1 - Przydział

1K 69 44
                                    

Łapa wraz ze swoimi przyjaciółmi szukali miejsca w przedziale pociągu na peronie dziewięć i trzy czwarte. W końcu zobaczyli Lily Evans, dziewczynę, do której James zarywał już od roku. Ze śmiechem na ustach wparowali do przedziału, a dziewczyna spojrzała na nich zniesmaczona, by po chwili również się zaśmiać. Szesnastolatka bardzo lubiła huncwotów, mimo że byli nieznośni, i każdemu wycinali kawały. Nawet nauczycielom. Lily dziwił fakt, że jeszcze nie zostali wyrzuceni ze szkoły. Była wzorową uczennicą co kończyło się tym, że wykładowcy błagali ją o pomoc trójce przyjaciół. Często spełniała ich prośby, co nie znaczyło, że nie brakowało jej cierpliwości gdyż wspaniała trójeczka postanowiła się powygłupiać.

Rozsiedli się na kanapach i już zaczynali rozmawiać jakie to żarty w tym roku sprawią Malfoyowi, kiedy drzwi otworzyły się, a w nich stanęła średniego wzrostu brunetka z niebieskimi oczami. Wszyscy jak na komendę spojrzeli w jej stronę.

- Hej. Mogę się dosiąść? - zapytała, lustrując wszystkich po kolei wzrokiem.

- Pewnie. Siadaj - Lily oprzytomniała jako pierwsza i zaprosiła nieznajomą.

- Jak się nazywasz? Ja jestem Lily Evans, a to: James Potter, Remus Lupin, Peter Pettigrew i...

- Jestem Syriusz Black. Nigdy wcześniej Cię nie widziałem - odezwał się czarnowłosy.

- Pewnie dlatego, że jestem nowa - stwierdziła takim tonem jakby to było oczywiste.

- Z jakiej szkoły się przeprowadziłaś? - zadał pytanie Lupin.

- Z Bułgarii - padła niechętna odpowiedź.

- Pytanie było z jakiej szkoły, a nie z jakiego kraju - zauważył Black.

- W Bułgarii jest jedna szkoła dla czarownic - odpowiedziała, przewiercając chłopaka spojrzeniem.

- Chcesz powiedzieć, że chodziłaś do żeńskiej? - zapytał z przerażeniem, Peter.

- Owszem.

- Masakra. Jak to zniosłaś? - dodał od siebie Potter, który nie wyobrażał dobie życia w szkole, gdzie nie ma dziewczyn.

- Normalnie - odburknęła z irytacją.

Rozmowa upłynęła im szybko i zanim się obejrzeli już byli przed Hogwartem. Nowa musiała iść z pierwszakami, a paczka przyjaciół pojechała specjalnymi wozami, które jechały same. Po chwili odezwała się Lily.

- Ta dziewczyna w końcu się nie przedstawiła.

- O, właśnie. Chociaż w sumie dowiemy się na Ceremonii Przydziału - zreflektował się Syriusz.

Morze uczniów wlało się do Wielkiej Sali i zasiadło na miejscach. Po chwili zostały wprowadzone pierwsze klasy. Zaczęły się wszystkie formalności aż w końcu nadszedł czas na Ceremonię. Profesor McGonagall, jak w każdym roku podeszła do Tiary i wywołała pierwsze nazwisko.

- Luna Ayclow.

Dziewczynka nieśmiało podeszła, a wielki kapelusz opadł jej na pół twarzy.

- Ravenclaw!

Krukoni klaskali i wiwatowali.

- Miranda Eisenhower.

- Slytherin!

Ponownie rozległy się oklaski.

- Helena Emorigton.

- Hufflephuff!

I kolejne wiwaty i tak dalej. Były jeszcze trzy nazwiska na e.

- Horia Fakrila.

- Gryffindor!

- Georgia Falomes.

- Ravenclow!

Po kilkunastu dziewczynkach i chłopcach dyrektor wstał ze swego miejsca i dał znak uczniom, by się uciszyli.

- W tym roku do szóstej klasy doszło dwoje uczniów. Zapraszam! - zawołał, a nauczycielka transmutacji spojrzała na pergamin.

Przeniosła wzrok na wchodzących uczniów. Była to brunetka z pociągu i szatynka z szarymi oczami. Ta druga była niezwykle wysoka i patrzyła na towarzyszkę z kpiącym uśmieszkiem.

- Une Camillton!

Wyższa z dziewczyn podeszła z wyższością do stołka i usiadła na nim pozwalając założyć sobie Tiarę na głowę. Po dłuższej chwili czapka wykrzyknęła nazwę domu:

- Slytherin!

Black i Potter przybili sobie piątkę. Byli pewni, że Une trafi do Ślizgonów.

- Lotta Famous!

Huncwoci wyciągnęli szyje, by lepiej widzieć. W pociągu zachowywała się neutralnie i po jej zachowaniu nie potrafili wywnioskować jej głównej cechy.

- Coś ukrywasz... Hmm... Coś o czym nie chcesz mówić. Coś, co sprawia, że pasujesz do Slytherinu. Jedmocześnie jednak jesteś inteligentna i kreatywna... Jak matka, kropka w kropkę... Hmm... Do Hufflepuffu nie pasujesz. Nie bywasz pomocna i uprzejma. Kryjesz w sobie Ślizgońską naturę, ale... Ale jest w tobie coś, może ta odwaga i determinacja... Tak. Jesteś lojalna i twardo brniesz do celu. To jest to, czym się w życiu kierujesz...
GRYFFINDOR!

Gryfoni ogłaszająco klaskali i wiwatowali. Dziewczyna wstała i podeszła do stołu. Usiadła na pierwszym z brzega miejscu. Dalej wszystko szybko i gładko się potoczyło. Po uczcie jeszcze raz przemówił dyrektor, a potem wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów. Lily weszła do swojego pokoju i zauważyła, że na pustym jak dotąd łóżku pod oknem leżały rzeczy, a po chwili z łazienki wyszła Lotta.

- Hej! Jak widzę będziemy współlokatorkami - zauważyła z uśmiechem, ruda.

- Hej, Lily. To łóżko jest wolne prawda? - zapytała Famous, ignorując uwagę dziewczyny.

- Tak, oczywiście. Od pięciu lat nikt tam nie śpi - odpowiedziała uprzejmie jej rozmówczyni.

Brunetka spojrzała na rudowłosą jak na idiotkę.

- Przecież to najlepsze miejsce - odparła zdegustowana, ale i trochę zadowolona.

- Jak wolisz. Dobranoc - powiedziała Evans, starając się nie zwracać uwagi na kąśliwy ton współlokatorki.

- Dobranoc.

I jak? To moja pierwsze opko tego typu. Mam nadzieję, że się przyjmie. Co wy na to? Piszcie opinie w komentarzach. Pozdrawiam serdecznie ShaDowPalpatine, która wykonała tę śliczną okładkę. Zachęcam, żeby do niej wpaść.
Lighteagle15 ☺

Szpieg |W Trakcie Poprawy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz