30. Żal siedzi głęboko w Nas

73 2 8
                                    

- Ciocia?
- A kto? Czemu patrzysz na mnie, jakbyś co najmniej ducha zobaczyła?
- No ciekawe, dlaczego? Jest zupełnie normalne, że ciotka której nie widziałam od kilku lat, nagle się pojawia i okazuje się, że jest wampirem! - powiedziałam dość sarkastycznym tonem.
- To wy tu sobie porozmawiajcie jak kobieta z kobietą, a ja dokończę moją rozmowę z Gabrielem. -odpowiedział Gregory i skierował się w kierunku ledwo żywego wilkołaka. Zastanawiało mnie, gdzie podziała się reszta jego stada, przecież bitwa jeszcze się nie skończyła.
- A jest normalne, że moja siostrzenica, którą wychowywałam od małego, pewnego dnia ucieka bez śladu?- to mówiąc wymierzyła w moim kierunku swój kościsty palec.
- Widocznie miałam swoje powody! - krzyknęłam, chociaż i tak czułam, że ciotka nie zrozumie mojego postępowania.
- A jakie? Chyba to, że ciążyło ci okłamywanie mnie w sprawie tego rzekomego gwałtu!
Z każdą sekundą czułam, że nie wytrzymam i za chwilę kogoś zaatakuję. Spróbowałam liczyć do dzięsięciu po czym odpowiedziałam ciotce najłagodniejszym tonem na jaki było mnie stać:
- Niech Ci będzie, że Ciebie okłamałam, że zostałam zgwałcona. Przykre jest, że wierzysz obcym ludziom, a mnie uznajesz za kłamcę.
- Megan Tucker, Adam i Patrick nie mogli Tobie tego zrobić, byli to bardzo grzeczni chłopcy, zawsze mówili mi dzień dobry jak mnie spotykali...
- To jak ktoś mówi komuś dzień dobry, to już jest święty?- krzyknęłam zdumiona głupotą i zaślepieniem mojej opiekunki.
- To znaczy, że jest osobą kulturalną a tacy nie mogą się dopuścić niczego złego. Wracając do Ciebie, młoda damo...Po prostu oni bardzo Tobie się podobali i postanowiłaś się do nich przystawić. Jako że obaj są synami zaprzyjaźnionych ze sobą pastorów, odmówili Ci i ty postanowiłaś się na nich zemścić, pozorując gwałt. Ot cała historia.
Tego było za wiele. Chwyciłam ciotkę za gardło i podniosłam do góry.
- Meeg...
- Uważasz, że jestem dziwką i puszczam się na prawo i na lewo?
- A jak jest? Gregory mówił mi, że podobno jakiś kawaler się koło Ciebie kręci i nie jesteś mu obojętna...
Usłyszałam jak z każdym oddechem coraz bardziej się dusi, aż u moich nóg upadła jej głowa. Pomimo, że nawet przed śmiercią mnie obrażała i w życiu mi nie powiedziała ani jednego dobrego słowa, zaczęłam płakać. Poczułam, że czyjaś ręka dotyka mojego ramienia. Obróciłam się. Był to Gregory, który uderzył mnie na tyle mocno, że przeleciałam całkiem niezły kawałek i upadłam.
- I kto tu jest potworem?- roześmiał się zbliżając się do mnie.- Zamiast pogodzić się z dawno niewidzianą ciotką, która Ciebie wychowywała, ty ją zabijasz. Nie jest Ci wstyd?
- Odpieprz się ode mnie! To wszystko twoja wina! - to mówiąc wstałam i podbiegłam do niego. Zaczęliśmy ze sobą walczyć, ale w pewnym momencie kopnął mnie a ja uderzyłam w jedno z drzew. Zaczęło kręcić mi się w głowie, lecz spróbowałam wstać. Gregory nadal nie przestawał się śmiać.
- Pamiętaj, że gdybym Tobie nie pomógł, pewnie zdechłabyś na tej ulicy z głodu albo jakieś pijane towarzystwo by się do Ciebie dobrało. Dałem Ci drugie życie, zemstę na osobach, które z jakiegoś powodu Tobie podpadły a ty tak się odwdzięczasz?
- A ty w ramach tego zabiłeś mi przyjaciółkę, a wielu wampirom odebrałeś rodzeństwo czy partnerów!
- I ty jesteś taką Matką Teresą z Kalkuty, która pomoga biednym, pokrzywdzonym krwiopijcom, by zemściły się na mnie? Oj, Megan posłuchaj, jak to brzmi! Przez tą waszą walkę zginęło wiele istot, na przykład ten kundel, Gabriel.
- Ty lepiej uważaj na to, kogo nazywasz kundlem ty parszywa pijawo!
Okazało się, że w naszym kierunku idzie Nathan.
- Nat, nie idź tam! Straciłam już swojego męża a nie chcę jeszcze syna!
- O witam Ciebie Nathanie, synu Gabriela jednego z najgorszych kundli jakie chodziły kiedykolwiek po ziemi.
- Myślisz, że dam się Tobie tak łatwo sprowokować jak mój ojciec? Przyszedłem, by rozstrzygnąć, kto jest gorszy: "kundel" jak mnie nazwałeś czy pijawa, a nie bawić się w wyzwiska.
- Jak sobie chcesz.
- Megan, odejdź proszę. - odpowiedział chłopak. Zaskoczył mnie swoją dojrzałością, ale bałam się żeby za chwilę nie padł martwy koło swojego ojca. Stałam jeszcze przez chwilę i zastanawiałam się czy naprawdę pozwolić mu walczyć samotnie z najpotężniejszym wampirem w tej okolicy. 
-Megan! Odejdź kurwa! Jest to sprawa pomiędzy mną a zabójcą mojego ojca. 
Wszyscy, którzy przeżyli, stali i patrzyli na Gregory'ego i Nathana.
Przez jakiś czas stali i patrzyli się na siebie, po chwili chłopak przeobraził się w swoją wilkołaczą postać.  Myślałam, że za moment zaczną się bić, gdy nagle Gregory wydał z siebie okrzyk i urosły mu ogromne, czarne skrzydła a twarz przybrała przerażający wyraz. 

- Jak to? - zamarłam przerażona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Jak to? - zamarłam przerażona. 
- Podobno najstarsze wampiry mają swoją drugą postać. - powiedział Alistar. - Ale chociaż sam żyję dość długo, nigdy tego nie doświadczyłem. 
Szansa Nathana na wygraną z Gregory'm znacznie zmalała.  Po jego minie jednak widziałam że nie zamierza się poddać. 
W końcu mężczyźni zaczęli się bić.  Przez chwilę Nathan odniosił nawet przewagę,  lecz w pewnym momencie Gregory uderzył go na tyle mocno, że upadł.  Gdy wstał, dostrzegłam, że z boku leci mu krew. 
- Nathan! Uciekaj! - krzyknęła przerażona wilkołaczyca. 
- Nie poddam się.  - wyszeptał.
Podniósł się i czekał. 
- Co poddajesz się młokosie?
- W życiu. Jak chcesz mnie zabić to przyleć i to zrób!
Gregory uśmiechnął się, okrążył wilkołaka dookoła i zaatakował.  Przerażona zasłoniłam oczy i usłyszałam trzask kości. Po chwili rozległy się krzyki. 
Gdy otworzyłam oczy, dostrzegłam ogromną stertę prochów i Nathana, który został otoczony przez swoich towarzyszy. Nie mogłam w to uwierzyć! Gregory nie żyje, co oznacza, że jesteśmy wolni! 

Zemsta jest słodkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz