Rozdział 6

9.2K 276 8
                                    

Mimo dużej ilości snu, rano wstałam strasznie zmęczona. Nie miałam siły wstać z łóżka. Wszystko wokół mnie przytłaczało. A zwłaszcza słońce wpadające przez nieosłonięte niczym okna. Zdecydowanie potrzebowałam zakupu jakichś rolet czy chociaż zwykłych zasłon. Nakryłam się dosłownie w całości kołdrą, próbując się ukryć przed oślepiającym moje oczy blaskiem. W sumie ponowne pójście spać nie było złym pomysłem. W chwili, gdy dopiero co dobrze się umiejscowiłam na łóżku i zamknęłam oczy, usłyszałam mój telefon. Oczywiście dzwoniący. Z grymasem na twarzy wyciągnęłam rękę spod kołdry, na ślepo szukając na stoliku nocnym urządzenia. Przy okazji zrzuciłam wczoraj postawioną na nim butelkę wody. Jednak po kilkunastu sekundach poszukiwań, udało mi się go odnaleźć i wciągnęłam go do siebie pod kołdrę, od razu odbierając.

- Dzień dobry kochanie - usłyszałam ciepły głos Lucasa. Chyba ten poranek nie będzie aż tak bardzo tragiczny jak myślałam jeszcze przed kilkoma minutami.

- Och, hej.

- Jak się spało? Mam nadzieję, że cię nie obudziłem.

- Nie, nie. Wstałam niecałą godzinę temu. Spałam przyznam no.. dość dobrze, chociaż... Nie no, dobrze.

- Co chciałaś powiedzieć po chociaż, co?

- Nic, nic..

- Nie musisz przede mną niczego ukrywać. Powiedz, proszę - powiedział chłopak. Miło, lecz zarazem twardo. Byłam w kropce. Musiałam mu powiedzieć, choć część wydarzeń. Oczywiście najważniejsze zamierzałam zachować tylko dla siebie.

- Chociaż wczorajszej nocy zdarzyło się dużo rzeczy - grzecznie odpowiedziałam, mając nadzieję na to, że Lucas nie będzie kontynuował już tematu. Ale nie dało rady. Bo to przecież był on. Zawsze musiał być dociekliwy.

- Och, właśnie. Mało, co bym zapomniał. Byłaś wczoraj w klubie. Jak było? Opowiadaj!

- Zdecydowanie nie moje klimaty.

- I co, tylko tyle? Musi być coś więcej. Nikt cię nie chciał wyrwać mojej pięknej dziewczyny? - zaśmiał się chłopak, a ja przewróciłam oczami na jego komplement.

- Nikt.

- Nie wierzę.

- Nie musisz - odpowiedziałam, praktycznie w taki sposób, jakbym udawała zachowanie mojego brata z dzisiejszej nocy.

- Ktoś musiał być - ciągle upierał się przy swoim chłopak. Zastanawiające było to, dlaczego mi nie wierzył.

Postanowiłam wypełznąć spod swojej kołdry na świat. Przeciągnęłam się, wydając z siebie długie ziewnięcie. Usłyszałam jak Lucas się z tego śmieje. Prychnęłam, leniwie i powoli podnosząc się z łóżka. Stanęłam na podłodze, przecierając zaspane oczy i podchodząc do okna. Spojrzałam na ogród, a na następnie drogę, która mieściła się przy domu mojego brata. Ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam na niej kilkanaście czarnych, terenowych samochodów z przyciemnionymi szybami. Co to miało być? I do kogo należały te pojazdy?

- Uhmm.. Wiesz co Luke - powiedziałam, używając zdrobnienia jego imienia, za którym nawet nie wiedziałam dlaczego nie przepadał - Zadzwonię później. Cześć - dodałam, po czym rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko.

Szybko zeszłam na dół, do kuchni gdzie spotkałam mojego brata. Wczorajsze obrażenia w świetle dziennym wyglądały jeszcze gorzej niż wcześniej. Przeczesałam swoje nieułożone blond włosy, dopiero teraz uświadamiając sobie, że byłam w samym t-shircie i szortach, w których spałam. Ale to nie był zbytni problem. Obydwoje byliśmy już od najmłodszych lat przystosowani do widoku siebie nawzajem, dopiero co po wstaniu z łóżka.

- Ermm.. Orientujesz się może, czemu pod domem stoi.. Czekaj.. - przerwałam wypowiedź, wyglądając za okno i licząc pojazdy. - Stoi jedenaście samochodów. Kogo one są?

- Uhmm.. Nie wiem, a co?

- To wygląda trochę jakby szykowali jakiś napad czy coś..

- Nie no, co ty. Jest okej. Pewnie tak po prostu tylko stoją. Albo to znajomi któregoś z naszych sąsiadów. Wiesz, ta dzisiejsza młodzież imprezuje nawet porankami. A ty? Skąd masz tą malinkę, co? - zapytał, pokazując na moją szyję, na której świecił piękny, czerwono-fioletowy ślad, którego wcześniej nie zauważyłam. Złapałam się w tym miejscu, przypominając sobie wszystkie wydarzenia z zeszłej nocy. - No? Skąd?

- Uhmm.. Chłopak, z którym wczoraj tańczyłam mi ją zrobił - wymamrotałam, a Niall zrobił swoją słynną minę, jakby chciał powiedzieć, że to przecież tak bardzo niemożliwe, z największą ironią, jaką w to można było tylko wsadzić. - Ugh, przestań się tak na mnie patrzeć.

- Niby jak? - zapytał chłopak, zakładając rękę na rękę i bezczelnie się uśmiechając, czego nienawidziłam. Zresztą nienawidziłam większości jego głupich zagrań.

- Idę na górę - powiedziałam szybko, wręcz wskakując na górę po schodach, prosto do mojego pokoju, zostawiając swojego brata samego na dole, tym samym zapobiegając kolejnym głupim tekstom z jego strony.

Tam wzięłam pierwsze lepsze rzeczy z niewypakowanej jeszcze do końca walizki, a następnie udałam się do łazienki na krótki prysznic, po którym doprowadziłam się do normalnego stanu. No prawie. Bo na pewno soczysta malinka na mojej szyi nie była dla mnie czymś codziennym. Wypróbowałam już wszystkiego, czego się tylko dało. Od pudrów po podkłady. Nic, ale to nic nie zdołało jej zakryć. Zrezygnowana, głośno westchnęłam, wychodząc z łazienki.

Złapałam z powrotem mój telefon i ponownie chcąc wybrać numer mojego chłopaka, podeszłam do okna. W pewnej chwili zauważyłam, mojego brata będącego na zewnątrz i rozmawiającego z kilkoma osobnikami mniej więcej w jego wieku, którzy stali przy tajemniczych samochodach.

Zmarszczyłam brwi. Widziałam, że blondyn oglądał jakąś broń, udając że w kogoś celuje. Śmiał się z nimi. I to dość głośno, bo mimo zamkniętych okien, słyszałam śmiech każdego z nich. Po ich zachowaniu byłam pewna, że znają się nie od dziś. Zachowywali się całą gromadą jak najlepsi kumple. Byłam zdezorientowana. Nie wyglądali na miłych ludzi. Nie wiedziałam co mają wspólnego z moim bratem. W pewnym momencie jeden z nich odwrócił się w stronę mojego okna, pokazując na nie palcem. Wtedy właśnie zrozumiałam dlaczego nie powinno się tego robić.

Kiedy Niall również się odwrócił w moim kierunku, zamiast się gdzieś schować, wciąż gapiłam się na nich jak jakaś głupia. Zauważyłam, że Niall na chwilę zamarł, widząc mnie stojącą w oknie...

Missed Call (Harry Styles fanfiction) [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz