Rozdział 18 "Robię kurs na pielęgniarkę"

660 53 6
                                    

Percy

– ...i ty twierdziłaś, że są tu konie. Carlos podał ci tabletki i nektar, no i usnęłaś.

– To teraz wszystko jasne.

Siedziałem na taborecie obok jej łóżka.

– Dzisiaj posprzątałem w całym domku. – pochwaliłem się.

Byłem z siebie taki dumny!

– Cudownie. Tylko nie zapominaj brać swoich ciuchów z łazienki.

– A jak się czujesz? – spytałem.

– Całkiem dobrze. Może rano wyjdę.

– Doskonale. Rumienisz się trochę.

– Z ekscytacji. – ewidentnie kłamała.

Czy mi się wydaję, czy nachodzi jej gorączka?

– Na pewno nie jest co gorąco?

– Nie, wręcz odwrotnie. – przykryła się szczelniej kołdrą.

– Może zawołam Carlosa?

– Nie, nie. A tak z innej beczki, co z Groverem?

– Wrócił do Europy, Jest na wycieczce. Przy okazji jeszcze oznajmia niedoinformowanym, że Pan umarł.

– Jaki pan?

– Długa historia. Jesteś dzisiaj jakaś markotna.

– Markotna?

– Wiesz, nie uśmiechasz się i w ogóle.

– Ja nie jestem z tych wesołków. Jestem raczej samotnikiem.

Nie mogła skupić wzroku na mnie, a rumieńce się powiększały.

– Zawołam Carlosa, bo wyglądasz coraz gorzej.

– Nie, proszę. – próbowała mnie zatrzymać, ale prawie upadła.

– Carlos! – krzyknąłem. – Chodź tu szybko!

Położyłem Lunę na wznak. Dotknąłem jej czoła. Dosłownie parzyła. Do pokoju wbiegł syn Apolla.

– Co się stało? – spojrzał na siostrę i schylił się przy niej. – Luna, co się dzieje?

– Zimno mi, głowa mnie boli...

– Luna, skup się. – spojrzał jej w oczy. – Czy to ty wypiłaś nektar?

– Tak...

Oczy wywróciły się jej białkami i cała zaczęła się trząść. Z ust wypływała jej piana.

– Tori! Tori! Chodź natychmiast! – przytrzymywał jej głowę.

– Co się dzieje? – zapytałem przestraszony.

– Rano wypiła pół litra nektaru i takie są tego skutki. Wpadła w hipertermie i ma drgawki. Tori, do cholery, gdzie jesteś!

Przerażona dziewczyna wbiegła do pokoju.

– O matko, co się dzieje?

– Percy, musisz pomóc. Tori, odkręć kran, a ty oblewaj Lunę.

Poczułem bulgotanie w żołądku i wodna kula poleciała do łóżka. Spadła na Lunę, opryskując Carlosa,

– Dobrze. Spróbuj jeszcze raz.

Trwała to ok. 5 minut, gdy jej ciało się rozluźniło. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Ale nasza idylla nie trwała długo...

Drgawki wróciły.

– Nie słyszałem o takim przypadku. – krzyknął spanikowany.

Martwiłem się o siostrę: była cała w rumieńcach i w dodatku się trzęsła.

Herosi: dar czy klątwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz