- Za minutkę do ciebie przyjdę kochanie.
Irwin zostawił na jego czole całusa, a mnie poczochrał po włosach oraz podrapał za uchem i zniknął na schodach.
- Wow. Mruczysz jak kot. - szepnął.
- I miałczę. - wyszczerzyłem się i zamiałczałem.
- Mał... Znaczy Mike. Ja ym... Przepraszam za wtedy. Mam na myśli... Cholera mieliśmy ze sobą seks! Miałem seks z kociakiem!
- Nazwałeś mnie tak wtedy. - zachichotałem.
- Jak?
- Kociak. Byłeś pijany i naćpany, a ja miałem cieczkę.
- Co? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Oj no chciało mi się dobrego pieprzenia, to jedna z niewielu rozrywek w życiu na ulicy. - skłamałem szybko, nie chcąc marnować czasu na tłumaczenie mu tego wszystkiego, czym różni się moje ciało od jego.
- Tak mało o tobie wiemy... A mimo to, czuję się przy tobie jak przy rodzinie. - szepnął.
- To miłe. Dziękuję. Ale martwi mnie, że bierzesz narkotyki Cally.
- Cally aww...! Nie myśl o tym, to tylko na imprezach. Nie mam zamiaru uzależnić się od tego gówna.
- To dobrze.
Uśmiechnąłem się wesoło i w tym momencie usłyszałem zegar wybijający godzinę na piętnaście szóstą. Ten czas tak szybko leci!
- Idź już spać Calum, masz jeszcze dzisiaj dużo pracy.
- Masz rację, dobranoc Mały.
- Miłych snów. - rzuciłem i uciekłem do salonu.
Zatkałem sobie usta kiedy zacząłem się zmieniać, bo wiedziałem, że mogą usłyszeć mój krzyk.
Potem, już na czterech łapach ukryłem się w kolorowej sypialni Luke'a i wtuliłem w jego ciało przez kołdrę.
Oni mnie zaakceptowali?
A może tylko udają?
Powinienem teraz od nich uciec? Mogą mnie przecież wydać jakiejś policji...
Rano, zszedłem razem z Hemmo na śniadanie. Wydawało mi się, że blondyn był w dobrym humorze, ale mimo to, wolałem być ostrożny.
- Ja chyba zostaje dziś w domu. - westchnął Ash i przeciągnął się głęboko przy tym ziewając.
- Tak? Czemu? - spytał Luke i w tym samym czasie podrzucił mi kawałek szynki.
Miałknąłem wesoło i zabrałem się za jedzenie mięsa z kafelek. Naprawdę cieszyłem się, że mam zapewnione stałe jedzenie i to do tego takie świeże!
Po tylu latach grzebania w śmietnikach lub głodowania... Czułem się jak w niebie.
- Uh Luke! Zapomniałeś? Równouprawnienie dla zwierząt i te sprawy. Gadaliśmy już o tym! - Calum wydął policzki i wziął mnie na swoje kolana. - A jakby tobie rzucali jedzenie na podłogę?
- Ale ja nie jestem zwierzakiem. - prychnął niebieskooki.
- Jezu Hemmings jedź ty dziś do tego psychologa, zanim zamkniesz się na cały świat, bo robisz się już nieznośny. Przecież ten kotek był twoim oczkiem w głowie świeżo po przyjeździe, a teraz co?
- Jasne, bardzo chętnie będę żywym zombie żrącym tylko tabletki i jęczącym o ból głowy tylko dlatego, że ignoruje jakiegoś zwierzaka.
- Ugh ty dupku. - westchnął Calum, jednocześnie podsuwając mi do pyszczka małą, słodką piankę, którą zjadłem i oblizałem się ze smakiem.
- Słodziak. - szepnął loczek, a ja gdybym mógł, to zarumieniłbym się mocno.
- Przez wasze zachowanie, zastanawiam się po co ja w ogóle przygarnąłem tego kota.
Moje uszka oklapły, a ja zwinąłem się w kuleczkę chcąc ochronić swoje już pokruszone serduszko przed światem zewnętrznym.
Dziwni ludzie w białych fartuchach mieli rację. Moja strona emocjonalna jest rozwinięta tysiąc razy bardziej niż to potrzebne, a ja za szybko przywiązuję się do ludzi.
Luke był dla mnie taki dobry, że nie zauważyłem, kiedy obdarzyłem go tym niesamowitym, uniatowym uczuciem, które dla mnie miało całkowicie inny wymiar niż dla ludzi. Nie powinienem tego robić, ale nic na to nie poradzę.
Kocham Luke'a Hemmings'a.
- Nie mów tak! A może on też ma uczucia co?
- Kot? Przecież on nawet nie rozumie naszego języka. To idiotyczne chłopaki. Z resztą nieważne. Zabieram was na pizzę, nie pozwolę, żeby nasza przyjaźń rozpadła się przez zwierzątko domowe.
Δ•Δ•Δ
Cieszcie się dopóki wasze serduszka są całe :-))))))
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanfictionZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.