Rozdział 5: Łuska przywołująca wspomnienia.

1K 83 15
                                    

Jeszcze długi czas siedzieliśmy przy stoliku w Anteiku i rozmawialiśmy, poznając się bliżej. Szczerze polubiłam Kanekiego. Był miły i kulturalny. Wydawał się taki niewinny. Lecz mimo to, coś było nie tak. Jego serce okrywała cienka warstewka mroku. Widziałam to po jego smutnym spojrzeniu. Mimo, iż jego twarz rozpromieniał uśmiech, to wzrok ciągle wbijał w niewidoczną dla mnie przestrzeń, gdzie wszystkie negatywne emocje łączyły się w ciemną całość. W tykającą bombę, która mogła w każdej chwili wybuchnąć. Musiałam mu pomóc. Musiałam dezaktywować bombę znajdującą się we wnętrzu Kanekiego, by nie zniszczyła jego i ludzi wokół.

Yoshimura miał rację. Zresztą jak zwykle, co zawsze ciężko było mi przyznać. Ja i Kaneki jesteśmy do siebie podobni. Bardzo. Prawdę mówiąc jedyną różnicą pomiędzy nami jaką dostrzegałam, było to, że bomba we mnie się zacięła. Odliczanie się zatrzymało, ale nie na zawsze. Dlatego tak bardzo unikam swojej przeszłości. Jeżeli jeszcze raz musiałabym zmierzyć się z tym, co wydarzyło się przed laty, moja bomba znów zaczęłaby odliczać czas do detonacji i wiedziałam, że nie byłabym w stanie zatrzymać jej drugi raz.

W pewnej chwili podczas wymiany zdań moich i chłopaka, ktoś nam przeszkodził.

-Kto to?-spytała Kanekiego dziewczyna o granatowych krótkich włosach, które zasłaniały jedno z jej oczu. Ubrana była w fartuch kawiarenki, co znaczyło, że tu pracowała. Zignorowałam jej nieuprzejmość i odpowiedziałam za czarnowłosego:

-Erika Yamato. Miło mi.

Posłałam w jej stronę uśmiech, ale ta tylko zmierzyła mnie od stóp do głowy i zwróciła się do Kanekiego.

-Mówiłeś, że chcesz nauczyć się walczyć. Teraz mam chwilę czasu. Chodź.

-Touka... nie musisz tego robić-odpowiedział zakłopotany Kaneki. Nie wiedział co zrobić w zaistniałej sytuacji. Zerknął w moją stronę szukając pomocy, ale ja tylko wzruszyłam ramionami i z złośliwym uśmieszkiem na twarzy oparłam się na łokciu. Lekcja numer jeden: radź sobie sam.

-To się zdecyduj-skwitowała dziewczyna krzyżując ręce na piersi.-Myślisz, że mam czas się z tobą użerać?

-Erika mi pomoże, więc nie musisz się martwić.

-Ona?-zdziwiła się Touka.-Kim właściwie jesteś?

-Już powiedziałam-odezwałam się w końcu, bawiąc się swoimi czerwonymi włosami.-Erika Yama...

-Ta. Tyle to już wiem. Pytam co tu robisz?

-Erika ma pomóc mi oswoić się z tym... czym teraz jestem.

-Kto tak powiedział? Przecież to obca baba! Pierwszy raz widzę ją na oczy!

-Touka!-usłyszeliśmy nagle głos Komy. Odwróciliśmy głowy w jego stronę. Stał za ladą i najwyraźniej już dłuższy czas przysłuchiwał się naszej rozmowie.-Bądź milsza.

-Ha?! Niby dlaczego?

-Bo to przyjaciółka pana Yoshimury.

-Co?

-To co słyszałaś. A teraz ją przeproś.

-Tsk-Touka powędrowała wzrokiem w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się do niej z wyższością. Nie mogłam już znieść jej gadania, więc byłam wielce ucieszona, gdy w końcu ktoś ją uspokoił.-Przepraszam.

-Och, nie ma sprawy!-odpowiedziałam milutkim głosikiem.

-Więc jesteś Erika, jesteś przyjaciółką pana Yoshimury i co jeszcze? Dlaczego akurat ty masz pomóc Kanekiemu?

-Hm... Kaneki-powiedziałam po zastanowieniu.

-Tak?-spytał chłopak, prostując się na krześle.

Tokijski Kanibal (Tokyo Ghoul FanFic)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz