"Najbardziej rzucił mi się w oczy jego przeuroczy uśmiech" rozdział siódmy

219 9 0
                                    



Mama dzisiaj wraca!

Jak zazwyczaj, wstałam i wzięłam prysznic.

Podeszłam do lustra, ślad jeszcze nie zeszedł, a ja uparłam się, aby iść do szkoły.

Jakimś cudem podkład, korektor i puder zakryły mój sino zielony policzek.

Adam na szczęście nie wnikał. Nie chcę mu mówić, bo wiem, że nie zostawiłby tak tego. Ja chce zapomnieć.

Okej, na sto procent się wygadam, jeśli zapyta.


=

-Lyd! Jejku tęskniłem...- powiedział Adam, który właśnie zamknął mnie w uścisku.

Sio motyle...

Za każdym razem, kiedy się do mnie zbliża jestem szczęśliwsza. Wywołuje u mnie uczucia i emocje, których jeszcze w życiu nie odczuwałam. Cholera, co ja mam z tym zrobić. Chyba jestem zauroczona, bo zakochanie to zbyt mocne słowo.

-Hej Adam, ja też- wyszeptałam będąc jeszcze w jego uścisku.

-Teraz mi się nie wywiniesz- złapał mnie za rękę i zaciągnął w "nasze" ustronne miejsce w szkole.

No to jestem skończona.

-Odpowiedz mi szczerze. Co się stało?- powiedział poważnie. W jego oczach widać było zmartwienie, lekko zmarszczył też brwi.

-Naprawdę nic się nie stało- spuściłam z niego wzrok, bo po moich oczach widać było, kiedy kłamię. Mama zawsze tak mówiła.

Złapał mnie za rękę, przez co zadrżałam.

Nie wiem, co się ze mną dzieję, kiedy nawet go dotykam czuję jakbym się rozpływała. Ma tak delikatne, a zarazem silne dłonie. Kurwa, przestań być cholernie idealny.

-Wiesz, że przede mną nie ukryjesz prawdy Lyd.-powiedział stanowczo próbując złapać kontakt wzrokowy.

Spanikowałam trochę. Czułam jak łzy napływają mi do oczu.

-Wiem- wyszeptałam, wyrwałam rękę i pobiegłam do toalety.

Zjebałaś Lyd, zjebałaś to. Teraz będzie jeszcze bardziej chciał wiedzieć.

Mogłam to lepiej rozegrać, teraz będzie uważał mnie za kłamcę.

Dziewczyna ideał po prostu.

Przez następne godziny unikałam rozmów i jego wzroku. Na ósmej lekcji mieliśmy wf. Popatrzyłam w lusterko, nic się nie rozmazało. Ale wiedziałam, że po wfie będzie znacznie gorzej.

Ubrałam dużą czarną koszulkę i dresy.

Co ja mam z tymi dresami...

Wychodząc z szatni napotkałam jego wzrok, miał na sobie spodenki oraz czarny obcisły podkoszulek bez rękawów odsłaniający jego lekko umięśnione ciało.

W porównaniu do mnie wyglądał jak bóg.

Nie śliń się Lyd!

Wyklęłam mój cudowny strój w myślach, zasadniczo cokolwiek bym ubrała wyglądałabym źle.

Podszedł do mnie z uśmiechem.

-No to sobie po pobiegamy- powiedział rozbawiony i klepnął mnie w plecy.

Syknęłam i odskoczyłam od niego.

Trafiłeś w samo sedno.

Kurwa.

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz