(Trzeba trochę przewinąć :') )
Oczami Cola
Ruszyłem do ojca zły. Mam w dupie co mi powie ja rozpętam wojnę! Zabije każdego kto będzie chciał mi przeszkodzić! Jak wilki nie staną za mną to je rozszarpie! Ten dupek nie zabierze mi jej, prędzej ja zabiore mu życie!
Ja: Tato!
Lou: Co jest?
Ja: Chcę wojny z wampirami! Już!
Lou: O Nie! Nie możesz!
Ja: A mam w dupie co myślisz! Oni mają tam moją przyszłą królową.
Lou: Porwali wampira? - I wtedy pomyślałem, że jeśli mu skłame to rozpętała się wojna. Więc tu kłamstwo pomoże.
Ja: Tak. Biedną dziewczynę i chcą ją wydadzą wampira.
Lou: A-Ale jak?!
Ja: No wiesz jednak wampiry mają w dupie twoje zasady.
Lou: Ygh! Już zaraz sobie z królowa pogadam. - O kurwa...tego nie pomyślałem (ty nie myślisz xd), kurwa! Muszę jakoś go przekonać, ale czym....hmm mój tata uwielbia swoje pianino....nie! Nie zepsuje go! On ma dużo z nim wspomnień...z mamą...
Nie wiem co zrobić. Żeby być z Anielą to musiał bym pozbyć się wampirów jak i swoich. Ucieczka nie pomogła tylko pogorszyła moje relacje z ukochaną. Nie mogę odpuścić, ja się nie poddaje szybko. Obym zdążył by Aniela o mnie nie zapomniała. Toć bym umarł ze smutku i tęsknoty.
Gdyby nie to kim jesteśmy to byli byśmy razem, a tak to każde ma swoje zapotrzebowania. Ja potrzebuje mięsa, a ona krwi, ale da się żyć.
Będę się starał i jeśli będzie trzeba to Pozbędę się Jay'a i ojca tylko oni stoją nam na do szczęścia.
Cicho wymknę się specjalnie dla niej. Zane dał mi peleryny więc spokojnie dostane się bez żadnych komplikacji.
Ale najpierw zatrzymać ojca..Oczami Kai'a
Ja i Ania rozkoszowaliśmy się tym, że właśnie na stawał nowy dzień. Nareszcie bo koniec pełni i problemów z Cole'm. Mam nadzieje, że odpuścił.
Ania: O czym myślisz? - Zapytała łapiąc mnie za rękę.
Ja: O tym jak to będzie dalej. Bo jak Cole rozpętała wojnę...to...
Ania: Ciiii kochanie. Nic takiego się nie stanie. Lou nie pozwoli mu na to.
Ja: Wiem, ale on chce zabić własnego ojca. Oszalał, nie lepiej na spokojnie zapytać czemu nie może być z wampirzycą?
Ania: Widocznie nie. Nie dogadują się, Lou się zmienił po wojnie i śmierci żony.
Ja: Wiem...była dobrą królową.
Ania: Chodź do domu.
Ja: Po co?
Ania: Trzeba iść spać w ciepłym i wygodnym miejscu.
Ja: Dobrze. - Ruszyłem za nią i udaliśmy się do domu. Wreszcie ciepło i milusio. Jak Cole coś odpierdoli to zaprowadzenia go do domu martwego.
Oczami Anieli
Otworzyłam oczu licząc, że wszystko było koszmarem, ale nie. Boli mnie serce.....nigdy nie bolało bo w sumie jestem tak jakby martwa. Nawet zaczęłam czuć ból.... Czyżby to przez to, że nie wypiłam nigdy krwi? Jestem słaba i robię się jak ludzie. Ale im szybciej umrę tym mniej będzie mnie boleć. Mam cały czas tą sytuacje przed oczami, Cole i ona....tulący się i pewnie całujący...
Usiadłam i trzumałam się za serce.Nadakhan: Boli? - Wystraszyła się i zdrygnełam, wystraszył mnie jak nie wiem. Jak on tu wchodzi?! Narusza moją prywatność.
Ja: Co tu robisz?
Nadakhan: Chce zobaczyć czy wszystko u ciebie dobrze.
Ja: Jest dobrze.
Nadakhan: Wiesz chodziłem obok terenów Cola. Szukał cię....
Ja: S-Serio?
Nadakhan: Tak....tylko wiesz on....chciał zerwać z tobą kontakt i rozpocząć wojnę. - Nie mogłam w to uwierzyć....Cole....jak on mógł! Ufałam mu, a on zranił i oszukał. Ale ja nic nie zrobię jestem słaba do walki... - Spokojnie. Obiecuje, że będę walczył i pokonamy ich.
Ja: Nie! Nie chce wojny.
Nadakhan: Anielka posłuchaj rozmowa nic nie da.
Ja: Skoro ma być wojna to chce walczyć.
Nadakhan: Jesteś słaba.
Ja: Trudno.
Nadakhan: Musisz żyć! Rozumiesz! - I wtedy chciał mnie pocałować gdy nagle do pokoju wparował....Cole?
Cole: Zostaw ją!
Nadakhan: Proszę, proszę ryzykujesz życie będąc tu.
Cole: Trudno! Aniela jest moja!
Nadakhan: Zdradziłeś ją.
Cole: W robiono mnie!
Nadakhan: Nie kłam! - Miałam metlik w głowie. Marzy miał co innego do powiedzenia. Mieszkało mi się, a na dodatek słabo zrobiło mi się. Złapałam się za głowę i położyłam.
Cole: Aniela! - Podbiegł do mnie i otulił opiekuńczo. - Kochanie przepraszam. To on mnie wrobił, kocham tylko ciebie.
Ja: C-Co...- Wtedy widziałam już ciemność. Za dużo emocji.....czyżby to był mój koniec? Czułam jak ktoś mnie otula i czyjeś krzyki, ale byłam za słaba by otworzyć oczy.
Oczami Jay'a
Usłyszałem krzyki i jeden dobrze mi znany. Kiedy wparowałem zobaczyłem Cola i tego ktosia.....i Aniele jest nieprzytomna! Czułem jej ból.... Boże co ja zrobiłem?!
Ja: Odsóń się od mojej siostry!
Cole: Nie! Nie dotkniesz jej! Nie rozdzielisz nas! - Nie chciałem go wkurzać bo tulił Aniele i nie wiadomo co by zrobił.
Ja: Zrobimy to starym sposobem!
Cole: Nie będę walczył!
Ja: Musisz. Inaczej teraz zgodnie z przepisami mogę z cię rozszarpać.
Cole: Proszę Jay! Zrozum ona cierpi przez ciebie. To ty ją doprowadziłeś do tego stanu! Ty i twoje pomysły! Plus ten gość!
???: Jestem Nadakhan.
Ja: Odejć Cole!
Cole: Z Anielą, a jak nie to radzą ci jej nie zabierać siłą bo pożegnasz się z życiem. - Wytraszyłem się bo jeśli zrobi coś mi to i jej...odejść mu pozwolą samemu bez mojej siostry!
Ja: Cole lepiej idź!
Cole: O nie! Bo i ja będę niszczył twój związek! Chcesz tego?!
Ja: Spierdalaj! Masz trzy minuty by wyjść. Raz.... - Kiedy to usłyszał to uspokoił się i wstał kładąc wygodnie Aniele na łóżku. Pocałował ją delikatnie w czoło i wyskoczył przez okno. Wreszcie.....ale coś czuje, że to nie koniec....
Hej hej hej o ^-^
Jest rozdział. Mogą być błędy bo zasypiam i ledwo widzę klawiaturę w fonie :')
Życie :')
No dobra to do kolejnego granic (͡° ͜ʖ ͡°)❤❤

CZYTASZ
Ninjago: Krwawa Miłość
FanfictionWojna pomiędzy dwoma plemionami wampirów i wilkołaków. Jak i czym się skończy? musisz to przeczytać by się dowiedzieć!