W końcu studenci wyszli, a o północy spokojnie przeszedłem transformację.
Ledwo moje ciało przystosowało się do nowej postaci, pobiegłem do łazienki i zrzuciłem z siebie ubrania w których zawsze się pojawiałem. Był to czarny, za duży sweter oraz czarne rurki.
Włączyłem wodę i skupiłem się na myciu włosów, uszu i ogonka. Czułem, jak swędzenie ustępuje, a ogon zaczyna zmieniać kolor.
Był to ciemno liliowy z jasnymi i ciemnymi pasemkami. Podobał mi się.
Jednak moje szczęście nie trwało długo. Około czwartej nad ranem, do domu wrócili pijani chłopacy. Ukryłem się za rogiem i obserwowałem jak wdrapują się na schody, rozmawiając przy tym głośno i co chwila wybuchając śmiechem.
Luke zasypiał na stojąco, Ashton co chwila chichotał, a Calum był napalony i naćpany. Dokładnie taki jak wtedy.
Kiedy już udało im się wejść na górę, podążyłem za nimi i zobaczyłem, że wpakowali się do jednego pokoju.
Cholera Mike zboczeńcu!
Akysz zbrzeźne myśli! Akysz!
Niestety, zanim zdążyłem uciec do pokoju Luke'a, usłyszałem zza nie domkniętych drzwi przeciągły jęk.
Co do kurwy? Moja wyobraźnia wyewoluowała w omamy słuchowe?
- O-ooch Ashty...!
Wsunąłem głowę za drzwi i zamarłem.
Nie przypuszczałem, że ta trójka chłopców jest aż tak niegrzeczna.
Otóż Ash pieprzył Calum'a.
... A Ash'a pieprzył Luke.
Zatkałem usta, żeby nie usłyszeli mojego przeciągłego miałknięcia. Osunąłem się na podłogę i wsunąłem dłoń pod materiał moich bokserek.
Przede mną malował się piękny widok trzech, nagich bogów, którzy składali się w jeden wielki bałagan jęków. Nie było siły, która zmusiłaby mnie do zaprzestania podziwiania tego wszystkiego.
Rano gdy zeszli na śniadanie, jedyne co słyszałem, to odgłosy ich cierpienia.
- Ty dupku! Mówiłem ci że nie jestem na dole! Nigdy! - warczał Luke na Ashton'a.
- Podobało ci się! Poza tym potem ja też byłem na dole!
- Ugh zamknijcie się! Mam zjazd, kaca i wypieprzoną dupe. Dajcie mi chociaż w spokoju zjeść śniadanie.
Miałem ochotę turlać się ze śmiechu na ich miny i zachowanie. Co za porombańcy!
- A gdzie jest Mały? Kici, kici! No chodź tu koteczku! - Ashton chyba nadal był pijany. Albo naćpany. Albo oba na raz.
Niepewnie wyłoniłem się zza szafki i podreptałem do niego, od razu zaczynając przymilać się do jego nóg.
- Jezu Mały co ci się stało?! - krzyknęli we dwójkę, a Calum wbił nóż w deskę do krojenia. Boję się, co by było gdyby to były ich mózgi...
- O czym wy znowu pieprzycie? - burknął, a ja miałknąłem i oblizałem swój pyszczek. - Przecież jest tylko głodny i fioletowy. ...fioletowy? Ten kot jest szalony.
Ashton rzucił mi na podłogę kawałek szynki, a ja posłusznie zjadłem go tak, że nie został ani strzępek. Przez tyle lat robiłem wszystko żeby nie umrzeć z głodu, a teraz oni sami mnie karmią. Byli jak bogowie. Mieli wszystko to, czego ja potrzebowałem do przeżycia i tak po prostu mi to dawali.
- Nie uważacie tego za nie miłe? My sobie jemy z talerzy, a on musi zlizywać to z podłogi. - mruknął Hood. - No wskakuj tutaj. - wyciągnął do mnie ręce i pomógł mi zasiąść na jego udach.
Cholera jasna ten stołek jest taki wysoki!
- Co ty robisz Cal? - spytał Luke.
- Daje mu śniadanie. Co mogą jeść koty?
Wszystko! Daj mi cokolwiek błagam! Mój żołądek jest przystosowany do ludzkiego jedzenia!
- Nie wiem, daj mu coś normalnego, a jak nie zje to będziesz wiedział czego nie dawać. - rzucił Ashton.
Calum sięgnął po jeszcze jeden talerz i położył na nim po trochu wszystkiego. Następne co robił, to posadził mnie na blacie i wrócił do jedzenia.
Byłem w niebie.
Zacząłem zajadać wszystko po kolei oblizując się co chwila i mrucząc z aprobatą.
Myślę że nie wiedzieli ile znaczy dla mnie jedzenie, ciepłe schronienie, czy chociażby miejsce do spania.
Δ•Δ•Δ
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Kocie Uszka / Muke
FanfictionZa dnia kotek, w nocy jedynym kocim elementem który pozostaje są uszy i ogon. Michael nie ma lekko, a Luke jedynie chce mieć zwierzątko i widząc słodkiego kociaka w małym zaułku, po prostu musi wziąć go do domu.