10. Łzy

164 12 0
                                    

Alistar przez cały weekend próbował się do mnie dodzwonić, ale postanowiłam nie odbierać. Niech knuje swoje teorie spiskowe beze mnie.

***
Nadszedł w końcu poniedziałek- dzień spotkania fundacji. Około 18 przebudziłam się, ubrałam się,  zamknęłam drzwi od pokoju i skierowałam się w kierunku parku.
Gdy tylko wyszłam z hotelu, pod moje nogi zajechał czarny Citroën, z którego wysiadł Alistar. Nie! Tylko nie on! Zaczęłam uciekać, lecz on zajechał mi drogę.
- Czy nie rozumiesz, że nie chcę z tobą rozmawiać?- krzyknęłam.
- Nie, nie rozumiem. Wsiadaj do samochodu, wszystko Ci wytłumaczę.
- Tu nie ma czego tłumaczyć! Jesteś wariatem i próbujesz mnie wciągnąć w swoje teorie spiskowe! Do zobaczenia na miejscu!
Kiedy chciałam go wyminąć, on złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
- Puść mnie! - krzyknęłam i zaczęłam się mu wyrywać i walić go pięściami po plecach.
- W żadnym wypadku.- jego twarz nie wyrażała żadnych emocji a w głosie nie słychać było jego charakterystycznego  francuskiego akcentu. Brzmiał on jak głos robota.
Posadził mnie na przodzie i zapiał mnie w pasy. Udało mi się z nich wypiąć, lecz wyciągnął z kieszeni sznurek i związał mi ręce i nogi. Dodatkowo wsadził mi w usta chusteczkę.
- Gdybyś nie uciekała i się nie wyrywała, nie musiałbym użyć siły.
Cholera! Przez Ciebie zostało nam tylko 20 minut! Oby nie było korków, bo inaczej się spóźnimy!
I dobrze Ci tak. Jak tylko mnie uwolnisz, powiem Gregory'emu, co wyrabiasz.
***
Gdy dojechaliśmy na miejsce, rozwiązał mnie. Wtedy przywaliłam mu z liścia.
- To za cały dzisiejszy dzień. - to mówiąc pobiegłam do stojącej przy fontannie Melanie.
***
Kiedy znalazłam się przy mojej przyjaciółce, na jej twarzy pojawiło się  zaniepokojenie.
- Hej, czemu przywaliłaś Alistarowi?- zapytała zaciekawiona.
- Ponieważ dzisiaj mnie związał i zakneblował, ponieważ nie chciałam wsiąść do jego samochodu!
- Ale nic Ci nie zrobił?
- Nie poza tym, że czuję w ustach papier i bolą mnie nadgarstki nic mi nie jest.
- Uwaga! Koniec rozmów! - donośny głos Gregory'ego rozniósł się po okolicy.- Rozpoczynamy kolejne spotkanie naszej fundacji.
Wszyscy momentalnie umilkli.
- Melanie, pochwal się, ile osób udało ci się zabić.
Mel wzięła głęboki wdech.
- Jedną.
- Tak?- w głosie Gregory'ego słychać było powątpiewanie.
- Tak. - odpowiedziała pewnym siebie głosem.
- Kłamiesz!
- Ja, nie...
- Nie dość, że nikogo nie zabiła, to jeszcze kłamie! Jack! Harry! Chodźcie tu! Trzeba ukarać tę kłamczynię!
Po chwili przy boku Gregory'ego pojawiły się dwa najsilniejsze i najbardziej bezlitosne wampiry w fundacji.
- Podejdź tu!- krzyknął.
Melanie powolnym krokiem podeszła.
W jej oczach widać było strach, cała dygotała ze strachu.
Gdy doszła do swoich katów jeden przytrzymał ją, by się nie wyrywała.
- Melanie!- zrozpaczona chciałam do niej podbiec, lecz Alistar mnie złapał i przytrzymał.
- I tak nic nie zdziałasz. Nie teraz.- szepnął mi do ucha.
Drugi wampir podszedł do Mel i chwycił ją za szyję. Po chwili słychać było trzask i głowa mojej przyjaciółki potoczyła się po trawie.
Poczułam jakby ktoś rozerwał moje serce na tysiąc kawałeczków.
- Oto kara dla tych, którzy bezczelnie kłamią. Ktoś jeszcze chętny?
Z mojej piersi wyrwał się jęk pełen bólu i rozpaczy. Pomimo niechęci jaką czułam do Alistara wtuliłam się w niego. On zaczął gładzić moje włosy.
- Spokojnie...- szepnął.- Jeszcze się na nich zemścisz.

Zemsta jest słodkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz