Lotta szła szybko korytarzem aż dotarła do Wielkiej Sali. Akurat trwał obiad, więc szybko usiadła przy swoim stole i zjadła na szybko chłodnik pomidorowy, a następnie rzuciła się do wyjścia. Nigdzie nie widziała Huncwotów. Gdzie mogą teraz być? Pomyślała o spojrzeniu na mapę, ale zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie mają ją przy sobie. Może zajrzy do ich dormitorium?
Szybko idąc, prawie wpadła na Regulusa. Rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie, ale ponieważ nie przesunął się ani o cal westchnęła i uniosła brew.
- Czego?
- Miła jak zawsze - mruknął arogancko.
- Do rzeczy, Black. Nie mam czasu.
- Oh, masz jeszcze całe dwa dni, żeby związać się z moim ukochanym braciszkiem - rzucił pogardliwie.
- To jakiś nowy kod czy to ty się rozchorowałeś i bredzisz, bo nie rozumiem ani słowa - syknęła.
- Ian już wysłał Czarnemu Panu wiadomość, że nie wykonujesz swojego zadania.
- Uwierz, Regulusie. Też mu wysłałam sowę. Z informacją, że mam w nosie zadanie i nie zamierzam mu więcej służyć.
- Składałaś przysięgę.
- Ta przysięga od początku była nic nie warta i wiedzieli o tym wszyscy tylko nie ja!
- Byłaś naiwna od samego początku. Myślisz, że Syriusz tego nie zauważył? On nie jest taki tępy za jakiego go uważasz. Widzi więcej niż ci się wydaje - warknął.
- Wspaniale. Skoro już to uzgodniliśmy możesz się przesunąć? Muszę kogoś znaleźć. I nie, tą osobą nie jest twój brat - odpowiedziała szybko. James, gdzie on jest?
- Nie wiem, co chcesz zrobić Famous, ale jedno jest pewne; źle się to dla ciebie skończy.
- I tak by się właśnie w ten sposób skończyło. Bratanie się z Voldemortem ma takie skutki, Reg. Nie wiedziałeś?
Wyminęła go pozostawiając w szoku. Nie dowierzał, że powiedziała imię Czarnego Pana. I to tak lekceważącym tonem.
Brunetka pędziła korytarzami, szukając Jamesa. Musi zapomnieć. Musi wymazać mu z pamięci te osiem lat. Nie może sobie przypomnieć. Dlaczego wcześniej nie powiązała jego nazwiska z faktami? Przecież prędzej czy później dopatrzy się znaczących podobieństw w jej historii z tym, co sam przeżył. Z nienacka została wciągnięta przez kogoś do pustej, nieużywanej klasy, a drzwi zostały przymknięte. Kiedy zdała sobie sprawę z kim znajduję się w pomieszczeniu jęknęła.
- Poważnie? Nie możecie sobie odpuścić? Okey, może nie zachowałam się zupełnie w porządku chociaż ciężko mówić o jakiejkolwiek zdradzie jeśli chodzi o kogoś takiego jak Voldemort...
- Jak śmiesz wymawiać imię Czarnego Pana - wysyczał wściekle Ian Hommeltton. - I to w taki sposób!
- Posłuchaj mnie uważnie, Ian. Twój Pan już wie, że mam gdzieś to jego zadanie. Nie będę szpiegowała Dubledore'a. Nie jestem Śmierciożercą...
- Ale masz Mroczny Znak na przedramieniu czy nie?
- Ale jestem tylko i wyłącznie szpiegiem. A raczej byłam. Ten nędzny tatuaż nie świadczy o tym kim jestem, szczególnie, że został mi wypalony w takich okolicznościach, że nie można mnie posądzać o konszachty z Voldemortem...
- Tak, Lotto, ale kto ci uwierzy? Przyjaciele? Ci, których wydałaś we Wrzeszczącej Chacie? Głupio zrobiłem puszczając cię tam. Tak, Rotgrow, doskonale wiedziałem, że chcesz tam iść, ale po tym jak wymyśliłaś ten cudowny plan... Nie spodziewałem się podwójnej zdrady. Kiedy tylko zobaczą Mroczny Znak odwrócą się od ciebie, a ty trafisz do Azkabanu. Kolejny Śmierciożerca do kolekcji. Szkoda, że jest nim młoda, naiwna dziewucha, o której wszyscy myślą, że nie żyje!
CZYTASZ
Szpieg |W Trakcie Poprawy|
FanfictionJedno wydarzenie Jedno zaklęcie Jeden błąd Może odmienić całe życie Na szóstym roku w Hogwarcie dołącza nowa dziewczyna. Owiana tajemnicą, nie lubi się dzielić swoimi przeżyciami. Życie ma wypełnione kłamstwami. Lecz kto tu rzeczywiście jest zły...