Rozdział 28

118 4 0
                                    


30.09.2013

Od wczoraj nie wychodzę z pokoju. Jason podobno śpi u Candiego, ale kto wie czy to prawda i czy nie zabawia się z Tą dziwką. Dziś mam mieć Mój pierwszy trening z Liu. Nie wiem czy jestem gotowa, żeby stąd wyjść...  Z tego co słyszałam Brunet i Jeff pogodzili się.

Usłyszałam pukanie a po chwili męski głos, to chyba Liu.

[Liu]-Narcyza ?-zapukał.-Dziś mamy trening pamiętasz ?-zapytał.

[Narcyza]-Tak, chyba tak...-otworzyłam drzwi.

Liu słabo się uśmiechnął. Kazałam Mu poczekać na dole, bo muszę się ogarnąć.
Z szafy wyciągnęłam Bluzę i leginsy. Wzięłam szybki prysznic, włosy uczesałam w kucyka i przebrałam się.

W salonie zastałam Jasona, który grał z Benem na konsoli, i Liu czekał na fotelu obok chłopaków. Czerwonowłosy nawet na Mnie nie spojrzał, ał. Wraz z Liu zeszliśmy do piwnicy, o której dopiero teraz się dowiedziałam. Chłopak otworzył pierwsze drzwi od lewej i puścił Mnie przodem. W środku panował półmrok a w kontach wisiały pajęczyny. Na środku sali z sufitu zwisał worek treningowy, niedaleko stała półka z różnorodnymi broniami.

[Liu]-Na sam początek musisz się nauczyć walki wręcz.-zamknął drzwi i spojrzał na Mnie.-Musisz dać z Siebie wszystko, ale tak naprawdę prawdziwym treningiem będzie wyjazd.-oznajmił podchodząc do worka.-Podstawą jest dobre ustawienie, prawa noga z przodu a rękami osłaniasz twarz.-pokazał.

Chłopak spojrzał na Mnie i z uśmiechem stanął za mną. Pomógł mi się ustawić i zaczęliśmy.

Po około 3 godzinach Liu wreszcie się zlitował i pozwolił Mi odpocząć. Weszłam na piętro kierując się do sypialni, mam zamiar zamknąć się, odizolować od świata, zaznać świętego spokoju. Jednak zatrzymałam się gdy usłyszałam damski śmiech dochodzący z Mojego pokoju. O dziwo drzwi były lekko uchylone przez co mogłam zobaczyć Katherine stojącą nad Jasonem, który siedział na łóżku.

[Katherine]-Myślę, że powinieneś dać Sobie spokój z tą całą Narcyzą. Moim zdaniem to wariatka.-zachichotała siadając chłopakowi na kolana.-Ja dam ci więcej niż Ona...-przejechała ręką od szyi aż do przyrodzenia Jasona, na co On odchylił głowę.

Wiedziałam, jak On może Mi to robić. Samotna łza spłynęła po moim policzku.

[Jason]-Przestań-wychrypiał zrzucając ją z siebie.-Idź do kogoś innego. Oni na pewno będą chętni żeby cię pieprzyć.-powiedział wstając.

[Katherine]-Ale Ja chcę tylk...

[Jason]-Wyjdź !-prawie krzyknął.-Wyjdź !-powtórzył głośniej na co ta aż podskoczyła.

Spanikowana, że mogą Mnie zobaczyć wbiegłam do pokoju naprzeciwko, który okazał się być Jeffa. Domyśliłam się gdyż właściciel siedział na łóżku i patrzył na Mnie z dziwną miną.

[Jeff]-Mogę się dowiedzieć co ty odpierdalasz ?-zapytał.

[Narcyza]-Zaraz Mnie tu nie będzie.-uśmiechnęłam się krzywo.

[Jeff]-Płakałaś ?-wyglądał na zmieszanego.

[Narcyza]-Nie ważne...-spuściłam głowę.

[Jeff]-Ważne, chcesz pogadać ?

[Narcyza]-Nie, już idę.-powiedziałam i przeszłam do Swojego pokoju.

Usiadłam na parapecie i odpaliłam papierosa. Wpatrując się w zamglony krajobraz zastanawiałam się czy to koniec. Czy Jason coś do mnie czuję, nie wiem ale kocham Go. Łzy cały czas płynęły po moich policzkach, nie mam już sił. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam się i zobaczyłam Liu.

[Liu]-Narcyza...-podszedł do Mnie i przytulił.-Nie płacz.-szepnął.

[Narcyza]-Ja Go kurwa kocham...-wtuliłam się w chłopaka jeszcze bardziej zalewając się łzami.

[Liu]-Shh, On jest idiotą, który nie wie jaki skarb traci.-próbował mnie pocieszyć.

Powoli odsunęłam się od niego i poprosiłam by wyszedł, chcę zostać sama. Weszłam do łazienki uprzednio zabierając z dna walizki żyletkę, stanęłam przed lustrem. W odbiciu stała strasznie wychudzona dziewczyna, miała podkrążone oczy i siny ślad na policzku. Ani trochę nie przypominała Mnie sprzed kilku miesięcy. Ubrania wręcz wisiały na Mnie jak na wieszaku, ale podoba Mi się to. Wreszcie wyglądam jak chciałam, teraz dopiero się sobie podobam. Uśmiechnęłam się do siebie i usiadłam w koncie.

Patrzę na blizny, a w mojej głowie pojawia się chęć poszerzenia kolekcji. Szybki ruchem przejeżdżam żyletką po nadgarstku. Obok mnie siedzi czarna postać. Uśmiecha się do mnie, jest moim przyjacielem odkąd pamiętam, choć nigdy nie była tak blisko jak teraz. Zawsze podążała za mną i dyskretnie obserwowała. Pamiętam, że kiedyś matka podała mi jakieś tabletki, po których Ona zniknęła na jakiś czas. Nie czułam wtedy jej obecności, lubię gdy jest gdzieś obok. Czuję, że w tym okrutnym świecie nie jestem sama i choć nie umiem z nią porozmawiać zawsze dodaje Mi otuchy. Zrobiłam jeszcze parę nacięć i przemyłam rękę wodą.

Weszłam do sypialni, a zegar wskazywał 15 ze grymasem na twarzy zeszłam do kuchni po coś do picia. W lodówce znalazłam tylko sok jabłkowy. Do szklanki nalałam napoju i usiadłam przy stole. Kończyłam pić gdy do pomieszczenia weszła Katherine. Nie zwracając uwagi na dziewczynę odłożyłam puste naczynie do zmywarki.

[Katherine]-Wyglądasz jak ofiara losu.-zaśmiała się.

[Narcyza]-A ty jak tania dziwka.-powiedziałam bez uczuć.

Ona prychnęła i po chwili cały sok wylądował na Mnie.

[Narcyza]-Pojebało cię ?!-krzyknęłam.-Co ty sobie kurwo wyobrażasz ?!-Moja ręka znalazła się na wysokości jej sztucznego ryja i po chwili szmata leżała na ziemi.

[Katherine]-Suko !-zapiszczała.

Zaśmiałam się głośno i wzięłam pierwszą lepszą rzecz z blatu, którą okazała się szklanka. Z całych sił rzuciłam w nią i odeszłam. Wkurwiona weszłam do łazienki. Z dołu słyszałam krzyki tej suki. Odkręciłam wodę i weszłam pod prysznic zmywając z siebie lepki płyn.

Ogarnięta wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i po mimo wczesnej godziny zasnęłam.

Closed From The InsideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz