Miałem szczęście, że Luke kładł się spać około dziesiątej, lub jedenastej oraz, że jego sypialnia znajdowała się na parterze.
Minusem był fakt, że za tydzień kończyły się wakacje i chłopak wracał na studia.
Hemmings uwielbiał bawić się ze mną, głaskać i nigdy nie narzekał, kiedy robiłem sobie z niego poduszkę.
Czułem się szczęśliwy. Ostatnio tak szczęśliwy byłem, kiedy uciekłem z laboratorium lub kiedy po sześciu dniach głodowania, znalazłem coś do jedzenia.
Czasami, kiedy było naprawdę źle, jedynym moim posiłkiem była sperma jakichś przypadkowych gości. Dlatego czasami, kiedy niebieskooki był taki opiekuńczy i dobry, zaczynałem płakać ze szczęścia.
W nocy wymykałem się przez okno i spacerowałem po parkach, lub siedziałem w bibliotekach, które otwarte są całą dobę.
Może i wyglądałem, ale tak naprawdę nie wiedziałem zbyt wiele o życiu. Cała moja wiedza ma źródło w książkach.
Dziś wieczorem mieliśmy wsiąść do pociągu i już staliśmy na peronie, a mój mały mózg kotłunił się i przewracał z prawej na lewą, z nadmiaru myśli i braku jakiegokolwiek pomysłu, jak uciec od Luke'a przed przemianą.
W końcu pociąg podjechał, a Luke wziął mnie na ręce, żebym nie wpadł w dziurę między platformą, a pojazdem. Kiedy byłem w jego ramionach, czułem jak robi mi się tak cudownie cieplutko, a serduszko zaczyna szybciej pracować. Kochałem to, jak opiekuńczy był ten chłopak mimo, że znał mnie dopiero od tygodnia.
O tej porze w środku nie było zbyt wielu osób, więc spokojne usiedliśmy w pustym przedziale, a ja dostałem oświecenia.
Zwinąłem się w kuleczkę przy jego nogach w mojej beanie, nie chcąc niebiekookiemu przeszkadzać w czytaniu książki i pozostałem w tym miejscu przez kolejną godzinę, a kiedy wybiła za pięć dwunasta, niezauważalnie wymknąłem się z pomieszczenia.
Szybko wsunąłem się do łazienki i zamknąłem oczy.
Ból był nie do opisania. Rozrywał całe moje ciało na kawałeczki.
Kiedy uchyliłem powieki, byłem już człowiekiem. A raczej hybrydą, ale to szczegół.
Założyłem beanie na głowę, zasłaniając uszy, a ogon ukryłem pod koszulką. Byłem gotowy, żeby wrócić do Hemmo.
Wyszedłem z łazienki i niepewnie wszedłem do przedziału.
- H-hey, mogę tu usiąść? - spytałem niepewnie.
- Co? A tak, jasne. - mruknął, rozglądając się dookoła. Wydawał się być przerażony.
- Coś się stało?
Zastanawiałem się, czemu w jego obecności byłem taki niepewny. Może zawsze taki byłem?
- Widziałeś może jakiegoś kotka? Taki z czerwonym futerkiem. Dokładnie jak twoje włosy.
- Emm nie, a co? Zgubił ci się zwierzaczek?
- Tak... - westchnął smutno.
Widok tak przybitego Luke'a, jednocześnie mnie cieszył, jak i dołował. Ten blondyn naprawdę się o mnie martwił, ale przez to chciałem po prostu powiedzieć mu, że to ja.
Nie mogę.
Chce jeszcze trochę pożyć jak normalny człowiek lub kot. Nie chce już wracać na ulicę.
- Nie martw się, jestem pewien, że wróci. - posłałem mu delikatny uśmiech. - Tak właściwie, to jestem Michael, a ty?
- Luke.
Podaliśmy sobie dłonie i w ten sposób przegadaliśmy prawie całą noc. Około czwartej nad ranem chłopak zasnął, a ja spokojnie mogłem przejść przemianę o szóstej. Kiedy blondyn się obudził, już siedziałem na jego kolanach i wygrzewałem się w blasku jego piękna.
- O mój boże, jesteś! - pisnął i przytulił mnie mocno. - Wiesz, chyba nazwę cię Mały, bo i tak zawsze tak do ciebie mówię. Okey?
Miałknąłem, nie przestając przymilać się do jego torsu i jednocześnie zakopywać coraz bardziej w miękkiej beanie.
- Jesteś taki słodki... - westchnął
Dojechaliśmy na miejsce około siódmej, a na dworcu już czekali na nas przyjaciele Hemmo.
Problem był w tym, że jednego z nich miałem okazję całkiem nieźle przepieprzyć, z wzajemnością i to w dość niedawnym czasie...
- Calum! Ashton! - blondyn pomachał do nich, przyśpieszając kroku. - Poznajcie naszego nowego współlokatora. - wyszczerzył się, puścił walizkę i podniósł mnie z podłogi.
Δ•Δ•Δ
Więc piszę już ostatni rozdział, a potem zabieram się za opowiadanie numer 2? Chodzi mi o to, w którym każdy ma w sobie demona który ukazuje się przez jakąś z trzech rzeczy. Ból, przemoc, strach.
Napewno wiecie o które mi chodzi, a jak nie, to w poprzednim rozdziale jest o tym informacja.
Jak tam u was? Pewnie miałam coś jeszcze tu napisać, ale zapomniałam więc...
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanfictionZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.