Po walce z Tsukiyamą wszystko wróciło do normy. No prawie. Zaszło parę zmian. Po pierwsze, Nishio zaczął pracować w Anteiku, co było dla mnie naprawdę zabawne. Gdy się nudziłam, lubiłam mu przeszkadzać w pracy. Wściekał się na mnie, ale wiedział, że nic nie może zrobić. Pomogłam w ratowaniu jego ludzkiej dziewczyny. Miał wobec mnie dług wdzięczności. Mnie, Kanekiego i ostatecznie Touki. Właśnie. Touka. Nie pojawiła się w Anteiku od tamtego dnia. Nie wiedziałam, co ją gryzło i jak już mówiłam, nie chciałam pytać, póki sama nie powie. Nie było to dla mnie, aż tak ważne by ingerować. Sama miałam wiele innych spraw na głowie, jak chociażby dalsze szkolenie Kanekiego. Widząc jego "walkę" z Tsukiyamą przestałam się łudzić, że od naszego pierwszego treningu coś się poprawił. Musieliśmy się wziąć w garść, więc przy każdej wolnej chwili wyciskałam z niego siódme poty.
Było jeszcze coś, co mnie dręczyło. Mianowicie sprawa eksperymentów. Cały czas byłam święcie przekonana, że ktoś znowu nagina zasady moralne każdej żywej istoty. Być może była to ta sama osoba, co eksperymentowała na mnie, ale tego nie mogłam być pewna. Denerwował mnie fakt, że nikt nie widział, co się dzieje. Żaden z Inspektorów nie kiwnął chociażby palcem, by zbadać sytuację, bo po tylu latach spokoju już spoczęli na laurach. Mogliby zająć się ważniejszymi sprawami, niż tylko polowaniem na niewinne ghoule, jak na przykład panią Ryouko. Tak. Wbrew wszelkim pozorom mam serce. Przykro mi, gdy widzę osieroconą małą dziewczynkę, bo poniekąd znam jej ból. Kuł. Wiercił dziurę w klatce piersiowej. Tego uczucia nie życzyłam nikomu.
Sprawa z eksperymentami tak czy inaczej musiała zostać zbadana i jeżeli nikt nie miał zamiaru się za to brać, postanowiłam, że ja to zrobię.
Poza tym, że przez ostatnie dni męczyło mnie nieustanne poczucie zagrożenia i niepokoju, to znalazł się też czas na radość. Mianowicie otrzymałam w końcu maskę od Uty. Postanowił zrobić ją z lekkim humorem i wzorował się na słynnej masce Hannibala. Była ładniejsza, bo czarna i zdobiły ją liczne ostre srebrne ćwieki, które aż kuły w palce przy dotyku, ale nadal miała przerażający charakter. Podobała mi się. Gdy ją dostałam, nie mogłam się powstrzymać i rzuciłam się Ucie w ramiona, serdecznie mu dziękując. Mimo iż rozsądek mówił mi, że maska będzie tylko i wyłącznie przeszkadzać w jedzeniu, cieszyłam się, iż choć jedno nie wyróżniało mnie od innych ghouli. Miałam coś, co miał każdy z nich.
W skrócie, wydawałoby się, że wszystko zaczynało się uspokajać, gdy nagle dowiedzieliśmy się jakiego czynu dopuściła się Touka. Z zemsty za matkę Hinami zaatakowała Inspektorów. Niestety moja umowa z CCG obowiązywała i nie mogłam nic z tym zrobić, dlatego, gdy tylko zobaczyłam Toukę, a było to w pewny, słoneczny dzień w Anteiku, zrobiłam, co należało do mojej roboty.
- Dzień dobry - przywitała się granatowowłosa i z tym swoim typowym, beznamiętnym wyrazem twarzy ściągnęła z siebie kurtkę. Podniosłam się ze swojego miejsca i powolnym krokiem podeszłam do dziewczyny. Kaneki, który siedział ze mną przy stoliku, z zaciekawieniem przyglądał się temu, co robię.
Bez najmniejszego ostrzeżenia, chwyciłam ją za szyję i uniosłam kilkanaście centymetrów nad ziemię. Touka chwyciła moją rękę, chcąc mnie od siebie odsunąć, ale na niewiele jej się to zdało, tak samo jak wierzganie nogami.
- Co... ty robisz? - wycedziła z trudem przez zaciśnięte zęby. Zaczynała sinieć na twarzy, ale ja mimo to nie puszczałam.
- Erika! - odezwał się Kaneki, wstając ze swojego miejsca.
- Erika! Natychmiast ją puść! - rozkazał Yoshimura, który akurat stał za barem. Nie musiałam zerkać, by wiedzieć, że gniewnie przeszywał mnie wzrokiem. Czułam to i to tak wyraźnie, jakby moje ciało przeszył cały magazynek ołowianych kul.
CZYTASZ
Tokijski Kanibal (Tokyo Ghoul FanFic)
FanfictionPrzez innych nazywana Kanibal. Samozwańcza przywódczyni trzynastej dzielnicy. Ta, która ma zamiłowanie do mięsa sobie podobnych, nagle zostaje poproszona o pomoc przez swojego dobrego przyjaciela, Yoshimurę - właściciela kafejki "Anteiku" w dwudzies...