1

7.4K 518 164
                                    

Ja

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ja... Uh ja nie wiem. Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć. Nadal wydaje mi się że zna mnie ze sto osób, a tym czasem mam wyświetlania co najbardziej znane autorki.

Wiecie jak niesamowicie się czuję? To szczęście nawet przebija smutek po zgubionym w środę telefonie (widział ktoś czerwony Asus Zenfone Go w kolorowym etui z białym łapaczem snów?).

  DZIĘKUJE

to chyba jedyne co potrafię z siebie teraz wykrztusić.  Po prostu dajcie mi się wypłakać i zapraszam na pierwszy rozdział Kocich Uszek.

Dziś w nocy totalnie zabalowałem. Wdostałem się do jakiegoś klubu i wylądowałem w łóżku z jakimś naćpanym kolesiem. Nie powiem, był seksowny i dobry w te sprawy, ale nie lubiłem takich jednonocnych przygód.

Ale zostało mi tylko to.

Miałem świadomość, że prawdopodobnie nie zaznam miłości w życiu i w dużym stopniu to zaakceptowałem. Jednak czasami...

Nikt nie jest z kamienia. Każdy w jakimś stopniu potrzebuje miłości, ciepła, troski... Świadomości, że komuś na tobie zależy.

Ostatni raz spojrzałem na chłopaka, który dostąpił zaszczytu wsadzenia swojego szanownego penisa w mój przefantastyczny tyłek i wymknąłem się z pokoju.

To był mój pierwszy raz z Kiwi.

Tak, nie jestem aż tak głupi, żeby nie rozróżniać azjaty od nowozelandczyka.

Nie obchodziły mnie zaskoczone spojrzenia małej garstki jeszcze nie upitych ludzi, kiedy szedłem przez główne pomieszczenie w stronę wyjścia. Nie wiedzą nic o mnie, a właśnie się stąd ulatniam, więc nie zadzwonią nigdzie, co jest najlepszą wiadomością w całej tej sytuacji.

Dochodziła szósta, a ja jeszcze nie schowałem się w jakimś zaułku. Byłem tym poważnie zmartwiony, szczególnie, że ostatnio już ktoś mnie zauważył i zadzwonił na policję. Na szczęście zdążyłem "wyparować".

Starałem się unikać głównych ulic, a kiedy szedłem, rozkoszowałem się ciszą jaka jeszcze panowała w mieście. Wtedy na chodniku znalazłem banknot dziesięciodolarowy.

Oczy mi się rozszerzyły, a na ustach pojawił szeroki uśmiech kiedy podniosłem go i sprawdziłem czy jest prawdziwy.

Zegar nad wejściem do metra wskazywał piątą czterdzieści.

Musiałem się pospieszyć.

Wpadłem do pierwszego lepszego sklepu z odzieżą i kupiłem sobie najlepszą beanie na jaką było mnie stać. Kasjerka dziwnie patrzyła na moje roztrzepane włosy, które ułożyłem tak, żeby jak najbardziej zasłaniały moje uszy.

Od razu po wyjściu, założyłem czapkę i odetchnąłem z ulgą. Wcześniej miałem już nawet bluzę, ale bezpowrotnie zaginęła, kiedy zostawiłem ją w jednej z uliczek na dzień.

Trzy minuty przed czasem, ukryłem się w wąskiej, ślepej alejce między dwoma wysokimi, ceglanymi budynkami. Usiadłem pod ścianą, starając się oddychać przez usta, żeby nie czuć smrodu, który kumulował się przy śmietnikach obok i zamknąłem oczy.

Krzyknąłem cicho, kiedy poczułem, jak moje kości się kurczą i zmieniają, a skóra i twarz pieczą, jednocześnie zlewając się oraz przekształcając.

Kiedy otworzyłem oczy, perspektywa była już totalnie inna.

Nie miałem już rąk, wzrok był bardziej wyostrzony na ruch, a kolory stały się bledsze. Miałem także lepszy węch i byłem zwinniejszy.

Byłem kotkiem.

Cholernie zmęczonym i głodnym kotkiem z bolącą dupą.

Zignorowałem potrzebę jedzenia i zawinąłem się w kulkę w beanie. Chwile później już smacznie spałem.

  Δ•Δ•Δ

Pierwszy rozdział taki nijaki jak zawsze. Widzimy się jutro, a ja jeszcze raz naprawdę dziękuję za 20k wyświetleń na OC.

Chcielibyście jakieś coś z tej okazji?

Jeśli tak to co? Może być to prawie wszystko naprawdę.

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kocie Uszka / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz