Rozdział 19

7.5K 219 6
                                    

Wczoraj wieczorem z rodzicami uzgodniliśmy, że w domu mojego brata spędzimy jeszcze tydzień, ponieważ po tak długim czasie rozłąki, chcieli oni spędzić z nim trochę więcej czasu. Chociaż nie wiedziałam nawet po co, bo Niall i tak miał nas gdzieś. Ale to i tak dobrze, że zajęli się nim, a nie mną, ponieważ wciąż nie miałam gotowej wymówki na to, co się ze mną działo przez tak długi czas. Bo obydwie wersje, nieważne czy ta prawdziwa czy wymyślona, spowodowałaby tylko kłopoty. Jeśli nie mnie, to Harry'emu. Zresztą, dlaczego ja się tak bardzo nim przejmowałam? To była jakaś ironia. Porwał mnie, przetrzymywał, doprowadzał do płaczu, chciał zabić. A ja teraz tak po prostu chciałam, aby był bezpieczny. Przetarłam oczy, stojąc w łazience i wpatrując się w lustro, tak jakbym chciała wyczytać z niego jakąś odpowiedź od losu, która pomogłaby poukładać wszystko w swojej głowie. Kim tak właściwie on dla mnie był? Na pewno nikim więcej niż zwykłym znajomym, o ile mogłabym go tak nazwać po tym wszystkim. Mimo wszystko ciągnęło mnie do niego i wciąż liczyłam na to, że jeszcze kiedyś nasze drogi się skrzyżują. Cicho westchnęłam, zakładając na siebie przyszykowany wcześniej różowy t-shirt i stare dresy Nialla, które przed wzięciem prysznica, wykradłam z jego garderoby. Czułam, jak z każdym dniem jestem coraz bardziej zmęczona tym całym zamieszaniem. Chociaż powinno się to zmienić z moim wyjazdem stąd. Tak, musisz wytrzymać jeszcze te siedem dni tutaj. Musisz i to zrobisz.

- Mogę wejść? - nagle głos mojej mamy, która pukała do drzwi łazienkowych, przedarł się do mojej głowy, kiedy ja akurat związywałam swoje włosy w kucyk.

- Tak, tak. W sumie nie ma potrzeby, już wychodzę - odpowiedziałam, szybko sprzątając swoje kosmetyki z umywalki, po czym wyszłam z pomieszczenia. Moja mama stała przy komodzie, oglądając wisiorek ze złotą zawieszką, która przedstawiała papierowy samolocik. - Coś się stało?

- Nie, nic. Chciałam ci tylko przekazać, że za pół godziny przyjedzie Lucas z rodzicami, więc się ubierz w coś mniej domowego, bo chyba będzie chciał gdzieś z tobą wyjść - zaświergotała niczym skowronek moja mama, a ja zaśmiałam się na jej uwagę i pokręciłam głową. W sumie jakby nie było, miała rację. Dawno nie widziałam go, a więc należała nam się wspólna chwila tylko we dwoje. Jednak skoro przyjedzie razem z nim jego rodzina, wątpliwe będzie to, że taką właśnie chwilę znajdziemy. Mama pomachała mi wisiorkiem przed oczami, sprawiając, że nagle otrząsnęłam się ze swoich marzeń. Miałam tyle do powiedzenia mojemu chłopakowi oraz tyle miejsc, gdzie mogłabym go zabrać, że naprawdę wątpiłam, że starczy mi na to czasu. - A to, od kogo? - zapytała, wskazując palcem na naszyjnik, a ja zmarszczyłam brwi. Nie przypominałam sobie, abym go od kogoś dostałam.

- Nie wiem - odpowiedziałam, pocierając swój nos. Przez te wędrówki po lesie na boso dostałam kataru, którego nie mogę się pozbyć już od kilku dni. - Nie przypominam sobie, aby tu jeszcze leżał zanim poszłam pod prysznic. Może Nialler mi go podrzucił?

- Niall ciągle śpi - zaśmiała się moja mama, a ja rozejrzałam się po pokoju. Na pewno nikogo tu nie było pod moją nieobecność. Mój pokój był na piętrze, a drzwi wejściowe do domu były zamknięte. Więc jak to możliwe, że ta biżuteria się tu znalazła? - Albo może ci się wydawało, że jej wcześniej nie było? Dobra, idź się lepiej szykuj. - powiedziała, odkładając naszyjnik na komodę, po czym wyszła z pokoju. Ja natomiast postanowiłam zostawić tą sprawę i zacząć się ubierać.

Wyciągnęłam z szafy pomarańczową, zwiewną sukienkę, która była jedną z moich ulubionych ze względu na swój żywy kolor oraz standardowo, parę brązowych balerin. Lucas zawsze uwielbiał, kiedy ubierałam taki strój, a więc to było pewne, że tym razem również mu się spodobam. Zadowolona udałam się do łazienki, gdzie rozpięłam włosy, lekko nimi potrząsając i się uśmiechając. Ten dzień zapowiadał się na wyjątkowo dobry. Zdjęłam poprzednie ubrania, po czym szybko nałożyłam na siebie sukienkę. Przejrzałam się w lustrze, po czym zakręciłam się wokół swojej własnej osi, a dół sukienki zafalował. Nie mogłam przestać się uśmiechać na wieść, że wreszcie zobaczę swojego chłopaka. Naprawdę za nim tęskniłam. Wpatrywałam się w lustro, ciągle przeczesując rękoma swoje włosy. Chciałam dziś wyglądać perfekcyjnie, jednak nie miałam pomysłu co zrobić ze swoimi włosami. Wszystko wydawało się być zwyczajne i takie nudne. Postanowiłam, poradzić się mamę o to, dlatego wyszłam z łazienki, prosto kierując się do drzwi wejściowych z mojego pokoju. Gdy miałam już nacisnąć zauważyłam, że tajemniczy naszyjnik jest zawieszony na moim serdecznym palcu. Obróciłam się, zerkając na komodę. Musiałam zaczepić o niego idąc tutaj. Wróciłam do łazienki, aby włożyć go do mojej kosmetyczki, ponieważ nie chciałam, żeby się gdzieś zawieruszył. Przed tym przyłożyłam go do swojego dekoltu, uśmiechając się. Odgarnęłam włosy na bok, po czym owinęłam łańcuszek wokół swojej szyi. W chwili, gdy próbowałam zapiąć go, poczułam czyjś ciepły oddech na ramieniu. Lekko się wzdrygnęłam, po czym się dokładnie wokół rozejrzałam. Musiało mi się tylko wydawać, ponieważ w pomieszczeniu byłam tylko ja. Wypuściłam z ust ciche westchnienie, zawieszając naszyjnik na swojej szyi. Spojrzałam w lustro, uśmiechając się. Idealnie pasował do mojej sukienki, a nawet wyglądał jakbym go kupiła w komplecie z nią. Sięgnęłam po szczotkę, przeczesując nią włosy, po czym sięgnęłam po lokówkę. Nie potrzebowałam żadnych dziwactw, a loki były moją najlepiej sprawdzoną fryzurą. Zatem podpięłam urządzenie do gniazdka i odczekałam chwilę by się rozgrzała, po czym zaczęłam nią owijać pasma swoich włosów. Po dłuższym czasie, uzyskałam swój efekt, a więc sprzątnęłam lokówkę do szafki pod umywalką i wykonałam lekki makijaż.

Missed Call (Harry Styles fanfiction) [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz