Ommmm... Nie myśl o tych przeklętych kreaturach... Ommmm...Nie planuj morderstwa kogoś kto jest nieśmiertelny... Ommmm... Na cycki sukuba, chciałem kiedyś zostać mnichem, a nie potrafię nawet tak podstawowej rzeczy jak medytacja. John weź się w garść, byłeś przecież jednym z najlepszych kandydatów na kapłana Matki Wiosny. Gdyby tylko nie ten debilny pomysł mojego ojca z małżeństwem...
John nie rozpraszaj się. Ommmm... Przez te diabelskie bękarty nie mogę nawet w minimalnym stopniu się skupić. Wdech, wydech i... Ommm... Wreszcie! Udało mi się wejść w stan wewnętrznej równowagi. Zacząłem rozkładać swoje jestestwo na czynniki pierwsze. Po paru minutach wreszcie oddzieliłem interesujący mnie kawałek duszy i mogłem uciec stąd duchem jako projekcja astralna. Gdzie mogę teraz się udać? Zastanowiłem się chwile i w moim mózgu wymalował się pewien dość wredny pomysł. Postanowiłem udać się na Technikalie. Skoro ten degenerat zostawił mnie na pastwę tego czegoś co on nazywa psem, zepsuje mu randkę. Zaśmiałem się z faktu, że Seth jako jedyny może widzieć mnie w tej formie. Jak mi przykro, że zepsuje mu atmosferę... Zachichotałem w myślach przenosząc się na planetę Shannon. Błądziłem po pałacu usiłując ich namierzyć. Po paru minutach usłyszałem dźwięczny głos wybranki szefa dochodzący z ogrodu. Czym prędzej się tam udałem przenikając przez kolejne ściany. Gdy się tam znalazłem krew dosłownie zamarzła mi w żyłach. Syn Nostalcjusza ciągnął nieprzytomne Życie. Nim oprzytomniałem ten glurbak wrzucił ją do jednego z mostów. Kierowany impulsem rzuciłem się w pościg za nim, lecz dopiero po przejściu na drugą stronę uświadomiłem sobie, że nadal jestem w bezcielesnej postaci. W tym samym momencie przeniosłem się z powrotem do swojego ciała i nie zważając na diabelskie bękarty pobiegłem zawiadomić Setha.
***
Stałem właśnie we wnętrzu jakiejś zabytkowej kaplicy, przepięknie udekorowanej białymi liliami. Cała wypełniona była różnymi ludźmi w bogato zdobionych strojach. Stałem tuż przed ołtarzem z wzrokiem wbitym w drzwi, które właśnie się uchyliły. Do kaplicy wszedł Markus prowadząc pod rękę swoją siostrę. Shannon była ubrana w cudowną biała suknie, a po jej plech spływał wyszywany drobnymi kryształkami welon. Dziewczyna szła miarowym tempem posyłając w moim kierunku przepiękny uśmiech. Wstrzymałem oddech nie mogąc oderwać od niej oczu. Z każdym krokiem była bliżej mnie, a moje wnętrze wypełniło błogie ciepło. Moje serce biło jak oszalałe. Gdy już chciałem wyciągnąć w jej kierunku rękę ona mnie wyminęła. Czułem, że pewien organ w klatce piersiowej właśnie łamie się na tysiące kawałeczków. Powiodłem za nią wzrokiem. Shannon stanęła obok jakiegoś blondyna, który był o krok za mną. Kapłan Matki Wiosny zaczął odprawiać ceremonie zaślubin, a ja stałem jak debil nie mogąc oderwać wzroku. Z każdą minutą czułem jak kolejne sztylety wbijają się w moje serce. Myślałem, że zemdleje w momencie, w którym mąż Shannon pocałował miłość mojego życia. Uważałem, że nie ma gorszej tortury niż patrzenie na tą scenę bardzo się myliłem. O wiele straszniejsze było jak Shannon po skończonej uroczystości podeszła do mnie, przytuliła i powiedziała, że jestem najlepszym przyjacielem i drużbą na świecie. Gdzieś na obrzeżach świadomości zarejestrowałem irytujący dźwięk.
-Seth... Seth! Rusz tą dupę.-Nie wiedziałem co się dzieje, a obraz mojej piratki... znaczy nie mojej... zafalował mi przed oczami.
-Seth rusz swoją wielmożną, bo Shannon potrzebuje pomocy! - W jednej chwili się przebudziłem. Rozglądając się zdezorientowany dookoła. Leżałe pod drzewem i wcale nie byłem w żadnej kaplicy. To był tylko sen. Po moim ciele rozlała się ulga. Moja piratka za nikogo nie wychodzi. Nadal może być jeszcze moja. Uśmiechnąłem się w myślach, ale zaraz potem przypomniałem sobie o wydarzeniach, które miały miejsce tego dnia. Ona niedługo wychodzi za mąż i tym mężem nie będę ja. Posmutniałem.
-Seth! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Syn Nostalcjusza porwał Shannon! - Wydarł się John, a ja momentalnie otrzeźwiałem. Na słowa żniwiarza z zamku wybiegły dwa wielkie psy.
-Jak to porwał?! - Wrzasnąłem.
***
Czułam jakby coś miało zaraz rozsadzić mi głowę. W plecy wbijało mi się coś strasznie twardego, a gdy próbowałam się podnieść okazało się, że mam skrępowane dłonie.
-O widzę, że księżniczka się już budzi. - Zadrżałam, w reakcji na przesączony kpiną męski głos. Powoli uchyliłam powieki. - No rusz się! Nie mam dla ciebie całego dnia! - Wrzasnął, ciągnąc mnie za włosy i tym samym zmuszając do wstania. Poczułam zimny wiatr owiewający moje ciało. Mimowolnie zaczęłam dygotać.
-I co kochanieńka teraz nie jesteś taka wyszczekana. - Mój porywacz popchnął mnie w kierunku barierki, a ja dopiero wtedy zauważyłam gdzie jestem. Znajdowałam się na dachu wysokiego budynku. Książe mimo moich protestów zaciągnął mnie do samej krawędzi. Zaczęłam niekontrolowanie piszczeć gdy uświadomiłam sobie, że nie mogę użyć swoich mocy.
-Oj kochanieńka myślisz, że porwałbym cię gdybym nie wiedział jak zablokować twoje moce? -Pogładził mnie swoją dłoniom po policzku, po którym już od dawna zaczęły płynąć łzy. - Przecież to nie miałoby sensu.
-Dlaczego? - Wydukałam z siebie drżącym głosem na co książę Atlantów tylko się zaśmiał.
-Dlaczego?! Może dlatego, że zniszczyłaś mi życie! - Krzyknął wbijając paznokcie w moje ramiona.
-Jak to? - Szepnęłam, zanim jeszcze się nad tym zastanowiłam.
-Przez twoje ,,wykopanie'' mnie z listy kandydatów rada zyskała pretekst by obalić mnie z należnego mi tronu. Przez twoje zachowanie straciłem wszystko co dla mnie się liczyło!-Patrzyłam przerażona w płonące wściekłością oczy porywacza. - Przez ciebie na tronie Atlantów zasiądzie moja znienawidzona siostra Ruby. Wszystko prze ciebie! - Nagle jego ton całkowicie się zmienił.-Całe szczęście mam pomysł jak ci się za to odwdzięczyć. Ty odrzuciłaś moje względy, ja cię rzucę... z dachu. - Zaśmiał się i jednym mocnym pchnięciem zrzucił mnie z dachu.
***
W chwili gdy się przeniosłem moje serce zamarło. Ten glurbak zepchnął moją piratkę z dachu jednego z Terrańskich budynków. W jednej sekundzie dokonałem całkowitej przemiany i rozpostarłem swoje czarne skrzydła. Z miejsca wzbiłem się w powietrze i złapałem moją małą, przerażoną piratkę w ramiona. Shannon cała drżała, a we mnie obudziła się chęć mordu na tym, kto doprowadził ją do takiego stanu. Zabije go, ale nie teraz. Teraz liczy się tylko ta cudowna kobietka, którą trzymam w ramionach. Pomyślałem to jednocześnie pikując w kierunku ziemi. Gdy już mieliśmy się zderzyć otworzyłem portal przenosząc się z moją kochaną piratką do podziemia.
***
Właśnie zmęczony ułożyłem się razem z Cerbi w jej legowisku. Ta prześliczna suczka położyła jeden ze swoich łbów na moim grzbiecie, na co cicho zamruczałem. Gdy zaczął ogarniać mnie stan błogiego odprężenia usłyszałem krzyk Johna, że ktoś porwał moją panią. Nie zważając na nic pobiegłem do źródła głosu. Cerbi widzą moje zaniepokojenie natychmiast do mnie dołączyła. Jaka ona jest cudowna...
Gdy dobiegliśmy Seth właśnie się do niej teleportował. Zapiszczałem z bezsilności. Proszę uratuj moją panią. Błagałem w myślach gdy poczułem ugryzienie na karku. Odwróciłem zdezorientowany pysk w kierunku Cerbi i w tym momencie otoczyły mnie płomienie. Gdy opadły zorientowałem się, że znajduję się tam gdzie moja pani. Chciałem zapiszczeć radośnie, ale w tym samym momencie jakiś facet zrzucił ją z dachu. Zamarłem z przerażenia. Całe szczęście po chwili zobaczyłem pana Cerbi, który złapał moją panią. Już go lubię, ale nie czas teraz na czułości. Mam coś do zrobienia. Rzuciłem się w kierunku gdzie stał porywacz i rozszarpałem go na strzępy. Jak skończyłem Cerbi podeszła do mnie i ocierając się pyskami przeniosła nas do swojego legowiska. Gdy już tam byliśmy zobaczyłem jak pan Cerbi niesie moją panią na rękach błądząc wargami po jej szyi. Zaśmiałem się w duchu na ten widok. Chyba nasi właściciele wzięli z nas przykład...
***********************************************************************************************
Dziękuje za ponad 10 tysięcy wyświetleń gwiazdeczki i wiele ciekawych komentarzy :) Jesteście najlepsi :)
PS: Ani mi się ważyć mordować Elizabeth, będzie mi jeszcze potrzebna :)
CZYTASZ
Być życiem
Fantasy#1 in fantasy 15.11.2016 Sytuacja jak z bajki. Ona jest księżniczką, która musi znaleźć swoją bratnią duszę w trzy noce. W trzy bale. On jest potężnym władcą podziemia, który zapała do niej niespodziewaną miłością, ale niestety... Ich życie to nie b...