Rodział 13

148 9 1
                                    

07.08.2013

Cała zapłakana niepewnie weszłam do rezydencji. Masky i Toby kłócili się w kuchni, Jeff i E.J siedzieli w salonie przed telewizorem, a reszta chyba była w pokojach albo na mieście. Niezauważona przemknęłam do góry i udałam się w kierunku gabinetu operatora. Zapukałam, lecz nikt nie odpowiedział, więc weszłam. Slender siedział zawalony papierami. "Spojrzał" na Mnie i kazał usiąść.

[Slenderman]-Co cię sprowadza ?-zapytał wyraźnie zdziwiony.

[Narcyza]-Bo... Mam prośbę. Czy mogłaby zamieszkać tu dopóki nie znajdę jakiegoś miejsca dla Siebie ?-bawiłam się palcami.

[Slenderman]-Tak, oczywiście. A mógłbym wiedzieć dlaczego ?

[Narcyza]-Zerwałam z Jasonem...-próbowałam się nie rozpłakać.-Ale to nie ważne. Chodzę do szkoły z synem Jokera.-przerwałam

[Slenderman]-To naprawdę ciekawe, ale jak widzisz mam tyle pracy.-wskazał na dokumenty przednim.

[Narcyza]-I sam Joker chcę z nami współpracować.-dokończyłam.

[Slenderman]-Zaskoczyłaś Mnie.-podrapał się po głowie.-A skąd pewność, że ten chłopak to naprawdę syn Jacka ?

[Narcyza]-Wiedział kim jest Jason i kim Ja jestem, i kim Wy jesteście, więc nie sądzę żeby kłamał.

[Slenderman]-Racja, Zaproś Go tu w poniedziałek.-stwierdził.

[Narcyza]-Dobrze, a gdzie będę mogła spać ?-zapytałam.

[Slenderman]-Stary pokój Jasona jest wolny, albo jeśli wolisz to poproś kogoś żeby cię przygarnął.-powiedział.

[Narcyza]-Dziękuje.-uśmiechnęłam się i wyszłam z gabinetu.

Postanowiłam, że nie będę robiła nikomu problemu i wezmę stary pokoju Jasona. Wchodząc do pomieszczenia kurz aż latał w powietrzu. Postawiłam walizkę obok łóżka i otworzyłam okno.  

Po około godzinie ogarniania pokoju i rozpakowania się postanowiłam zejść przywitać się. W salonie siedział Jeff, który wcinał popcorn oglądając jakiś film. Usiadłam obok niego a ten spojrzał na Mnie jak na kosmitę.

[Narcyza]-Hej.-uśmiechnęłam się.

[Jeff]-Siemka, a ty co tu robisz ?-zapytał.

[Narcyza]-Mieszkam.-zaśmiała się.

[Jeff]-To zajebiście ! Musimy to oblać !-przerzucił rękę przez moje ramie.-Chłopaki imprezka się szykuje !-wrzasną i zniknął w kuchni.

Chwilę później cała rezydencja zleciała się do salonu. Najpierw rzucili się na Mnie i pytali co tu robię, a później świętowaliśmy. A raczej oni świętowali. Ja siedziałam w koncie i im się przyglądałam. W głowie miałam Feariego, który uciekł trzy dni temu. Chyba miał Mnie dość, w sumie tak samo jak Jason. Nagle dosiadł się do Mnie E.J.

[E.J]-Czemu tu tak sama siedzisz ?-zapytał, był chyba najbardziej świadomy co dzieję się dookoła. No oczywiście oprócz Mnie.

[Narcyza]-Jakoś nie mam ochoty dziś pić.-westchnęłam.

[E.J]-Wow... Co Jason z tobą zrobił ?-zdziwił się.

[Narcyza]-Jason to idiota.-wzruszyłam ramionami.

[E.J]-A jeśli już mowa o nim to ma tu być za jakieś 10 minut.-poinformował Mnie.

[Narcyza]-Zajebiście.-burknęłam.-Kto w ogóle Go tu zapraszał ?-zapytałam zła.

Chłopak uśmiechnął się słabo i gdzieś zniknął. Zrezygnowana sięgnęłam po piwo, które wypiłam duszkiem. Czego ten idiota tu szuka ? 

Ben włączył szybką nutę i nim się zorientowałam Helen porwał mnie do tańca. Nawet nie wiem czy to coś można nazwać tańcem. Po prostu skakaliśmy wokół i od czasu do czasu się o siebie ocieraliśmy. Po skończonej piosence drzwi rezydencji się otwarły a w nich stanął Jason, który w jednej ręce trzymał reklamówkę z alkoholem a w drugiej drugą identyczną siatkę z tym samym towarem. Mój były zlustrował Mnie wzrokiem i poszedł odłożyć zakupy na stół. Aha. Cisza przed burzą. Mimo wszystko postanowiłam, że się zabawię bo czemu by nie. Jest sobota, jutro szkoły nie ma, więc jak to mówią "róbta co chceta". Chwyciłam za koleje piwo a później kolejne i kolejne...

08.09.2013

Przebudziłam się i jak tylko otworzyłam oczy myślałam, że głowa mi pęknie. Leżałam na kanapie w salonie a obok mnie Helen. Za oknem było ciemno, więc wywnioskowałam, że musi być przed siódmą. Powoli wstałam i poszłam do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy i napiłam się z gwinta. Nagle poczułam mocny uścisk na swojej tali. Po zapachu od razu rozpoznałam Jasona. Nie odwracając się czekałam na dalszy rozwój sytuacji.

[Jason]-Ja tak cię kocham... Nie możesz Mnie zostawić.-Jego usta zetknęły się z Moją szyją.

[Narcyza]-Jason zostaw Mnie !-odwróciłam się do Niego.

[Jason]-Kochanie...-jęknął.

[Narcyza]-Nie jestem twoim kochaniem.-wywróciłam oczami.

[Jason]-Zawsze byłaś, jesteś i będziesz moim kochaniem.-przegryzł wargę. 

On jest tak cholernie seksowny gdy to robi... 

[Narcyza]-Zostaw Mnie !-wyminęłam Go i zamknęłam się w łazience.

Załatwiłam potrzebę, umyła dłonie a gdy spojrzałam w lustro omal nie padłam na zawał. Włosy sterczały na wszystkie strony, rozmazany make-up i podkrążone oczy. Przemyłam twarz, wyciągnęłam wagę i zaważyłam się. Uśmiechnęłam się gdy ujrzałam 49 kilo. Byłam z siebie dumna bo pierwszy raz w tak krótkim czasie schudłam aż 3 kilogramy. Schowałam sprzęt i wyszłam z łazienki. Przyszłam przez korytarz do Mojego pokoju. Wchodząc spojrzałam na zegar, wskazywał 6.47 z racji tego, że była niedziela postanowiłam się jeszcze położyć. Po kilku chwilach zasnęłam.

Obudziłam się gdy ktoś zaczął Mnie gnieść sobą. Zaspana odwróciłam się i ujrzałam Jansona. Czemu Mnie to nie dziwi ?

[Narcyza]-Złaź ze mnie ! Idioto.-krzyknęłam zbulwersowana.

[Jason]-Ciii, jesteś taka piękna gdy śpisz.-pogłaskał Mnie po głowie.

[Narcyza]-Powiedziałam złaź !-zdenerwowałam się.-I czemu głaszczesz Mnie jak psa ?-uniosłam brew.

[Jason]-Bo cię kocham... A ty mnie kochasz ?

W tym momencie zatkało mnie. Co ja mam mu powiedzieć ? Prawdę, że Go pragnę czy skłamać i kazać spierdalać ?

[Narcyza]-Chyba miałeś ze mnie zejść.-westchnęłam.

Chłopak przewrócił oczami i wstał z łóżka.

[Jason]-Pewnie masz już kogoś co ?!-warknął.

[Narcyza]-Jason ! Zaledwie kilka godzin temu zerwaliśmy ! Jak możesz tak mówić ?!-krzyczałam.

[Jason]-Masz rację. Nic już dla Ciebie nie znaczę. Cześć.-powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami.

Gwałtownie wstałam z łóżka, wzięłam ciuchy na przebranie i wyszłam na korytarz . W łazience umyłam się, ubrałam, zrobiłam makijaż i uczesałam w kucyka. 

Zeszłam na dół w poszukiwaniu leku przeciwbólowego. W kuchni znalazłam jakieś tabletki, które niemal od razu zażyłam. Odstawiłam karton z sokiem na blat i usłyszałam śmiech za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Jeffa, który śmiał się jak głupi do sera.

[Narcyza]-Masz problemy ?-zapytałam z ironią.

[Jeff]-Nie, ale ty jesteś skacowana i to takie śmieszne.-wybuchnął śmiechem.

[Narcyza]-Powiedział to koleś z pociętym ryjem.-spojrzałam na niego jak na idiotę, który już był.

[Jeff]-I ty i ja wiemy, że cię pociągam.-odparł dumnie.

[Narcyza]-Pierdol się !-weszłam do salonu.

[Jeff]-Z tobą zawsze i wszędzie !-krzyknął z kuchni na co przewróciłam oczami.

Nie wiedziałam, że gdy ma kaca jest jeszcze bardziej wkurwiający niż zawsze. Siadłam przed telewizorem i włączyłam jakieś talent-show. 

Closed From The InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz