#12

9.7K 383 25
                                    

Obudziłam się na twardej podłodze w łazience skulona w kłębek. Wstałam powoli i przeciągnęłam się, czułam ból w plecach oraz karku przez co na mojej twarzy pojawił się grymas. Podeszłam do umywalki i przed zrobieniem czegokolwiek przejrzałam się w lustrze. No tak mogłam się spodziewać zaszklone, czerwone i opuchnięte oczy oraz rozmazany makijaż. Przemyłam twarz, pozbyłam się resztek make up'u i umyłam zęby. Po chwili otworzyłam drzwi do łazienki, ale nagle one w coś uderzyły i usłyszałam jęk Jamesa. Super, już z rana muszę się z nim widzieć. Usłyszałam jak mężczyzna się podnosi wiec teraz bez zbędnych utrudnień wyszłam z łazienki. Od razu udałam się w stronę "mojej" torby.
-Camilla -mężczyzna chciał zwrócić moją uwagę, ale ja skutecznie go ignorowałam.
Wyciągnęłam szorty i jakąś luźną bluzeczkę na krótki rękawek, po czym udałam się z powrotem w stronę łazienki. Niestety nie dotarłam tam, gdyż zaszedł mi drogę James.
-Cami, przepraszam cię, nie chciałem tego powiedzieć -powiedział ze skruchą w głosie.
Mężczyzna wyglądał na zmęczonego, jego oczy były podkrążone, włosy odstawały w każdą stronę, a ubrania były wymięte. W jego oczach widziałam smutek, troskę, skruchę i kilka emocji, których nie potrafiłam odczytać.
-Nic się nie stało -wzruszyłam ramionami.
-Powiedziałeś tylko to co o mnie myślisz i w sumie, że zachowuje się jak dziwka -dodałam w myślach.
-Nie okłamuj mnie -pokręcił głową.
-Nie kłamie, wszystko jest ok -wymusiłam uśmiech.
Bądź silną, nie rozpłacze się, musisz dać rade. Nie pokazuje jak to cie boli. Bądź obojętna...
-Myślisz, że nie widzę tego sztucznego uśmiechu? -zapytał unosząc brwi do góry.
-Nie znasz mnie na tyle dobrze by zauważyć takie rzeczy -odpowiedziałam spokojnie choć w środku czułam burzę emocji, która chciała się wydostać pod postacią łez.
-Znam cie lepiej niż może ci się wydawać.
-Po kilku dniach? Ciekawe... -ponownie uśmiechnęłam się sztucznie, po czym wyminęłam go i weszłam do łazienki. Gdy zamknęłam drzwi spod moich powiek od razu uciekło kilka łez. Szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic nieustannie płacząc. Podczas gdy ciepła woda spływała po moim ciele cała drżałam, a z moich płuc wydobywał się stłumiony szloch.

****
Dziś odpuściłam sobie robienie makijażu. Nie mam zamiaru gdzieś wychodzić, po prostu chce spędzić czas na czytaniu jakiejś dobrej książki. Po wyjściu z łazienki zjadłam przepyszną jajecznice w bufecie hotelowym, po czym chwyciłam za mój telefon i chciałam zadzwonić do Michaela.
-Camilla -usłyszałam za sobą głos Jamesa.
-Tak? -odwróciłam się do niego przodem, a jego wzrok od razu przeskanował całą moją sylwetkę zatrzymując się na telefonie w mojej dłoni.
-Co robi...?-nie dałam mu dokończyć, gwałtownie wcinając się w zdanie.
-Chyba nie zabronisz mi zadzwonić do swojego męża, prawda?-zapytałam niby spokojnie, ale w moim głosie słuchać było złość i kpinę.
-Jasne, że nie -mruknął pod nosem, ale nadal mnie obserwował.
Westchnęłam głośno i wyszłam na taras, z którego mieliśmy piękny widok. Stanęłam na brzegu opierając się o barierki i wybrałam dobrze znany mi numer. Po pięciu sygnałach wreszcie odebrał.
-Halo? -usłyszałam niewyraźny, zachrypnięty głos.
-Mike? -zapytałam niepewnie.
-Tiak, we własnej osóbce -zachichotał, a ja już domyśliłam się co z nim jest.
-Michale, czy ty jesteś pijany? -zapytałam z lekką irytacją.
-Nooo, a co ty mamusią moją jesteś? -zakpił śmiejąc się przy tym.
-Nie, ale żoną.
-O! Koteńku gdzie się podziewasz moja królewno -zaśmiał się.
-Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę, że jest dopiero godzina dwunasta, a ty juz jesteś nachlany?!
-Złość piękności... szmudzi? Nie, nie, szkodzi! -wrzasnął zadowolony z siebie.
-Mike jak wytrzeźwiejesz to pogadamy -mruknęłam i po prostu się rozłączyłam.
Nie wiem co się z nim stało, martwię się o niego. Mam nadzieje, że nie będzie tak przez całą moją nieobecność.
Po chwili wybrałam numer mojej przyjaciółki i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po paru sygnałach odebrała.
-Camillka! -pisnęła radośnie -Jak ja się za tobą stęskniłam! Powinnam ci wpieprzyć za to, że tak długo się do mnie nie odzywałaś -zaśmiałam się, gdyż tak szybko mówiła, ze ja nie zdążyłam się nawet przywitać.
-Hej Riley! Przepraszam, ale nie miałam ostatnio czasu...
-Musimy się spotkać -przerwała mi entuzjastycznie, a mi od razu udzielił się jej pozytywny humor.
-Kochana, nie ma mnie teraz w domu, wracam dopiero za tydzień, bo... Jestem na Saint Lucia -usłyszałam pisk radości po drugiej stronie słuchawki. Zachichotałam z jej reakcji.
-Ale jak?
W skrócie opowiedziała jej całą historię, a ona nie potrafiła opanować swojego podekscytowania.
-Przystojny?
-Przypomina, że masz narzeczonego -zaśmiałam się z niej -Ale odpowiadając na twoje pytanie to tak, cholerni, mega i wow!
-To na co czekasz? Zostaw swojego mężusia dla niego -zaproponowała, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Moja przyjaciółką zawsze mówiła, że Mike nie jest facetem dla mnie, że nie pasujemy do siebie i mogłabym mieć kogoś lepszego, ale mimo wszystko tolerowała nasz związek.
-Jesteś niemożliwa...
-Mówię prawdę -broniła się
-Tak, tak -zbyłam ją -Ale mówiąc już o Mike'u to mam prośbę, czy David lub ty moglibyście do niego zajrzeć, bo jak z nim gadałam był zlany w trzy dupy -westchnęłam ociężale.
-Jasne, zajrzymy do niego -zapewniła -Ale czemu się tak upił, przecież on nigdy przy tobie tyle nie pije.
-Nie wiem, jutro na trzeźwo z nim pogadam.
-Dobrze, w takim razie ty wypoczywaj wraz z twoim przystojniaczkiem, zapomnij o tym co mówił, bo każdemu w nerwach zdarza się powiedzieć coś o czym nawet nigdy by nie pomyślał i masz się nie przejmować oraz dobrze bawić. Pa! -nie dała mi nic powiedzieć i po prostu się rozłączyła. Ona jest niemożliwa...

****
Już przez dłuższy czas leżałam na leżaku w stroju kąpielowym opalając się oraz czytając moim zdaniem przecudowną książkę pt. "Zanim się pojawiłeś". Usłyszałam jak ktoś zmierza w moim kierunki, wiec oderwałam się na chwile od lektury i spojrzałam na postać, która stała już przede mną. Teraz was zaskoczę, na pewno nikt z was się tego nie spodziewał, ale był to James! Wiedziałam, że będzie to on, ale nie myślałam, że przyjdzie z bukietem kwiatów w dłoni.
-Chciałem cię przeprosić, wiem że kwiaty nie wynagrodzą ci moich slow i nie sprawią, że nie będzie cie to boleć, ale pomyślałem, że... Czekolada tak -wyciągnął zza pleców wielką truskawkową czekoladę i ptasie mleczko. Uśmiechnął się do mnie, a ja z zachwytu aż wstałam. Moje oczy na pewno aż się zaświeciły, a z ust prawie mi ślinka nie poleciała.
-Nie wiem jak ty to robisz, ale idealnie trafiasz z moimi smakami -zabrałam mu gwałtownie słodkości i przytuliłam do swojej piersi -Moje ulubione -mruknęłam z zachwytem przymykając oczy.
-Czyli wybaczasz? -zapytał z nadzieją.
-Dałeś mi czekoladę, kim bym była jakbym ci nie wybaczyła? -zaśmiałam się.
-A podzielisz się? -zapytał słodko, gdy odpakowywałam czekoladę. Spojrzałam na niego groźnie.
-Nie -odpowiedziałam pewnie i zaczynam ją jeść jak batona, czyli od razu gryząc, nie łamiąc na kawałki -No dobra masz gryza -westchnęłam z rezygnacją i wysunęłam w jego stronę tabliczkę czekolady.

Resztę dnia spędziłam z Jamesem. Kapaliśmy się w basenie, oglądaliśmy jakąś beznadziejną komedię, rozmawialiśmy i bardzo dużo się śmieliśmy.

Wieczorem, leżąc w łóżku bardzo długo nie mogłam spać, gdyż cały czas myślałam o Michaelu. Martwiłam się o niego i kilka razy przez głowę przeszła mi myśl by już wrócić do domu, ale wtedy uświadomiłam sobie, że potrzebujemy pieniędzy, no i Riley by mnie za to zabiła.
Moje wyrzuty sumienia także nie dawały mi usnąć, niestety ostatnio bardzo często mnie męczą. Przecież to wszystko można uznać za zdradę! Niby Mike nie ma nic przeciwko, a nawy mnie namawia do tego, ale to nie ma znaczenia dla mojego sumienia. Ja sama nie czuje się z tym najlepiej... Czuje się tak trochę jak panienka do wynajęcia.

***
Hejo!
Wyjątkowo pojawia się juz drugi dziś rozdział! 💕
Specjalnie dla osób, które gwiazdkują i komentują, dziękuje za motywacje 😘
Kocham was, trzymajcie się misiaczki 💕
~Patuś 💋

Niemoralni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz