Rozdział 21

18 0 0
                                    

Zaczął się już weekend. Wstałam o 11. Zeszłam na dół. W salonie siedział mój starszy brat.

- Siema młoda!
- Hej!  Gdzie rodzice??
- Pojechali do babci na weekend.
- A my?
- Chcą spędzić czas sam na sam.
- Dobra.
- Ej mam sprawę.
- Co znowu?
- Przychodzi do mnie kilku kumpli.
- O której mam wrócić?
- Nie musisz wychodzić z domu.
- To co chcesz?
- Pomogła byś mi?
- W czym?
- W przygotowaniu.
- Czego?
- No przekąsek, napoi. Ale najpierw musisz iść na zakupy.
- Ja?
- No tak.
- A ty co będziesz robił?
- Ogarnę dom.
- Dobra to daj mi kasę i listę.

Ile on chce rzeczy.  Sprowadza całe miasto?
Idę chyba z 10 siatkami. Rąk już nie czuję.

- Może ci pomóc?
- O cześć Sam!  Serio mógłbyś?
- Pewnie. Będziesz robiła posiłki dla całego miasta?
- Ha bardzo śmieszne. Mój brat robi jakaś imprezę.
- A tak wiem. I ty masz robić mu zakupy?
- Lepsze to od sprzątania. Też będziesz na niej?
- Jeszcze nie wiem. Zależy od tego czy Katie pojedzie na weekend do rodziny.
- Bardzo ci dziękuję za pomoc.
- Spoko nie ma za co. Może do potem.
- Pa.

Impreza powoli się rozkręcała. Ja aktualnie siedzę w swoim pokoju i przeglądam na komputerze różne strony.

- Ej młoda czemu tu siedzisz?  Chodź na dół.
- Po co?  Żeby patrzeć jak się upijacie?
- Dobra jak chcesz.

Zachciało mi się pić, więc poszłam do kuchni po sok.

LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz