Percy
– ...i ty twierdziłaś, że są tu konie. Carlos podał ci tabletki i nektar, no i usnęłaś.
– To teraz wszystko jasne.
Siedziałem na taborecie obok jej łóżka.
– Dzisiaj posprzątałem w całym domku. – pochwaliłem się.
Byłem z siebie taki dumny!
– Cudownie. Tylko nie zapominaj brać swoich ciuchów z łazienki.
– A jak się czujesz? – spytałem.
– Całkiem dobrze. Może rano wyjdę.
– Doskonale. Rumienisz się trochę.
– Z ekscytacji. – ewidentnie kłamała.
Czy mi się wydaję, czy nachodzi jej gorączka?
– Na pewno nie jest co gorąco?
– Nie, wręcz odwrotnie. – przykryła się szczelniej kołdrą.
– Może zawołam Carlosa?
– Nie, nie. A tak z innej beczki, co z Groverem?
– Wrócił do Europy, Jest na wycieczce. Przy okazji jeszcze oznajmia niedoinformowanym, że Pan umarł.
– Jaki pan?
– Długa historia. Jesteś dzisiaj jakaś markotna.
– Markotna?
– Wiesz, nie uśmiechasz się i w ogóle.
– Ja nie jestem z tych wesołków. Jestem raczej samotnikiem.
Nie mogła skupić wzroku na mnie, a rumieńce się powiększały.
– Zawołam Carlosa, bo wyglądasz coraz gorzej.
– Nie, proszę. – próbowała mnie zatrzymać, ale prawie upadła.
– Carlos! – krzyknąłem. – Chodź tu szybko!
Położyłem Lunę na wznak. Dotknąłem jej czoła. Dosłownie parzyła. Do pokoju wbiegł syn Apolla.
– Co się stało? – spojrzał na siostrę i schylił się przy niej. – Luna, co się dzieje?
– Zimno mi, głowa mnie boli...
– Luna, skup się. – spojrzał jej w oczy. – Czy to ty wypiłaś nektar?
– Tak...
Oczy wywróciły się jej białkami i cała zaczęła się trząść. Z ust wypływała jej piana.
– Tori! Tori! Chodź natychmiast! – przytrzymywał jej głowę.
– Co się dzieje? – zapytałem przestraszony.
– Rano wypiła pół litra nektaru i takie są tego skutki. Wpadła w hipertermie i ma drgawki. Tori, do cholery, gdzie jesteś!
Przerażona dziewczyna wbiegła do pokoju.
– O matko, co się dzieje?
– Percy, musisz pomóc. Tori, odkręć kran, a ty oblewaj Lunę.
Poczułem bulgotanie w żołądku i wodna kula poleciała do łóżka. Spadła na Lunę, opryskując Carlosa,
– Dobrze. Spróbuj jeszcze raz.
Trwała to ok. 5 minut, gdy jej ciało się rozluźniło. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Ale nasza idylla nie trwała długo...
Drgawki wróciły.
– Nie słyszałem o takim przypadku. – krzyknął spanikowany.
Martwiłem się o siostrę: była cała w rumieńcach i w dodatku się trzęsła.
CZYTASZ
Herosi: dar czy klątwa
FanficŻycie herosa naprawdę nie jest łatwe. I nie mówię tylko o szkole (To nie ja panią wybuchnęłam, panno White), życiu towarzyskim (Mieliśmy tylko robić projekt, a nie go wybuchać!) czy obozie (To ta co wybuchnęła strzelnicę!). Często w grę wchodzi rów...