26 Ufałam Ci

10.1K 591 51
                                    


Stoimy przed drzwiami sypialni, a chłopak gestem ręki pokazuje, abym do niej weszła. Robię to bez żadnych zbędnych słów. Gdy jestem już w pokoju, obracam się do chłopaka, ale już go tam nie ma. Wychylam się zza framugi drzwi, przyglądając się jak Kai podąża na koniec korytarza i otwiera drzwi, w których po sekundzie znika.

Nie będę wścibska, dlatego wracam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Krążę obok szafek i łóżka strasznie się nudząc.

Jeśli zaraz tu nie przyjdzie, to nie wiem, co mu zrobię.

Jak na zawołanie otwierają się drzwi, a przez nie wchodzi chłopak z czymś w ręku.

- Mam dla ciebie jakieś ubrania - chłopak sięga do trzymanych ubrań wyciągając z nich koronkowe figi, które łapie w dwie ręce - ale nie wiem, czy będzie pasować - zamyka oko, wpatrując się to we mnie to w materiał.

Czuję jak na moje policzki wkrada się czerwień. Podbiegam do chłopaka, wyrywając mu z rąk ubrania i kieruję się od razu do najbliższych drzwi, które okazały się łazienką.

Rozbieram się z ubrań i od razu podchodzę do toalety, ponieważ mój pęcherz błaga o pomstę. Po załatwieniu się, biorę szybki prysznic i ubieram się w niedobraną bieliznę, czarne spodnie, bokserkę oraz ciepłą bluzę. Włosy związuje w niechlujnego koka i myję zęby palcem, na który wycisnęłam trochę pasty.

W miarę ogarnięta wychodzę do chłopaka, który siedzi na łóżku, ze spuszczoną głową. Nawet moje wejście go nie rozbudza.

Powoli podchodzę do łóżka i siadam w bezpiecznej odległości. Wiem, że chce powiedzieć mi coś ważnego i to dla niego trudne, więc spokojnie czekam, aż sam zacznie mówić.

- Powiedz mi czy w twoim życiu zdążyło się coś nie wytłumaczalnego, coś dziwnego? - Od razu do głowy wpada mi mój znak na ręce. Ściągam rękawy w dół.

- Poniekąd można tak powiedzieć - robię krzywą minę na wspomnienia.

- Ja też mam taką tajemnicę, wprawdzie nie tylko ja, ale prawie wszyscy domownicy - podnosi głowę do góry wpatrując się swoimi zjawiskowymi oczami w moje. Widać w nich obawę i strach.

- Przynajmniej nie jesteś jakimś psem..- śmieję się próbując rozładować atmosferę. Moją wypowiedz nawiązałam do mojego niedorzecznego snu, w którym chłopak grał główną rolę. Tylko ja się śmieje. Teraz jego oczy nie wyrażają obawy, lecz smutek i rozczarowanie -... Co nie? - Dopytuje lekko przerażona - Kai zamyka oczy, by po chwili je otworzyć, lecz nie ma już pięknej zieleni , zastąpiła ją czerwień. Wypuszczam powietrze, ze świstem, to nie może być prawda.

- Jestem Wilkołakiem.. - Wstaję z łóżka a on za mną -.. Jestem alfą.. - Cofam się od łóżka, a on podąża za mną. Jego twarz nie wyraża żadnych uczuć - ..Wszyscy tutaj są wilkołakami.. - Jest coraz bliżej, a ja oddalam się jak tylko mogę.

- Jesteście potworami - mój głos drży. To jest nierealne. Zrozumiem sen, tam sam dyktujesz swoje reguły, ale to jest rzeczywistość.

- Nie tylko ja nim jestem - jego palce muskają moje policzki - myślisz, że twój przyjaciel jest takim świętoszkiem, tu cię zdziwię - pod moimi powiekami zbierają się łzy - przyjaźnisz się z zabójczym Elfem - teraz z moich oczu lecą słone krople.

Łzy zawodu. Jak mógł to przede mną ukrywać i dlaczego? Kai ściera moje łzy. Odpycham jego rękę z taką siłą, że na jego twarzy pojawia się zdziwienie.

- Nie dotykaj mnie - kładę ręce na swoich ramionach, a łzy zaczynają lecieć spod powiek.

- Księżniczko - jebany skurwiel. Teraz milutki.

- Zamknij się i daj mi spokój!! - Krzyczę i wychodzę jak najszybciej z tego pomieszczenia.

Chłopak stoi otępiony i nawet nie wykonuje ruchu, jakby nie dotarły do niego moje słowa.

I dobrze.

Zbiegam po schodach a łzy zamazują mi drogę. Nagle moje ciało spotyka się z czymś twardym i zimnym. Oddalam się, ocierając mokre powieki.

Moim oczom ukazuje się przebrzydła twarz mojego, bodajże, przyjaciela Leona.

- Co się stało maleńka? - Jego lekki uśmiech wzmaga we mnie wymioty.

Bez zastanowienia strzelam mu siarczysty policzek, aż jego twarz wykręca się w bok.

- Co się.. - Przerywam mu jego bezsensowny bełkot.

- Jak mogłeś, a tak ci ufałam... - kręcę z niedowierzaniem głową. Kieruję się do drzwi frontowych.

Nakładam byle, jakie buty, które okazały się damskimi kozakami.

Po co teraz kozaki? Przecież nie ma jeszcze śniegu.

Otwieram drzwi z rozmachem, a we mnie uderza fala chłodu.

Co do kurwy?

Wszystko pokryte jest puchem, a wieczorne niebo ozdabiają płatki śniegu, które powoli spadają na ziemie. Potrząsam rękami zakładając kaptur. Potrzebuję odetchnąć. Pokonuję podjazd stając obok wysokiej drucianej siatki, która oddziela posiadłość od ciemnego lasu. Oddycham głęboko zamykając oczy. Podnoszę głowę do góry, a na moją twarz spadają zimne płatki śniegu.

Nagle słyszę świst jakby coś obok mnie spadło, ledwo otwieram oczy, a czuje jakby coś wbijało się w moją szyję. Nie wiem, co się dzieje. Ostatnie, co widzę to chyba poroże, ale nie jestem tego pewna. Słyszę męski krzyk i bieg.

Zasypiam.

CDN......

Jak myślicie co stało się Megi ?

My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz