Zaczął się już weekend. Wstałam o 11. Zeszłam na dół. W salonie siedział mój starszy brat.
- Siema młoda!
- Hej! Gdzie rodzice??
- Pojechali do babci na weekend.
- A my?
- Chcą spędzić czas sam na sam.
- Dobra.
- Ej mam sprawę.
- Co znowu?
- Przychodzi do mnie kilku kumpli.
- O której mam wrócić?
- Nie musisz wychodzić z domu.
- To co chcesz?
- Pomogła byś mi?
- W czym?
- W przygotowaniu.
- Czego?
- No przekąsek, napoi. Ale najpierw musisz iść na zakupy.
- Ja?
- No tak.
- A ty co będziesz robił?
- Ogarnę dom.
- Dobra to daj mi kasę i listę.Ile on chce rzeczy. Sprowadza całe miasto?
Idę chyba z 10 siatkami. Rąk już nie czuję.- Może ci pomóc?
- O cześć Sam! Serio mógłbyś?
- Pewnie. Będziesz robiła posiłki dla całego miasta?
- Ha bardzo śmieszne. Mój brat robi jakaś imprezę.
- A tak wiem. I ty masz robić mu zakupy?
- Lepsze to od sprzątania. Też będziesz na niej?
- Jeszcze nie wiem. Zależy od tego czy Katie pojedzie na weekend do rodziny.
- Bardzo ci dziękuję za pomoc.
- Spoko nie ma za co. Może do potem.
- Pa.Impreza powoli się rozkręcała. Ja aktualnie siedzę w swoim pokoju i przeglądam na komputerze różne strony.
- Ej młoda czemu tu siedzisz? Chodź na dół.
- Po co? Żeby patrzeć jak się upijacie?
- Dobra jak chcesz.Zachciało mi się pić, więc poszłam do kuchni po sok.
CZYTASZ
Lily
Romance- Alex, jak ja mam to rozumieć? - Kocham cię. Kocham od pierwszego spotkania , pierwszej rozmowy. - Nie wyglądało to tak. Znaczy nie zawsze. Zresztą teraz to i tak nie ważne bo wyjeżdżasz. - Mamy miesiąc. - Miesiąc? Na co? - Nie mów mi ,że nic do m...