Percy
Martwię się o Lunę. Gdy widziałem ją rano, wyglądała okropnie: rumieńce, rozkojarzone spojrzenie i to majaczenie. Mam nadzieję, że z tego wyjdzie. Nie chciałbym jej stracić.
Niestety nie wszyscy podzielają moje zdanie. Dzieci Afrodyty i Ateny są zbulwersowane, ze próbowała rozwalić dwa związki. Piper i Annabeth próbują ich przekonać, ale to wręcz niemożliwe. Jedyni, którzy są w miarę pokojowo nastawieni, to dzieci Hermesa i Apolla.
Zaraz gdy przyjechaliśmy, wszyscy chcieli wiedzieć, co zdarzyło się na misji (szczególnie po ataku Eris). Ale Chejron widząc siostrę i nasze markotne miny, postanowił z tym zaczekać do ogniska.
Jeszcze jak na złość, dzisiaj jest sprawdzanie czystości pokoi. Tysona nie było (jest na jakieś sekretnej misji, zresztą nie on sam), więc Jason, Nico i ja cały domek mamy na swojej głowie.
Lecz zamiast wziąć się za sprzątanie, glebnąłem się na łóżko i szybko zasnąłem. Nie powinienem być śpiący, ale jednak byłem zmęczony. Wyjątkowo nie miałem żadnych koszmarów.
– Percy, wstawaj. – ktoś mnie szturchał. – Wstawaj!
Leniwie otworzyłem oczy. Poczekałam aż oczy przyzwyczają mi się do światła i powiedziałem:
– Co się stało, Nico?
Od zeszłego roku niewiele urósł. Trochę przytył, ale nadal wygląda mizernie. Chyba już się goli, ale jeszcze nie do końca ogarnął jak to się robi. Nie uśmiecha się za wiele, czyli jak zwykle. Z Will'em chyba dobrze się dogaduję, ale jakiś miesiąc temu, syn Apolla wyjechał na misję i nie wiem co u niego. Ale chyba się nie pokłócili.
Wiem, dużo tutaj "chyba" ale tak naprawdę za dużo ze sobą nie rozmawiamy. Ale jednego jestem pewny: Nico dojrzał od zeszłego roku. Zaryzykuję stwierdzenie, że jest dojrzalszy ode mnie...
Dzisiaj był ubrany w to co zwykle, czyli czarny T-shirt z czaszką, czarne spodnie i czarne glany. Włosy miał w nieładzie i był nieco smutny (bardziej niż zwykle). Miał ze sobą podkładkę, a na niej jakąś kartkę.
– Sprawdzam czystość. Ale raczej nie posprzątałeś.
Omiotłem wzrokiem pokój. Nie było tak źle: łóżko Tysona i Luny było pościelone. Na podłodze nie było zbyt wielkich kłębków kurzu, ale była brudna i klejąca.
– Widziałem już łazienkę, leżą tam twoje ciuchy. I ta strzała...
– To dzieło Luny. Służy jej za wieszak.
– I ten bałagan pod twoim łóżkiem...
Już chciałem się schylić, ale syn Hadesa mnie powstrzymał.
– Radzę ci tam nie zaglądać bez maski gazowej. Jeśli tego nie uprzątniesz, spodziewaj się nowych lokatorów.
Nie może być tak źle! Pewnie robi z igły widły.
– Domek numer trzy dostaję trójkę i to naciąganą.
Odwrócił się i zamierzał wyjść.
– Ty ją lubisz. – stwierdziłem.
– Lunę?
– Tak, ale jak młodszą siostrę.
Westchnął. Wiedziałem, że nie jest typem człowieka, który podaję wszystko na tacy. Po chwili się odezwał.
– Jakoś od początku czułem, że ona...Nie wiem jak to nazwać...namiesza w moim życiu. Przez jakiś czas ją obserwowałem...
– ...i doszedłeś do wniosku, że nie mogła pocałować Jasona i nas skłócić.
CZYTASZ
Herosi: dar czy klątwa
FanficŻycie herosa naprawdę nie jest łatwe. I nie mówię tylko o szkole (To nie ja panią wybuchnęłam, panno White), życiu towarzyskim (Mieliśmy tylko robić projekt, a nie go wybuchać!) czy obozie (To ta co wybuchnęła strzelnicę!). Często w grę wchodzi rów...