Rozdział 12

8.1K 237 5
                                    

W ciągu kilku godzin zdążyłam się tylko przemieścić spod ściany, na łóżko. Nie tknęłam tacy z jedzeniem, którą przyniósł mi rano Ethan. I nie to, że nie byłam głodna, bo byłam. Jednak nie potrafiłam niczego zjeść, nie miałam na to siły. Ponownie moje myśli były zaprzątane wszystkimi wydarzeniami z ostatnich dni. Kiedy mówiłam sobie, że coś mnie przerasta i mam już dość, problemy narastały. I wszystko przez pieprzonego Stylesa. Za kogo on się w ogóle uważał? Najpierw chciał mnie zgwałcić, potem mnie porwał, a teraz pobił jedyną przyjazną mi osobę w tym domu. O ile tylko, bo nie miałam pojęcia, co mogło dziać się za ścianami tego pokoju. A z każdą chwilą upewniałam się coraz bardziej, że moje dni są już policzone. Skuliłam się jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i zobaczyłam blask światła, które gwałtownie rozdarły panujące w pomieszczeniu mrok i ciszę.

- Wstawaj lala, idziemy się myć - powiedział prawdopodobnie chłopak, którego głos był naprawdę miękki i delikatny, więc nie zdziwiłoby mnie, jeśli okazałby się on kobietą. Jednak i tak nawet nie miałam ochoty ani spojrzeć na tą osobę, ani jej odpowiedzieć. Po chwili mój gość dodał nieco głośniej w tonacji, która mnie upewniła, że to na pewno nie była przedstawicielka płci pięknej. - Mam cię ściągnąć siłą z tego wyra?

Z trudem siadłam na łóżku, przecierając zapłakane oczy. Odwróciłam się w stronę osoby, stojącej w drzwiach i zobaczyłam niezbyt wysokiego, stojącego w drzwiach szatyna, którego włosy praktycznie były roztrzepane w każdą stronę. Był opalony, a na twarzy miał zarost. I choć zazwyczaj nie gustowałam w takich facetach, to było w nim coś, co przyciągało moją uwagę. Jednak po niebieskich oczach od razu mogłam stwierdzić, że nie przyszedł tu z własnej woli, a nasza konwersacja nie będzie zbyt przyjazna, więc zgaduję, że raczej się nie polubimy. Zauważyłam, że spojrzał na komodę, na której stała taca z jedzeniem.

- Dlaczego nie zjadłaś?

- Gdzie jest Ethan?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Nie nauczyli cię dziewczynko kultury w domu?

- Nie jestem dziewczynką.

- Szkoda, bo wyglądasz.

- Musisz być tak wredny?

- Nie byłbym wredny, gdybyś odpowiedziała na moje pytanie.

- Ugh, nie zjadłam, bo nie jestem głodna. Teraz ty.

- Ale co ja?

- Odpowiedz na pytanie.

- Ethan jest tam, gdzie jego miejsce. Czyli na cmentarzu - zaśmiał się głośno chłopak, a ja zmarszczyłam brwi. Marny żart kolego, marny.

- A na poważnie?

- Dobra, skończyłem już udawać, że interesuje mnie ta rozmowa, więc wstawaj, bo idziesz ze mną.

- Po co? Niby gdzie? Nigdzie się stąd nie ruszam.

- Idziesz się umyć, bo niedługo za twoją sprawą będzie tu walić jak w oborze - powiedział stanowczo chłopak, łapiąc moje ramię i ściągając mnie z łóżka. Czemu oni wszyscy od razu musieli używać siły?

- Auć, puść. Mogę iść sama - zaskomlałam, a szatyn puścił moją rękę. Założyłam szybko buty, stojące obok mojego łóżka, nie zważając nawet na ranę na stopie. - Jak ty w ogóle się nazywasz?

- Boże, serio. Styles miał rację, jesteś irytująca - oznajmił, wychodząc ze mną z pomieszczenia i prowadząc wzdłuż długiego korytarza zdecydowanie szybciej niż moja noga na to pozwalała. - Tomlinson.

- Tomlinson to czasem nie nazwisko?

- Dla ciebie pan Tomlinson - prychnął chłopak, a ja syknęłam z bólu. - Czego?

Missed Call (Harry Styles fanfiction) [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz