.

Próbuje odciągnąć chłopaka drugą ręką, ale nie mogę tego zrobić, ponieważ usztywniona jest na ramieniu bandażem.

Kurwa to nie był sen - mamrocze, próbując jakoś usiąść.

- Gdzie się wybierasz kochanie, musisz mi coś wyjaśnić.

Zamieram.

CDN

Ktoś tu jeszcze jest?😩
W mediach coś na poprawienie humoru..... Mi poprawił

My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz