Rozdział 10

159 11 0
                                    

31.08.2013

Obudziły Mnie dźwięki dobiegające z dołu. Powolnym krokiem wstałam i stwierdziłam, że jest 04:16. Ignorując wczesną godzinę weszłam do kuchni zastając tam najebanego Jansona. Siedział a w sumie zasypiał na krześle przy stole. Był cały we krwi co znaczyło, że Marsha już nie ma, albo jakimś cudem czerwonowłosy darował Mu życie i wyżył się na kimś innym. W co szczerze wątpiłam, za bardzo znałam swojego chłopaka. Samotna łza spłynęłam po Moim policzku.

[Narcyza]-Jason... Go już nie ma, prawda ?-wyszeptałam do Siebie przykuwając uwagę mężczyzny.

[Jason]-Nie daro-wałem gno-jowi aanii chwwili dłu-żej.-wybełkotał.

W smutku weszłam do sypialni. Położyłam się na łóżku a mój telefon za wibrował, przyszło jakieś powiadomienie, lecz ujrzałam nieodczytany sms.

Od: Marsh

Narcyza nie wygłupiaj się, wiem że nie powinienem cię całować... Przepraszam, wybaczysz mi kiedyś ?

Do: Marsh

Oczywiście, że wybaczę tylko ty już się o tym nie dowiesz :'( Tak bardzo cię przepraszam i tęsknie za twoim uśmiechem...

Nawet nie wiem dlaczego wysłałam tego głupiego sms'a. Szkoda, że już Go więcej nie zobaczę.

Zdając sobie sprawę, że już raczej nie zasnę a dziś wracam do rezydencji wstałam i ogarnęłam się. Po czym zabrałam za pakowanie Mnie i Jansona. Gdy skończyłam była 07:12. Zniosłam walizki do salonu. W kuchni na stole spał Jason a obok niego siedział Hoodie zajadający gofry.

[Hoodie]-A te-temu co ?-zapytał z pełną buzią wskazując na Jasona.

[Narcyza]-Schlał się i zabił Marsha.-wzruszyłam obojętnie ramionami choć od środka wzbierała się we Mnie złość i smutek.

[Hoodie]-Prz-przykro mi, wi-wiesz On już ta-taki jest.-uśmiechnął się pocieszająco.

[Narcyza]-Taaa, chodzę z chorobliwie zazdrosnym chłopakiem.-powiedziałam i nalałam sobie soku.

Weszłam do salonu siadając przed telewizorem i włączając jakiś głupi film. Tak zleciały mi 3 godzinny Mojego cennego czasu. Jason zdążył się już przebudzić z 150 razy.

Po 12 wszyscy byliśmy już w rezydencji. Pogadałam trochę z wszystkimi, a później razem z Candym i L.J przytargaliśmy Jasona do domu. Położyliśmy go na kanapie. Podziękowałam chłopakom za pomoc i od razu gdy opuścili mieszkanie zamknęłam się w sypialni. Włączyła muzykę na max i usiadłam w kącie zdobiąc nadgarstki bez żadnego powodu, po prostu dla zabawy. Nie chciałam znów wywoływać kłótni z Jasonem, więc nie darłam się na niego gdy przyszedł po udanym morderstwie. Kocham go, ale naprawdę nie wytrzymuję już. Otarłam łzę, która po mimo zamkniętych oczu sama wydostałam się na zewnątrz. Wstałam, założyłam bluzę i wyszłam na korytarz by pójść do łazienki. Gdy byłam u celu wyjęłam wagę i zbladłam 52 kilo. Przytyłam aż 9 kilogramów. Nie mogę być taka gruba, Jason Mnie zostawi...

Ogarnęłam się dopiero gdy ktoś a mianowicie Jason dobijał się do drzwi.

[Jason]-Narcyza... Ja naprawdę muszę !-jęczał.

Wow chyba już trochę wytrzeźwiał. To jego rekord życiowy.

[Narcyza]-Ta.-pociągnęłam nosem.-Już wychodzę.-otworzyłam drzwi.

[Jason]-Czy ty płakałaś ?-zapytał marszcząc brwi.

[Narcyza]-Nie.

[Jason]-To dlatego, że Go zabiłem ?

[Narcyza]-Jason... Nie płakałam.-wyminęłam go.

Weszłam do salonu i usiadłam przy oknie zastanawiając się jak jutro sobie poradzę. Pierwszy dzień szkoły, muszę wrócić do tego piekła. Ale nie na długo, postaram się wytrzymać ten miesiąc a najwyżej pozabijam ich wszystkich...

02.09.2013

Rano wstałam z niezłym kacem. Wczoraj wypiłam 2 butelki wina sama. Teraz jestem w łazience ubrana w czarną sukienkę z długi rękawem i robię sobie koka. Taa co roku chcę zrobić dobre, pierwsze wrażenie bo jak to moja wychowawczyni mówi "Nowy rok, wracasz z czystą kartą. Nie zmarnuj tego Stray." Zgarnęłam torebkę z łóżka i zeszłam do kuchni gdzie zastałam Jasona.

[Jason]-Cześć, pięknie wyglądasz.-musnął mój policzek.

[Narcyza]-Cześć...

[Jason]-Stało się coś ?-zapytał.

[Narcyza]-Taa, wiesz przez półtora miesiąca muszę się kisić w szkole.-przewróciłam oczami.

[Jason]-Och... Zjesz śniadanie ?-spojrzał na Mnie podejrzanym wzrokiem.

[Narcyza]-Oczywiście, jak tylko wrócę.-uśmiechnęłam się i wyszłam.

Przekroczyłam próg budynku i udałam się na sale gimnastyczną.

[Dyrektor]-Stray, jak zwykle spóźniona...-westchnął a cała szkoła w śmiech.

[Narcyza]-Nie martw się Ben jeszcze tylko miesiąc.-uśmiechnęłam się.

Zajęłam miejsce i zanudzałam się na śmierć. Po godzinie weszliśmy do klas.

[P.Williams]-Witam 3 klasę.-powiedziała bazgrząc na tablicy swoje nazwisko.-W tym roku to ja będę waszą wychowawczynią.

[Kate]-A co stało się z Panią Haming ?-zapytała.

[P.Williams]-Zrezygnowała.-spojrzała na mnie znacząco.

[Narcyza]-No wie Pani, ja też bym zrezygnowała widząc twoją twarz 5 dni w tygodniu.-wzdrygnęłam się a klasa znów w śmiech.

Ta chyba chciała Mnie zabić wzrokiem, ale gdy jej się nie udało wróciła do prowadzenia "lekcji".

Po 2 godzinach męczarni wróciłam do domu i od razu weszłam do łazienki porozmawiać z moją przyjaciółką żyletką.

Closed From The InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz