- Wiem, że to było okropne, ale nie musisz się tym martwić Mikey. - zamruczał i cmoknął mój pyszczek.
- Przyszła pizza! - do domu wpadli chłopacy z wielkim kartonem.
- Widzisz? Najesz się teraz, a potem pójdziemy na spacer albo coś takiego.
- Nooo! Wyjdźmy dziś gdzieś na miasto co? A właściwie co się dzieje? - oboje weszli do kuchni i usiedli przy stole jadalnianym.
Luke wziął mnie na ręce i przeniósł z wysepki na stół, a Calum w tym czasie rozłożył talerzyki i otworzył karton z pizzą.
- Smacznego! - powiedzieli wszyscy, a ja jedynie mogłem miałknąć.
Bo jestem głupim eksperymentem i nie mogę mieć normalnego życia.
Usiadłem przed moim talerzem, po czym zacząłem małymi kęsami jeść wielki kawałek ciasta z mięsem i serem.
Irytujące było, jak małą miałem buźkę, ząbki i języczek, którym bądź co bądź, mogłem działać cuda, a Luke jest tego świadkiem.
Cholera znów mam chcice.
- Więc może pójdziemy najpierw do parku, a potem do klubu wieczorem?
- Nom, dobry pomysł. - zgodził się Hemmo.
- Chce seksu w jednym z tych nowych klubów tatusiu. - szepnął mulat, ale moje czułe uszy łatwo to wychwyciły.
Miałknąłem w ich stronę, pokazując, że słyszałem ich brudne słówka, a ci zaśmiali się wesoło.
I rzeczywiście, późnym wieczorem wyszliśmy do parku w centrum miasta, a kiedy już mieliśmy iść do klubu, przeniosłem się do mojej bardziej ludzkiej formy.
Cieszyłem się, że blondyn wziął moją beanie, bo mogłem spokojnie schować uszka pod jej materiałem.
Cały czas błękitnooki trzymał mnie za rękę i składał delikatne pocałunki na policzku lub szyi.
Kiedy chłopacy ustawili się w kolejce do wejścia do klubu, ja podszedłem bliżej wejścia, żeby sprawdzić długość kolejki. Już odwróciłem się, żeby wrócić do studentów, kiedy usłyszałem czyjeś wołanie za sobą.
- Hey! Hey Michael! Kolorowy!
Odwróciłem się i zauważyłem, że wołał mnie ochroniarz pilnujący wejścia.
Znałem go.
- Dobry wieczór George. - przywitałem się z małym uśmiechem. - Czy przypadkiem nie przemycałeś mnie zawsze do klubu w Sydney? Co tutaj robisz?
- Przeprowadziłem się. - uśmiechnął się wesoło - Kupiliśmy z żoną dom.
- Wow, to gratuluję!
- Hey Mikey co się dzieje? - poczułem na plecach dłoń Luke'a.
- Ooo masz kogoś ze sobą! To świetnie!
- Luke, zawołaj tutaj Calum'a i Ashton'a proszę... - szepnąłem do niego.
- Jasne kochanie. - cmoknął mnie w kącik ust i zniknął na chwilkę.
- Fuckboy ma chłopaka? - George mimo wszystko był szczęśliwy, że mam kogoś na stałe. To miłe, że pamiętał mnie. - Proszę wycieczki, zapraszam do środka. - zaśmiał się i wpuścił nas do pomieszczenia.
- Fuckboy? - warknął Luke, kiedy jakimś cudem znaleźliśmy wolny boks w pomieszczeniu i zamówiliśmy jakieś drinki.
- Jesteś fuckboyem Mike? - chłopacy byli naprawdę zaskoczeni. No wszyscy, oprócz Calum'a, który jedynie zarumienił się i osunął na kanapie.
- Emm... Byłem. W sensie, to było lepsze niż spanie na ulicy, a poza tym mam wieczną cieczkę więc musiałem jakoś zaspokajać swoje potrzeby.
- No tak. - westchnął Luke i w tym momencie skąpo ubrana kobieta przyniosła nam napoje.
Przerażała mnie świadomość, że kiedyś ja sam też musiałem się tak ubierać i dogadzać ludziom w klubie ze striptizem. Miałem wtedy plakietkę informującą, że jestem gejem i ile kosztuje.
To właściciel ustalał cennik na każdego z pracowników. Chore, ale pomocne.
- Uśmiechnij się Mały, dziś balujemy.
- J-jasne.
Cały czas piłem jedynie sok pomarańczowy i wodę, a oni ma szczęście nie pytali się, czemu nie chce alkoholu.
W końcu stało się to, na co Calum czekał cały czas.
Całą czwórką poszliśmy do góry i trafiliśmy do dwóch pustych pokoi.
Δ•Δ•Δ
Wy już wiecie co będzie w następnym rozdziale...
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanficZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.