Rozdział 6 "Lądowanie w Wiedniu"

765 62 5
                                    

Piper 

– Potrzebujecie czegoś, dziewczynki? Jesteście głodne? Chcecie coś do picia? – atakowała nas pytaniami miła stewardessa. 

– Nie, dziękujemy. – odpowiedziałam za mnie i Annabeth. 

Córka Ateny od początku lotu, czyli od jakiś sześciu godzin, wpatrywała się tępo w okno, więc nie posiadałam zbyt rozmownej towarzyszki. Jednak kiedy w końcu się odezwała, powiedziała:

– To musi być Opera Wiedeńska. – powiedziała. 

– Słucham? 

– Apollo musi być w Operze Wiedeńskiej. Nie mam innego pomysłu. – pokręciła głową. 

Spojrzałam kątem oka na Lunitę, która w tej chwili rozmawiała ze stewardem. 

– Ta mała powiedziała dzisiaj jedną sensowną rzecz. – zaczęłam rozmowę szeptem. 

Aż jedną? – skomentowała to kąśliwie. 

– Spytała, dlaczego, skoro wiemy gdzie jest Apollo i najtrudniejsze będzie wydostanie go z tej klatki, czy w czym on jest, kazał wysłać na misję aż siedmioro herosów. 

Annabeth wzruszyła ramionami. 

– Zapewne chciał zrobić wokół siebie dużo szumu. Wiesz jaki on jest. 

– Chciałby rozgłaszać, że został porwany? – uniosłam brew. – Moim zdaniem wolałby to zatuszować. 

– Pamiętaj, że on widzi przyszłość i może miało to znaczenie, żebyśmy ruszyli wszyscy. 

Nadal miałam wątpliwości. Niby to co mówiła córka Ateny miało sens, ale nie wkładała w swoją wypowiedź tyle pewności co zwykle. Jakby to zagadnienie nadal pozostało dla niej nierozwiązane, ale nie chciała się do tego przyznać. 

– Najbardziej zastanawia mnie ona. – posłała spojrzenie Lunicie. – Zjawiła się akurat w tym momencie, kiedy Apollo zażyczył sobie dwójki dzieci Posejdona. – patrzyła na nią jak na trudne zadanie matematyczne. 

– Skłóciła wszystkich. W parę godzin. Ona może być jakimś koniem trojańskim. – uznałam. 

– Nie sądzę. – oznajmiła Annabeth. – Z nią jest związana jakaś dłuższa historia. 

– Rozmawiałaś o niej z Chejronem? – zapytałam. 

– Z Chejronem, z Groverem, z Percy'm... Wszystkimi, co chociaż trochę ją znają. Ale niewiele się dowiedziałam. Ale mam co do niej złe przeczucia. Przez nią wpadniemy w niezłe kłopoty. Zastanawia mnie jeszcze tylko jedno: co chciała osiągnąć, skłócając mnie z Percy'm? 

– A całując Jasona? – dodałam. 

– To ma sens. Może jej się podoba i ma słabość do starszych chłopaków? Ale czemu...

– Chciała cię rozkojarzyć, żebyś nie była aż tak skupiona na misji. Może wcale nie jest przyjacielem, ale wrogiem. 

– Wrogiem? Z kim by miała się sprzymierzyć? Tytani i giganci już pokonani, starszy jest tylko Chaos, który jest wielkim glutem niczego. Poza tym, jaki byłby jej cel? 

– Wyeliminować najlepsze jednostki. – stwierdziłam. – W końcu jest tu większa część Wielkiej Siódemki. 

Annabeth wydawała się nieprzekonana. 

– Może. – odpowiedziała bez przekonania. – Jedno jest pewne. Nie należy jej ufać. Musimy zrobić wszystko, aby odciągnąć ją od najważniejszych zadań, w których mogłaby nas sabotować. 

Herosi: dar czy klątwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz