Obudził mnie czyjś głos i dotyk. Ktoś mnie kurwa głaskał i pewnie zaraz zabierze mi beanie!
O nie, nie, nie pozwolę sobie kolejny raz odebrać jedynej własności!
Ledwo otworzyłem oczy, a syknąłem głośno na zapewniene jakiegoś menela.
Przeniosłem wzrok na mojego napastnika i ujrzałem tam młodego blondyna z kolczykiem w ustach oraz błękitnymi oczami.
O mój... Był zdecydowanie lepszy od bruneta z nocy.
Mimo tego, kiedy wziął mnie na ręce, syknąłem i ostrzegawczo przejechałem pazurkami po jego skórze, tworząc na niej płytkie nacięcia.
- Au! - zawył nastolatek puszczając mnie z dłoni. - Chciałem tylko wziąć cię do siebie! - pisnął.
Wpadłem z powrotem do czapeczki i wziąłem jej materiał w ząbki.
- No chodź malutki... - wyciągnął do mnie dłoń, ale ja pozostałem przy kurczowym trzymaniu materiału. - Okey wezmę cię z tą czapką, co ty na to?
Zamiałczałem cicho, nie będąc pewnym co zrobić, ale chłopak najwidoczniej przyjął to za tak i podniósł czapkę, a z nią razem i mnie.
Tak dawno się nie kąpałem, a chciałbym w końcu zmienić sierść na inny kolor...
Na jedzenie nie mam zbytnio co liczyć. Pewnie da mi coś dla kotów, a tych świństw w życiu nie zjem.
Heloł! Przecież to żarcie dla kota! A ja nie jestem... Kotem.
W moich kocich oczkach pojawiły się łzy, na obrazy które pojawiły mi się w głowie. Szybciutko pozbyłem się oznak smutku i starałem schować jak najbardziej w czapce.
Moje futerko było intensywnie czerwone i wyglądało przez to na pofarbowane. Chłopak mógł wpaść w tarapaty, jeśli posądzili by go o używanie na mnie farb i przekuwanie mi uszu oraz brwi.
Boże, a co jeśli on chce mnie poćwiartować albo oddać z powrotem do laboratorium?!
Blondyn spojrzał na mnie, kiedy z pyszczka wyleciało mi ciche miałczenie.
Nie wiem ile tak naprawdę miał lat. Może coś koło osiemnastki, a może już dwudziestki?
- Jak na razie zostaniesz ze mną w domu rodzinnym. A potem, zobaczymy. Może znajdziemy twojego właściciela hm?
Błagam nie...- Wróciłem! - zawołał po wejściu do domu. Postawił moje "łóżko" na komodzie i ściągnął buty, po czym znowu mnie wziął.
Ruszyliśmy korytarzem przez kuchnie, do łazienki, jednak w drodze zatrzymała nas starsza kobieta, która wyglądała na rodzicielkę blondyna.
- Jezu Luke co ty tam masz?! - zawołała patrząc na zawartość czapki.
- To jest kotek mamuś. Takie zwierzątko.
- No dobrze, ale co to robi u ciebie na rękach? - blondynka patrzyła na mnie sceptycznie.
Oceniała mnie.
Widziała moje nienaturalne futerko i kolczyki. Myślała, że wyrzucili mnie z jakiegoś złego domu i jestem z ulicy.
- Przygarnąłem go. - powiedział dumny.
- W życiu! Może mieć wścieklizne czy inne pchły! - oklapły mi uszka na te słowa. Byłem po prostu smutny.
- To nie zależy od ciebie. Jestem dorosły i sam mogę podejmować takie decyzje. A teraz, idę do swojego pokoju, żeby przygotować się do wyjazdu. - powiedział ostrzej, wziął z lodówki puszkę z jakimiś rybami, wodę z miseczką i poszedł ze mną do pokoju.
- Hey nie smuć się mały, mama po prostu nie lubi kociaków.
Luke posadził mnie razem z moim legowiskiem na łóżku i podrapał za uszkiem, na co zamruczałem. Chłopak widząc, że mi się to podoba, ponownie skierował tam swoje palce, a drugą ręką głaskał mnie po całym ciele.
Podoba, podoba, podoba...
Mruczałem i wiłem się pod wpływem jego dotyku. Niebieskooki śmiał się cicho i nie zaprzestawał pieszczot jeszcze przez pewien okres czasu.
Tak dawno nikt tego nie robił, że zapomniałem jakie to przyjemne.
Potem chłopak otworzył płaską puszkę, a obok niej postawił naczynie z wodą i stwierdził, że na razie musi mi to wystarczyć, a potem pojedziemy do sklepu.
To było najlepszym, co jadłem w ciągu ostatnich kilku lat.
Δ•Δ•Δ
Hey jak tam u was?
Ja dziś zduplikowałam kartę sim i teraz mam pytanie czy ktoś poleca jakiś telefon do 600zł? (ważne żeby miał 2gb ramu i dobrą baterię)
W następnym już zacznie się rozkręcać. :-)))))
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanfictionZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.