Luna
Właśnie uświadamiam sobie jaka jestem głuuupia. Możecie mieć pewność, że nigdy już nie zrobię nic tak głupiego. Przyrzekam. Na Styks. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jakie mam szczęście.
Ale od początku.
Tori wyszła po książkę, a ja zostałam sama w pomieszczeniu. Postanowiłam spróbować stanąć na własnych nogach.
To był wieeeeeeeelki błąd. Spuściłam nogi na ziemie i powoli usiadłam. Zakręciło mi się w głowie i poczułam kolejną falę mdłości. Przeszył mnie ból i na chwile zamroczyło. Rany na plecach piekły.
Oparłam ręce o łóżko i stolik nocny, i powoli oderwałam tyłek od materaca.
Wielkim wysiłkiem było dla mnie nie zemdleć. Stałam już jako tako na nogach. Zawroty już trochę ustąpiły, więc postanowiłam zrobić krok do przodu. Zabolały mnie wszystkie mięśnie i kości, nawet te w uszach. Przed sobą widziałam tylko czarne plamki. Wiedziałam, że mam niewiele czasu, więc przyśpieszyłam.
Po jakieś minucie znalazłam się przy biurku Stałe tu małe, okrągłe, plastikowe i przezroczyste pudełeczko bez przykrywki, a w nim dwie, białe tabletki. Obok tego, litrowa buteleczka, do pełna wypełniona nektarem.
Odwróciłam się w stronę szafki z lekami. Chciałam poszukać jakiegoś leku na gorączkę i ból głowy, ale oczy odmawiały mi posłuszeństwa. Wszystkie napisy zlewały się w jedną plamę. Mogę spróbować połknąć cokolwiek, ale znając moje szczęście, to tylko pogorszy sprawę.
Byłam zdesperowana. Co tu robić? Wtedy wpadłam na pomysł, którego już zawsze będę żałować.
Wzięłam butelkę do rąk i ją odkorkowałam. Przyłożyłam do ust i zaczęłam pić. Byłam już w połowie, gdy poczułam palenie w żyłach. Szybko odłożyłam naczynie i zobaczyłam, że wzrok wrócił do normalności, a nawet się wyostrzył. Nie miałam zawrotów głowy, nie odczuwałam bólu. Mogłam się wyprostować i czułam się kompletnie zdrowa. Co prawda było mi gorąco, ale również doskonale.
Nagle usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Podbiegłam szybko do łóżka i przykryłam się kołdrą.
Do pokoju weszła Tori. Niosła ok. 300 stronicową książkę z białą okładką z narysowanym Akropolem ateńskim.
– Philip powiedział, że to doskonała książka. – stwierdziła bez entuzjazmu. – "Architektura w starożytnej Grecji". Powiedział, że jeśli ci się spodoba, to ma jeszcze drugą część "Architektura w nowożytnej Grecji". Wzięłam, ale wątpię czy to cię zainteresuje.
– Architektura to raczej nie moja bajka, ale dzięki.
– Gdy już to przeczytasz, to pójdę wypożyczyć coś od dzieci innych bogów. Np. od Hekate. Wiesz, od tych dziewczyn-czarownic.
Pokiwałam głową.
– Czujesz się już lepiej? To dobrze. Powinnaś poprawić sobie makijaż.
Odwróciła się do biurka. Zaraz zauważy! Ona jednak spokojnie wlała nektar do szklanki. Dziewczyna podała mi leki. Tabletki popiłam wodą, ale co do napoju miałam wątpliwości. Czy jeżeli napije się chociażby jeszcze łyk, czy się nie spalę?
Ale Tori się tym nie przejmowała. Siedziała z nosem w telefonie.
– Póki co mam cię pilnować, bo Carl poszedł się przespać. Nie mam cię niańczyć, ale co jakiś czas sprawdzać twój stan. A jak ogólnie się czujesz?
– Bardzo dobrze. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
To zaskakujące jak dobrze działa nektar. Ze stanu krytycznego, w parę chwil przeniosłam się do prawie zdrowia.
CZYTASZ
Herosi: dar czy klątwa
FanfictionŻycie herosa naprawdę nie jest łatwe. I nie mówię tylko o szkole (To nie ja panią wybuchnęłam, panno White), życiu towarzyskim (Mieliśmy tylko robić projekt, a nie go wybuchać!) czy obozie (To ta co wybuchnęła strzelnicę!). Często w grę wchodzi rów...