12

5.2K 473 85
                                    

Cały dzień siedziałem sam w domu. Cała trójka była na wykładach, a wieczorem poszli na urodziny jakiegoś przyjaciela.

W nocy, kiedy Ash zszedł na dół, zrobić czekoladę, stało się coś, co totalnie mnie zszokowało.

- Hey Mały... - szepnął loczek rozglądając się dookoła. - Chodź tu Mały, nie bój się.

Pozostałem w ukryciu, ale cały czas go obserwowałem.

- Wiem, że nie jesteś zwykłym kotem. Od kilku dni o północy i szóstej rano słyszę twój krzyk i kroki na schodach. Czasami na kanapie znajduje włosy w kolorze twojego futra. Nie bój się, nikomu nic nie powiem. Proszę, pokaż się.

Powoli wsunąłem się do kuchni miętosząc w palcach swój ogon. Szczęka Ashton'a opadła do ziemi, kiedy usiadłem przy nim na krzesełku barowym. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego i wziąłem do rąk kubek z herbatą, którą wcześniej sobie zrobiłem.

- Jesteś człowiekiem. - zadrżał mu głos.

- Hybrydą. - szepnąłem.

- Niemożliwe... - sięgnął ręką do moich uszu i dotknął ich drżącymi dłońmi.

- P-przep-praszam. - wyjąkałem. - J-ja nie powinienem, ja mogę iść...

- Nie! Nie idź nigdzie! - zawołał, po czym zatkał sobie usta kiedy zauważył że jest za głośno.

Zamarliśmy kiedy na schodach usłyszałem czyjeś kroki.

- Ashty? Kochanie to ty?

Odetchnąłem wiedząc, że ten głos należy do Calum'a. Irwin spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co skinąłem głową dając mu cichą zgodę.

- Tak słoneczko! Jestem w kuchni!

Zagruchałem słysząc jak pieszczotliwie się nazywają. Marzyłem, żeby kiedyś ktoś tak mnie nazwał.

- Hey co tu... - zamurowało go kiedy wszedł do kuchni. - Kim jesteś? C-co ty masz na... - sięgnął do moich uszu.

- Czyli to prawda? - szepnął do Ash'a. - Twoje podejrzenia?

- Tak Cally. To jest Mały.

- Jestem hybrydą. - bałem się? Byłem posikany ze strachu.

- Wiedziałem, że nie jesteś normalnym kotem! - usiadł obok nas.

- Nie wariujesz? - spytał Ash.

- Trzymam to w środku. - zachichotał mulat. - Więc... Jak? Czemu? Powiedz coś o sobie...

- Jestem Michael, kocham muzykę i boję się psów oraz ludzi w białych fartuchach. Moim właścicielem jest Luke Hemmings i lubię go.

- Właścicielem...? Ale... Ty jesteś...

- Wiem jak to wygląda, ale naprawdę daje sobie radę i nie narzekam. Może nie narzekam, bo nie znam innego życia. Naprawdę cieszę się, że nie muszę już mieszkać na ulicy. - uśmiechnąłem się lekko.

- To i tak jest przerażające. Jak to jest, że w dzień jesteś... A w nocy...?

- W nocy jestem taki... Człowiekopodobny, a w dzień jestem taki jakim mnie znacie.

- Ale jako kot, nadal jesteś taki jak teraz tak?

- Tak. W sensie, nadal myślę, mam nad wszystkim kontrolę tylko że wyglądam inaczej i nie umiem niektórych rzeczy, takich jak mówienie czy chodzenie na dwóch nogach. No wiecie, koty tego nie potrafią.

- Nie mogę uwierzyć... Rozmawiam właśnie z naszym kotem? Tym który zawsze siada mi na kolanach jak gramy w fife? To nie do wyobrażenia. - westchnął brunet.

- Wiem, przepraszam. - Spuściłem wzrok. Wstydziłem się za siebie.

Zawiodłem ich.

- Nie, nie! Nie przepraszaj Mały, ja naprawdę się cieszę, że nie jesteś normalnym kotem.

Hood ścisnął moje policzki i zmusił do popatrzenia na niego. Był uśmiechnięty.

- Jesteś mega. Nigdy nie waż się przepraszać za to, jaki jesteś, bo jesteś niesamowity. Rozumiesz?

- T-tak...

- Co zrobisz z Luke'iem? Powiesz mu?

- Nie. Nie wiem. Boję się... Na razie Luke ma dużo pracy, nie chce mu zawracać nogi.

- Raczej głowy. - zaśmiał się Cal.

- P-przepraszam. Nie znam języka aż tak dobrze. W dzieciństwie nie uczono mnie mówić.

Para spojrzała po sobie, po czym posłała mi ciepłe spojrzenia i podnoszące na duchu uśmiechy.

- Kiedyś powiesz nam o tym więcej. A teraz wracamy do łóżeczka, trzeba złapać jeszcze trochę snu. - zadecydował Ashton

  Δ•Δ•Δ

Hey! A więc mamy pierwszą ważniejszą akcje wooohoooo! 

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kocie Uszka / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz