Prolog: Kanibal

2.1K 121 10
                                    

Szłam chodnikiem, tak jak co wieczór, w poszukiwaniu pokarmu. Trzynasta dzielnica słynie z rozlewu krwi i nawet ghoule nie zapuszczają się w te strony, w związku z czym naprawdę ciężko było mi odnaleźć odpowiednią ofiarę. Wszędzie wokół widziałam ludzi. Słyszałam ludzi. Czułam ludzi. Od ich odoru robiło mi się niedobrze. Pot, brud. To wszystko sprawiało, że w moim gardle rosła potężna gula.

Kopniakiem odtrąciłam pustą puszkę po jakimś napoju, która postanowiła wejść mi w drogę. Dźwięk metalu rozniósł się po ulicy i kilku spanikowanych ludzi odwróciło się, by zobaczyć, co się dzieje. Byli gotowi na ewentualną katastrofę. Według mnie byli zbyt przewrażliwieni. Ciągle bali się jakiegoś incydentu, choć nie musieli. Zadbałam o to.

Westchnęłam i nagle to poczułam. Zapach ghoula. Zdezorientowany. Byłam w stanie to wyczuć. Cóż... to tłumaczy dlaczego jeszcze był w trzynastej dzielnicy. Biedny, nieświadomy, mały ghoulek.

Przyspieszyłam tępa. Szłam w kierunku, z którego dochodził zapach mojego celu. Musiałam skręcić w boczną uliczkę i tym samym oddalić się od ludzi. I dobrze. Wolałam nie mieć tłumu gapiów.

Zapach robił się coraz intensywniejszy. Musiałam powstrzymać się przed oblizaniem warg, co było dla mnie niewyobrażalnie trudne. Jeszcze tylko parę kroczków. Jeszcze tylko chwila.

Wyszłam zza rogu i ujrzałam brązowowłosego chłopaka stojącego do mnie tyłem. Jego ubrania nie były w najlepszym stanie. Poszarpane i brudne idealnie wpasowywały się w klimat mojej dzielnicy.

Stanęłam za nim i starałam się ignorować odór ludzkiego ciała, leżącego na ziemi. Posiwiały mężczyzna martwym wzrokiem wpatrywał się w ciemność, a z jego rozszarpanego ciała lały się hektolitry krwi, co przyprawiało mnie o mdłości.

Niewiele starszy ode mnie ghoul najwyraźniej wyczuł moją obecność, bo spanikowany odwrócił się na pięcie, gotowy do walki. Po jego brodzie skapywała bordowa ciecz, a z oczu bił charakterystyczny czerwony błysk. Czarne gałki oczne nadawały mu drapieżności. Znak rozpoznawczy ghouli.

- Kim jesteś? - spytał niby surowo, ale ja słyszałam, że jego głos nieznacznie drżał. Bał się. 

- Ghoulem - odpowiedziałam spokojnie, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią. Chłopak wyraźnie się rozluźnił.

- Nareszcie - westchnął z ulgą. - Odkąd tu jestem, nie widziałem żadnego ghoula. Zacząłem się już bać, że coś jest nie tak.

Zrobiłam krok w stronę chłopaka i widząc, że nie protestuje, zbliżyłam się do niego na odległość pół metra. Wystarczyłoby tylko żebym wyciągnęła rękę. Chciałam jednak rozegrać to w ciekawszy sposób.

- W końcu jesteś w trzynastej dzielnicy - rzekłam uwodzicielskim tonem. Ghoulowi, który koniec końców był młodym mężczyzną, najwyraźniej się to spodobało, bo zakrwawiony kącik jego ust uniósł się w delikatnym uśmiechu. - Tu nie ma zbyt wiele ghouli.

- Dlaczego? - spytał zachrypniętym głosem tak cicho, że normalny człowiek ledwo by go usłyszał.

- Dzieją się tu złe rzeczy - odpowiedziałam i zatrzymałam wzrok na jego ustach. - Słyszałeś o Kanibalu?

- Nie - szepnął. - Niestety, kotku.

Zignorowałam sposób w jaki się do mnie zwrócił i westchnęłam z udawanym przerażeniem.

- W takim razie dam ci radę. Uważaj na siebie. Kanibal to zagrożenie dla wszystkich ghouli.

- Będę - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko. Poczułam jego ręce na moich biodrach, które z każdą sekundą zjeżdżały coraz niżej i oddech, gdy nachylił się ku mnie tak, że nasze nosy niemal się stykały. - A ty? Uważasz na siebie?

- Oczywiście - odpowiedziałam i nie będąc w stanie dłużej wytrzymać, złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, który chłopak od razu odwzajemnił. Serce zaczęło bić mi jak szalone, gdy poczułam jego smak. Słodki. Och, tak bardzo słodki. Ugryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam ją całą swoją siłą. Z oderwanego ciała zaczęła sączyć się uwielbiana przeze mnie ghoulska krew. Krzyk chłopaka sprawił, że wrony, które cały czas obserwowały nas swoim czujnym wzrokiem, z przerażeniem wzbiły się w powietrze. Brązowowłosy chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Z jego gardła wydobywały się tylko jęki bólu, które były muzyką dla moich uszu. Spojrzał na mnie i od razu zrozumiał. Jego oczy otworzyły się szerzej ze strachu i już miał rzucić się do ucieczki, gdy objęłam go swoim Kagune Ogona.

- Będziesz moją dzisiejszą przekąską? - spytałam, oblizując usta. Używając Kagune Łuski zabrałam się za nakrywanie do stołu. Wpierw przez oczy, gardło, uszy i nos dostałam się do środka, a potem wystarczyło już tylko rozerwać ciało. Dźwięki, które wydawała z siebie moja ofiara automatycznie się urwały, gdy mięso porozrzucało się na wszystkie strony. Zaśmiałam się, gdy wątroba ghoula trafiła prosto w moją klatkę piersiową.

Oto jak kończą ofiary Kanibala.

------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Hej! Hej! 

Witam was w moim fanfiction o Tokyo Ghoul'u. Pomysł narodził mi się nagle. Dosłownie. Nie było go i nagle jest. xD A jako, że na polskim wattpadzie nie ma wiele fanficów z tej serii, to pomyślałam... "Czemu nie?"

Tak więc oto i jest! Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostaniecie tu ze mną na długo. ^^

xoxo

PS: Zapraszam też na moją drugą pracę: Doki-Doki, czyli recenzje z animców. 

Tokijski Kanibal (Tokyo Ghoul FanFic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz