Cały dzień siedziałem sam w domu. Cała trójka była na wykładach, a wieczorem poszli na urodziny jakiegoś przyjaciela.
W nocy, kiedy Ash zszedł na dół, zrobić czekoladę, stało się coś, co totalnie mnie zszokowało.
- Hey Mały... - szepnął loczek rozglądając się dookoła. - Chodź tu Mały, nie bój się.
Pozostałem w ukryciu, ale cały czas go obserwowałem.
- Wiem, że nie jesteś zwykłym kotem. Od kilku dni o północy i szóstej rano słyszę twój krzyk i kroki na schodach. Czasami na kanapie znajduje włosy w kolorze twojego futra. Nie bój się, nikomu nic nie powiem. Proszę, pokaż się.
Powoli wsunąłem się do kuchni miętosząc w palcach swój ogon. Szczęka Ashton'a opadła do ziemi, kiedy usiadłem przy nim na krzesełku barowym. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego i wziąłem do rąk kubek z herbatą, którą wcześniej sobie zrobiłem.
- Jesteś człowiekiem. - zadrżał mu głos.
- Hybrydą. - szepnąłem.
- Niemożliwe... - sięgnął ręką do moich uszu i dotknął ich drżącymi dłońmi.
- P-przep-praszam. - wyjąkałem. - J-ja nie powinienem, ja mogę iść...
- Nie! Nie idź nigdzie! - zawołał, po czym zatkał sobie usta kiedy zauważył że jest za głośno.
Zamarliśmy kiedy na schodach usłyszałem czyjeś kroki.
- Ashty? Kochanie to ty?
Odetchnąłem wiedząc, że ten głos należy do Calum'a. Irwin spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, na co skinąłem głową dając mu cichą zgodę.
- Tak słoneczko! Jestem w kuchni!
Zagruchałem słysząc jak pieszczotliwie się nazywają. Marzyłem, żeby kiedyś ktoś tak mnie nazwał.
- Hey co tu... - zamurowało go kiedy wszedł do kuchni. - Kim jesteś? C-co ty masz na... - sięgnął do moich uszu.
- Czyli to prawda? - szepnął do Ash'a. - Twoje podejrzenia?
- Tak Cally. To jest Mały.
- Jestem hybrydą. - bałem się? Byłem posikany ze strachu.
- Wiedziałem, że nie jesteś normalnym kotem! - usiadł obok nas.
- Nie wariujesz? - spytał Ash.
- Trzymam to w środku. - zachichotał mulat. - Więc... Jak? Czemu? Powiedz coś o sobie...
- Jestem Michael, kocham muzykę i boję się psów oraz ludzi w białych fartuchach. Moim właścicielem jest Luke Hemmings i lubię go.
- Właścicielem...? Ale... Ty jesteś...
- Wiem jak to wygląda, ale naprawdę daje sobie radę i nie narzekam. Może nie narzekam, bo nie znam innego życia. Naprawdę cieszę się, że nie muszę już mieszkać na ulicy. - uśmiechnąłem się lekko.
- To i tak jest przerażające. Jak to jest, że w dzień jesteś... A w nocy...?
- W nocy jestem taki... Człowiekopodobny, a w dzień jestem taki jakim mnie znacie.
- Ale jako kot, nadal jesteś taki jak teraz tak?
- Tak. W sensie, nadal myślę, mam nad wszystkim kontrolę tylko że wyglądam inaczej i nie umiem niektórych rzeczy, takich jak mówienie czy chodzenie na dwóch nogach. No wiecie, koty tego nie potrafią.
- Nie mogę uwierzyć... Rozmawiam właśnie z naszym kotem? Tym który zawsze siada mi na kolanach jak gramy w fife? To nie do wyobrażenia. - westchnął brunet.
- Wiem, przepraszam. - Spuściłem wzrok. Wstydziłem się za siebie.
Zawiodłem ich.
- Nie, nie! Nie przepraszaj Mały, ja naprawdę się cieszę, że nie jesteś normalnym kotem.
Hood ścisnął moje policzki i zmusił do popatrzenia na niego. Był uśmiechnięty.
- Jesteś mega. Nigdy nie waż się przepraszać za to, jaki jesteś, bo jesteś niesamowity. Rozumiesz?
- T-tak...
- Co zrobisz z Luke'iem? Powiesz mu?
- Nie. Nie wiem. Boję się... Na razie Luke ma dużo pracy, nie chce mu zawracać nogi.
- Raczej głowy. - zaśmiał się Cal.
- P-przepraszam. Nie znam języka aż tak dobrze. W dzieciństwie nie uczono mnie mówić.
Para spojrzała po sobie, po czym posłała mi ciepłe spojrzenia i podnoszące na duchu uśmiechy.
- Kiedyś powiesz nam o tym więcej. A teraz wracamy do łóżeczka, trzeba złapać jeszcze trochę snu. - zadecydował Ashton
Δ•Δ•Δ
Hey! A więc mamy pierwszą ważniejszą akcje wooohoooo!
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanfictionZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.