14

5.2K 419 124
                                    

Tak strasznie przepraszam za to co się tutaj stanie... Za to co stanie się w kolejnym rozdziale też.

+ czy wyświetla się wam rozdział 9?

Wysoki blondyn wstał od stołu i włożył swój talerz do zlewu. Ubrał buty, po czym wziął kluczyki od samochodu i zawołał swoich przyjaciół.

- Ja mimo wszystko zostanę okey? Czuję że będę chory. 

Szatyn zebrał swoje loczki w zgrabny koczek i dopił herbatkę w szarym kubku z kolorowymi kropkami.

- Okey, kuruj się kochanie, a my jedziemy na wykłady. - Calum cmoknął swojego chłopaka w policzek, po czym wyszedł razem z Luke'iem.

Ashton usiadł na kanapie i owinął się kocem. Kiedy starszy zajęty był włączeniem konsoli, ja odnalazłem swoje miejsce na jego kolanach.

- Och jejku, jejku... I co ja mam z nim zrobić Mikey? - Westchnął i otulił mnie miękkim materiałem.

Skąd mam wiedzieć? Jestem tylko kotem!

- Luke ma przewlekłe problemy z psychiką. Przez długi czas było już dobrze, ale ostatnio to wróciło i znów zaczął zamykać się na świat. W dzieciństwie, Lukey Pukey został naprawdę mocno zraniony przez swoją rodzinę i teraz kiedy zaczyna żywić do kogoś zbyt duże uczucia, jego umysł tworzy wokół siebie mur. - wytłumaczył.

- Meeooow!

- Tak to my sobie nie pogadamy. - mruknął i sięgnął po laptopa. - Pisz tutaj. - otworzył notatnik i podsunął mi urządzenie pod nos.

Popatrzyłem na niego załamany i ponownie zamiałczałem. Kliknąłem przypadkowe litery mając nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi.

Nie jestem aż tak mądrym kotem!

- Och... Nie umiesz pisać. Okey, więc pozostaniemy przy metodzie tak i nie.

Chłopak zrobił dwie karteczki i polecił, żebym wybierał odpowiednią zależnie od odpowiedzi. Cieszyło mnie to, jak bardzo zależało mu na możliwości kontaktu ze mną. Czułem się miło.

- Więc w nocy jesteś prawie człowiekiem, a w dzień kotem?

Tak.

- Umiesz czytać?

Tak.

- A pisać?

Nie.

- Huh? Okey... Lubisz nas?

Tak.

- To fajnie. - uśmiechnął się. - Co czujesz do Luke'a? W sensie, mimo tego jak ostatnio cię traktuje, zawsze śpisz przy nim i zachowujesz się jak wcześniej. To takie smutne do oglądania kiedy on cię odtrąca... - westchnął.

Wtedy usłyszałem głosy. Nadstawiłem uszu i wstałem na kolanach loczka.

- Co jest Mały?

Nie zdążyłem zrobić cokolwiek, a do domu wpadła trójka mężczyzn w czarnych ubraniach z bronią w dłoniach.

Znam ich.

Ta myśl, sprawiła, że cały się najeżyłem i zasyczałem obronnie. Musiałem chronić Ashton'a, jednak ten już wstał i cicho zaczął uciekać ze mną na górę.

- Tam jest! - usłyszałem wołanie jednego z nich.

Następne co rozbrzmiało to wystrzał pistoletu. Ashton krzyknął i upadł na schody.

Nie!

Zamiałczałem i zacząłem lizać ranę na jego nodze, chcąc chociaż trochę zatamować krwotok. Nie chciałem żeby to piekło wróciło.

- No chodź tu ty...! - warknął próbując oderwać mnie od zranionego chłopaka.

Zasyczałem na niego i wysunąłem pazury. To, że jest ich więcej, nie oznacza, że nie będę bronić bliskich mi osób. W końcu nie często zdarza mi się, że komuś na mnie zależy czy martwi się o mnie.

- Mały uciekaj. - szepnął mi do ucha Ashton.

Nie zostawię... Oni przyszli po mnie. Zostawią ich w spokoju, jeśli ja zniknę.

Poraniłem ich dość mocno, po czym chciałem pobiec do drzwi, ale oni zastawili mi drogę, więc rzuciłem się w stronę pokoju Luke'a. Zanim zdarzyli mnie złapać, wyskoczyłem przez wiecznie otwarte okno piszcząc kiedy jeden z mężczyzn zdarzył przejechać nożem po moim ogonie.

Δ•Δ•Δ

  Nie wiem czemu wstawiam teraz, ale bo tak. Mam za dużo do powiedzenia żeby czekać do jutra wieczorem.

Wcześniej zapomniałam ale ogólnie to tak:

Naprawdę nie wiem jak to się stało, że KU jest 279

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Naprawdę nie wiem jak to się stało, że KU jest 279. Może to tylko bug? Podejrzewam że tak ale nawet jeśli, to jest to naprawdę miły dla oka widok.

Wiecie, że chyba nadkruszyłam sobie serduszko? Nigdy bym się tego nie spodziewała, ale jednak stało się to. I nawet nie przez to co się dzieje w opowiadaniu, a przez "miłość". Nie wiem jaka jest miłość, więc nie będę jej tu pisać dosłownie. Ale tak... Pewna osoba może trochę na wpół świadomie trochę mnie nadkruszyła.

Ale to nic. Wciąż tu jestem, cała dla Was! Wena mnie przez to nie opuści, raczej nawet obudzi się do życia więc nie ma się o co martwić. Wciąż tu jestem i nigdzie się nie wybieram.

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Kocie Uszka / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz