W mediach mamy Camille ^^
Dzisiaj była sobota i miałam iść do jakiegoś wielkiego biurowca aby posprzątać. Jeżeli się sprawdzę mam zostać tam na stałe, więc bardzo mi na tym zależy. Mimo, że jest to jedynie praca sprzątaczki to płacą dość sporo. Może wreszcie dzięki tej pracy uda mi się spełnić moje wielkie marzenie i wyprowadzimy się z tego okropnego miejsca.
Po wczorajszej sprzeczce z Michaelem miałam zamiar nie odzywać się do niego przez cały dzień, ale gdy się tylko obudziłam na widok jego z tacką przepysznego śniadania dla nas obojga zmiękło mi serce i od razu wszystko mu wybaczyłam. Oczywiście mężczyzna przepraszał mnie tysiące razy za to, że myślał o tym, a ja za bardzo go kocham, aby mu nie przebaczyć.Przed wyjściem do pracy spojrzałam na siebie w lustrze i dokładnie przejrzałam. Brązowe oczy i lekko różowe, pełne usta. Kasztanowe włosy z delikatnymi blond końcówkami, tak zwanym ombre były luźno rozpuszczone. Ubrana byłam w zwykłe jeansy, które były dość wygodne i białą, luźną bluzeczkę na grubych ramiączkach. Do tego białe trampki, czarna ramoneska i duża torebka na ramię tego samego koloru co kurtka. Wzięłam głęboki wdech po czym odsunęłam się od lustra. Ucałowałam mojego męża i wyszłam z domu.
***
Jak dotarłam do budynku, w którym miałam pracować byłam zestresowana do granic możliwości. Weszłam do środka jakbym szła na ścięcie. Moje nogi były jak z waty, a dłonie się delikatnie trzęsły. Podeszłam do recepcji i odchrząknęłam, aby kobieta za biurkiem zwróciła na mnie uwagę.
-Dzień dobry -powiedziała dość cichutko.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc? -odpowiedziała wesoło posyłając mi promienny uśmiech i odgarniając swojej blond włosy na bok.
-Ja przyszłam do pracy -uniosła lekko kąciki ust do góry odwzajemniając jej gest.
-Ty jesteś pewnie Sally i masz być sekretarką na dziewiątym piętrze. Zaraz cię tam zaprowadzę -kobieta mówiła z taka szybkością, że nie byłam w stanie jej przerwać. Dopiero udało dojść mi się do słowa, gdy wstała ze swojego miejsca i chciała mnie zaprowadzić we wskazane miejsce.
-Nie, nie, nie. Ja przyszłam sprzątać - oznajmiłam lekko skrępowana.
-Ach... -wydała z siebie dziwny jęk jakby obrzydzenia i wróciła na swój fotel -W takim razie masz posprzątać czwarte i piąte piętro, Anna później przyjdzie sprawdzić jak ci to poszło -spojrzała na mnie z wyższością i kpiną -Na każdym pietrze jest kantorek ze sprzętem do sprzątania -podkreśliła ostatnie słowo jakby wyśmiewając moją prace -Na pewno sobie poradzisz -prychnęła i posłała mi sztuczny uśmiech.
Bez słowa odwróciłam się na piecie i skierowałam w stronę windy.
-Nie zapomnij tylko założyć fartuszka! -krzyknęła wyśmiewając się ze mnie.****
Gdy zostały mi tylko jeszcze dwa biura do posprzątania byłam już naprawdę zadowolona z siebie. Nie dość, że wszystko szło mi sprawnie to na dodatek robiłam to bardzo dokładnie. W pomieszczeniu z numerem 427 nie było dużo do sprzątania musiałam jedynie zetrzeć kurze i umyć podłogę wiec bez obijania wzięłam się do pracy. Gdy już skończyłam i chciałam wychodzić z pomieszczenia wpadły dwie kobiety trzymające w dłoniach kubki z kawą i głośno się śmiejące.
-Ugh... Jaki tu syf -skomentowała jedna z odrazą.
-Przepraszam bardzo, ale gdzie? Ja tu przed chwilą posprzątałam -wtrąciłam się.
-Wiem, że dla ciebie normalnością jest żyć w brudzie, ale my nie -oznajmiła z wyższością.
-Posprzątaj jeszcze raz -dodała druga.
-Przykro mi, ale nie mam zamiaru. Według mnie jest tu czysto i nie będę sprzątać drugi raz bo panie mają jakieś widzi mi się -odrzekłam ostro.
-Ups! -pisnęła jedna z nich "przypadkowo" wylewając kawę na biały dywan.
-No niestety teraz będziesz musiała posprzątać -powiedziała z kpiną i pogardą.
Kobiety wyszły z pomieszczenia śmiejąc się ze mnie. Miałam ochotę im przywalić, albo chociaż powiedzieć coś, ale nie mogłam. I tak już za dużo z nimi się sprzeczałam. Teraz mam jeszcze więcej pracy.****
Ostatnie biuro i będę mogła wreszcie wrócić do domu. Weszłam do pomieszczenia, a w nim przebywało dwóch mężczyzn. Jeden w średnim wieku, a drugi około 25-30 lat.
-Przepraszam -powiedziałam chcąc wyjść z pomieszczenia.
-Nie! Poczekaj.
-Tak? -cofnęłam się.
-Przyszłaś tu posprzątać, prawda? -zapytał starszy mężczyzna.
-Tak, proszę pana- odpowiedziałam niepewnie.
-Niestety mojemu synowi przedłużyła się dzisiaj odrobinę praca i zostaje tu do późna, ale myślę, że w tym czasie tak nie nabrudzi, wiec możesz posprzątać w jego obecności -uśmiechnął się przyjaźnie, a ja pokiwałam twierdząco głową -To ja już uciekam, życzę pani miłej pracy i tobie synu też, ale pamiętaj żeby nie siedzieć za długo, do widzenia.
-Do widzenia.
Po wyjściu starszego mężczyzny od razu zabrałam się za sprzątanie. Na początku wytarłam duży szklany stół. Nachyliłam się lekko żeby dosięgnąć do końca mebla, a jak się wyprostowałam i odwróciłam okazało się, że zaraz za mną stoi mężczyzna, z którym zostałam w biurze. Stał na tyle blisko, że nasze klatki piersiowe się wręcz stykały ze sobą. Przełknęłam głośno ślinę i odsunęłam od niego na tyle ile pozwał mi stół za mną, czyli nie za dużo.
-Tam jest papierek, posprzątaj go -rozkazał zachrypniętym głosem wskazując na miejsce za mną pod stołem.
Odwróciłam się do niego tyłem. Uklęknęłam na kolana i weszłam trochę pod stół. Niestety byłam zmuszona wypiąć się do niego, co on od razu wykorzystał i klepnął mnie w pośladek, zostawiając na nim dłoń i ściskając. Pisnęłam zaskoczona jego zachowaniem. Strąciłam jego rękę i jak najszybciej odwróciłam w jego stronę. Jako, że nadal klęczałam, moja twarz była na wysokości jego krocza. Mężczyzna uśmiechnął się znacząco i złapał się za rozporek, by go odpiąć, lecz ja szybko się podniosłam i zatrzymałam jego ruchy.
-Nie wiem co pan sobie wyobraża, ale ja sobie nie życzę takiego traktowania. Przyszłam tu posprzątać, a nie zaspokajać pańskie potrzeby!
-Jesteś małą, nic nie znaczącą dziwką -wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Chciałam po prostu wyjść z tamtego pomieszczenia, ale facet mnie powstrzymał łapiąc za mój nadgarstek i boleśnie ściskając.
-Będziesz robić wszystko co ci karze!
-Zostaw mnie -ledwo wymówiłam te słowa przez zadawany mi ból.
-I tak się do niczego nie nadajesz suko! Wypierdalaj! -wykrzyczał mi prosto w twarz.
Bez słowa, cała zapłakana wybiegłam z biura. Nie zwracając na nikogo uwagi odłożyłam jak najszybciej rzeczy do kantorka, wzięłam swoją torebkę i wybiegłam z wieżowca.****
Wpadając w ramiona mojego ukochanego jeszcze bardziej się rozpłakałam. Przez całą drogę powrotną z moich oczu ciekły łzy i nie mogłam ich powstrzymać, ale teraz dopiero te wszystkie emocje ulatywały ze mnie. Michael ewidentnie nie wiedział co się dzieje, ale nie pytając o nic wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, po czym położył się razem ze mną w łóżku opiekuńczo obejmując mnie.
Po jakimś czasie udało mi się uspokoić i powiedzieć o wszystkim Mike'owi , który powiedział, że najchętniej poszedłby zlać tamtych frajerów za to wszystko. Następnie mój mąż przygotował mi kolację, którą dostałam do łóżka. Później wykąpaliśmy się wspólnie i ułożyliśmy do łóżka. Niestety nie mogła przez długi czas usnąć. Za dużo myśli kręciło mi się po głowie. Przez cały czas nie spokojnie kręciłam się w łóżku, do czasu aż Michael nie przyciągnął mnie do siebie i nie przytulił się do moich pleców na tzw. łyżeczkę.
-Nie myśl już o tym cukiereczku -wyszeptał mi do ucha.
-Nie myślę teraz o tym...
-A o czym?
-Zastanawiałeś się jeszcze nad propozycją tamtego faceta? -zapytałam niepewnie.
-Nie, ale ty chyba nie chcesz... -nie dałam mu dokończyć.
-Nie wiem, to mogłaby być dla nas szansa, by wreszcie się stąd wydostać, zacząć nowe, lepsze życie.
- Porozmawiamy o tym jutro kochanie idź już spać -pocałował mnie w skroń -Kocham cię, dobranoc.
-Ja ciebie też, dobranoc - odpowiedziałam ziewając.****
Hejo!
Jak wam się podoba rozdział? Proszę o odpowiedzi w komentarzach 😘
Możecie też napisać co tam u was 😁 Ja mam teraz próbne egzaminy, bo jestem w 3 gim i mam mega stresa 😭 Życzcie mi powodzenia i żebym to przeżyła 😂
Trzymajcie się misiaczki 💕
Patuś 💋

CZYTASZ
Niemoralni ✔
RomansaDwudziestosześcioletni miliarder daje niemoralną propozycje mężowi przepięknej kobiety. Czy mężczyzna zgodzi się na spędzenie jednej nocy jego ukochanej z nieznanym mężczyzną?Jak potoczy się ich dalszy los? Czy ich małżeństwo przetrwa tą próbę...