19. Kalkulacja

97 8 0
                                    

- I jak? Lepiej ci?- zapytałam.
- Tak...
Taylor siedziała w jednym z foteli jedząc tatara. Myśl, co ta dziewczyna przeżywa po śmierci swojego brata napawała mnie smutkiem. Ile jeszcze wampirów z fundacji utraci bliskie im osoby. Miałam ochotę pójść do Gregory'ego i zdzielić go w twarz, ale nie mogłam zrobić tego, bo:
Po pierwsze: Na 100% nie był sam. Na pewno ma 2 ochroniarzy. Sama bym ich nie pokonała.
Po drugie:  Jest zbyt silny. Walka z nim sam na sam to samobójstwo.
Po trzecie: Mogłoby się okazać, że większość wampirów z fundacji popiera rządy Gregory'ego i byłabym sama na 10 wampirów.
Jedynym rozwiązaniem było gromadzenie sojuszników (tak samo pokrzywdzonych jak ja lub najzwyczajniej niepopierających rządów Gregory'ego) i czekanie na właściwy moment, by zaatakować.
- Nienawidzę go! Przez niego Henry nie żyje! - to mówiąc Taylor wzięła jedną z poduszek i cisnęła ją w najbliższą ścianę.
- Spokojnie Tay, rozumiem, że jesteś na niego wkurzona, ale nie musisz się wyżywać na moich rzeczach.- odpowiedział Alistar.
- Ty nic nie rozumiesz!- krzyknęłyśmy obydwie i rzuciłyśmy w niego poduszką. Na jego twarzy zagościł mimowolny uśmiech.
- Jakby ktoś mi powiedział, że za 200 lat jakieś małolaty będą mnie jakby nigdy nic obrzucały poduszkami, to bym się zastanowił, czy nie pójść jednak do piachu.
Wszyscy wybuchnęliśmy w tej chwili śmiechem. Po chwili jednak zapadła niezręczna cisza, którą przerwała Taylor:
- Jest jakaś szansa, że będę mogła się zemścić na Gregorym?
Wymieniliśmy między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Tak, ale to musi nas być więcej.- odezwał się Alistar.- W czwórkę go nie pokonamy.
- Kto jest czwarty?
- A taka moja stara znajoma.
- Tak z innej beczki: ile macie lat?
Nastała chwilowa cisza. Nie miałam większego problemu z policzeniem, ile mam lat, ale Alistar stał i dość długo się namyślał. Ciekawa byłam, ile  tak naprawdę ma lat.
- Kto mówi pierwszy?- zapytała Taylor.
- Mogę ja. Dwadzieścia.- odpowiedziałam.
- O, ja jestem od Ciebie starsza!
- A ile masz?
- Czterdzieści sześć.
- No nie! Jestem w tym towarzystwie najmłodsza!
- A ty Alistar, ile masz?
- Dwieście czterdzieści trzy. Teraz Meg szybka matematyka- ile razy jestem od ciebie starszy?
Wyciągnęłam telefon i już zaczęłam wklepywać liczby, kiedy Alistar wyrwał mi go z ręki.
- Ej!- krzyknęłam.- Oddaj mi mój telefon!
- Żadnego mi tu pójścia na łatwiznę. Policz to w pamięci.
- Ale nie mogę chociaż na kartce?
- Nie! W pamięci!
- Dobra, w dwadziestu czterech mieści się jedna dwadziestka, zostaje trzy reszty, dodając jeszcze trójkę, w trzydziestu mieści się też jedna dwudziestka, czyli 11 razy?
- Pomyliłaś się o 1, bo jestem od ciebie starszy 12 razy.
- Ale jak?
- Jak od dwudziestu czterech odejmiesz dwadzieścia to zostaje cztery a nie trzy.
- No, cóż matma nie była nigdy moją mocną stroną.
- Telefonu chyba Ci nie oddam, ale mogę dać Ci całusa na pocieszenie.
Podszedł mnie i cmoknął. Ja zawiesiłam mu ręce na szyi i wbiłam się w jego usta. W pewnym momencie zaczęliśmy całować się z języczkiem. Gdy już się oderwaliśmy od siebie, on się oblizał z pełną satysfakcji miną.
- I jak? Dostanę telefon?- zapytałam.
-Było superbe*.  Proszę, tym razem jakoś ci wybaczę twoje liczenie.
- Dzięki Ci o Panie.- w tym momencie wybuchnęłam śmiechem. Taylor też nie wytrzymała i zaczęła się śmiać.
Tylko Alistar stał z obojętną miną.
- Eh, co się dzieje z tą dzisiejszą młodzieżą...

*superbe (fr. wspaniale)

Zemsta jest słodkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz