"Tutaj mi nie uciekniesz. Powiedz prawdę Lydio" rozdział ósmy

215 6 0
                                    



Po rodzinnym obiedzie nie miałam siły na nic. Pomijając fakt, że nikt się na nim nie odezwał, więc czuć było konsternację oraz napięcie. Jedyne, co widziałam to wzrok ojca. Wróciłam do pokoju z zamiarem dalszego nic nierobienia. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę- powiedziałam od niechcenia, nie odwracałam się.

Myślałam, że to mama lub tata z zamiarem "poważnej rozmowy" lub czegoś podobnego.

-Hej Lyd - tego głosu się nie spodziewałam.

Kurwa, co on tu robi.

Odwróciłam się gwałtownie.
-Adam... Czemu tu jesteś? -zapytałam zmieszana, próbując poprawić się by wyglądać jak najlepiej.
-Mam sobie iść?
-Nie! Wchodź- powiedziałam szybko, a on zamknął drzwi na klucz. Usiadł na łóżku, a ja przesiadłam się na fotel przy biurku, by zachować dystans.

Swoją drogą nie wyobrażałam sobie nigdy Adama w moim pokoju, na moim łóżku. Może tu zostać, tak na zawsze?

-Tutaj mi nie uciekniesz. Powiedz mi prawdę Lydio. Co się stało? Zależy mi na tobie i nie odpuszczę- powiedział błądząc wzrokiem po pokoju, oczy koniec końców spoczęły ma mnie.

-Uderzyłam się- powiedziałam najbardziej przekonująco jak tylko potrafiłam.

-Ręką w twarz?-zaśmiał się, ale po sekundzie spoważniał - Nie umiesz kłamać, a zwłaszcza mi.

Chciało mi się płakać, odwróciłam się.

Tyle emocji naraz, nie potrafię się ich wyzbyć.

Podszedł do mnie i przytulił mocno.
-Nie płacz, zależy mi cholernie na tobie. Jesteś dla mnie jak siostra.

SIOSTRA. To boli...
KURWA SIOSTRA. Ja pierdole idę umrzeć.

Co ja sobie myślałam, że taki wspaniały chłopak jak Adam mógłby żywić do mnie jakieś uczucia?

Zaczęłam przez to płakać bardziej. W pewnym momencie wyrwałam się z uścisku. Zrobiłam się wściekła.

-Co chcesz wiedzieć?! To, że uderzył mnie własny ojciec?!- wykrzyczałam i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i usiadłam koło nich nadal łkając.

Nie mam siły, tak cholernie nie mam siły. Wszystko zaczyna się pieprzyć. Nie mam ochoty nikogo widzieć.

-Błagam Lydio, otwórz. Proszę.

Kiedy się uspokoiłam przekręciłam klucz. Otworzył drzwi i usiadł przy mnie. Nie powiedział nic, tylko mnie przytulił.

-Nie przypuszczałbym. Zawsze mówiłaś, że masz naprawdę spoko ojca.

-Też nie przypuszczałam - wyszeptałam.

Później tylko rozmawialiśmy. Wyszliśmy na przystanek trzydzieści minut za wcześnie. Padał śnieg i było zimno, ale przyjemnie. Zaprowadziłam go w moje tajemnicze miejsce. Znajdowały się tam drzewa oraz ławki, a na środku drewniana altanka. Uwielbiałam tam przesiadywać i rozmyślać. Dookoła świeciły światełka, włączane tylko w okresie świąt Bożego Narodzenia. Ogólnie było bardzo klimatycznie, a nawet romantycznie.

-Urocze miejsce - powiedział ze zdumieniem - Jeśli będziesz mieć chłopaka, to przyprowadź go tutaj.

Ałć.

-Na pewno tak zrobię - odburknęłam - chodźmy już, bo się spóźnisz.

Odprowadziłam go i poczekałam razem z nim na autobus.

W drodze powrotnej postanowiłam napisać do Toma. Zrobiłam wcześniej zdjęcie karteczki, w razie gdybym ją zgubiła. Przepisałam numer.

Do Tom: Hej, miałam do Ciebie napisać.

Mistrzostwo zaczęcia rozmowy.

Od Tom: Czyżby Pani Lydia, która potrzebuje więcej uśmiechu?

Do Tom: Oj, nie Pani. Za młoda jestem na Panią.

Od Tom: Co pani Lydia porabia?

Uroczyy...

Do Tom: Wracam do domu, a Pan? Panie Tomie?

Od Tom: Teraz czuję się stary:( Praca i praca. Czemu wracasz do domu o tak później porze?

Do Tom: Byłam kogoś odprowadzić. Ile bym dała żeby chciało mi się uczyć lub pracować w piątek wieczorem... Czy ja przypadkiem Ci nie przeszkadzam?

Od Tom: Nieee, bardzo przyjemne oderwanie myśli od pracy

Do Tom: Jejku, jesteś bardzo miły ❤️

Od Tom: Dla tak kochanej osóbki jak Ty zawsze

Do Tom: Bo się zarumienię...

Od Tom: Chciałbym to zobaczyć, musimy się kiedyś spotkać Lydio. Przepraszam Cię bardzo, ale praca znów wzywa :(

Do Tom: Bardzo chętnie Panie Tomie

Poprawił mi humor. Uśmiechnęłam się w końcu. Może dostałam szansę na kogoś normalnego?

Mam taką nadzieję. Chce zapomnieć o uczuciach względem Adama i skupić się na Tomie. Wiem, że to nie będzie takie łatwe.

-Co się tak szczerzysz? Co to za Tom? Kto u Ciebie był? -zasypał mnie pytaniami Luke.

-Nieważne, znajomy i był Adam.

-Czy to TEN Adam?- poruszył zabawnie brwiami.

-Zostaw mnie, jestem "jak siostra" (zrobiłam w powietrzu cudzysłów)- powiedziałam zrezygnowana i opadłam na kanapę.

-Kobieto, popadłaś w friendzone-poklepał mnie po plecach.

-Spierdalaj, ty masz fajne życie-powiedziałam lekko się uśmiechając, na co Luke się wyszczerzył.

-Oj no przestań, wierzę w ciebie- oznajmił krzepiąco.

Wstałam z kanapy i poczłapałam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i nie powstrzymałam łez.

Był u dziewczyny, martwi się o nią, przytula, opiekuje się, ciśnie dwuznacznymi tekstami i trzyma za rękę, po czym "jesteś jak siostra". Kurwa, większej ilości braci nie potrzebuję. Od zawsze byłam "kumpelą" nigdy żaden chłopak nie wziął mnie za dziewczynę, żaden o mnie tak nie myślał.

❤️

ZauroczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz