Lotta usłyszała krzątaninę i jęknęła niezadowolona. Miała nadzieję trochę pospać. Był wtorek, więc przeciągnęła się i wymacała ręką plan zajęć.
Najpierw miała transmutację z Puchonami, ONMS (opieka nad magicznymi stworzeniami) z Krukonami, starożytne runy, wróżbiarstwo, dwie lekcje z latania na miotle ze Ślizgonami, eliksiry oczywiście też z mieszkańcami domu węża, OPCM, zielarstwo z Puchonami, a na koniec zaklęcia z Krukonami. Razem dziewięć lekcji. Zwlokła się z łóżka i zobaczyła Lily oraz dwie inne dziewczyny, które już się czesały i patrzyły na nią zdziwione.
- Jeśli nadal zamierzasz tak późno wstawać to będziesz się spóźniała na lekcje. Pierwsza jest z McGonagall więc nie radzę się spóźniać.Spojrzała na tarczę zegara wiszącego na ścianie i wybałuszyła oczy. Wskazywał godzinę szóstą trzydzieści. Zaczęła się zastanawiać czy nie rozsądniej będzie wrócić do łóżka i pospać jeszcze jakieś czterdzieści minut.
- Jest wpół do siódmej. Jesteście pewne, że będę się spóźniać? - zapytała z powątpiewaniem.
- O siódmej piętnaście jest śniadanie, które kończy się piętnaście minut przed pierwszą lekcją. Potem musisz przejść w tłumie uczniów, dotrzeć pod właściwą klasę, a jeszcze wcześniej pokonać bardzo złośliwe schody - powiedziała, jak wyuczoną regułkę, Evans.
To była prawda. Wczoraj tylko za pomocą pewnej dziewczyny trafiła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Schody uwielbiały psocić. Być może zaraziły się tym od Wielkich Żartowniś Hogwartu.
Zgarnęła szkolny mundurek z szafy, czarną rękawiczkę do łokcia na lewą rękę i ruszyła do łazienki. Kiedy się ubrała, to ogarnęła włosy i związała je w wysoką kitkę. Ochlapała twarz chłodną wodą i wyszła. Zobaczyła w pokoju Lily i te dwie blondynki. Szykowały się właśnie do wyjścia, więc złapała szybko torbę z podręcznikami i dogoniła je.
- Hej. Mogę się do was dołączyć? - zapytała, nie chcąc ponownie zgunić się w szkole.
- Pewnie - odparła ruda.
- Jestem Lotta, a wy?
- Ja jestem Ashley - powiedziała ta z brązowymi oczami, druga miała zielone.
- Ja jestem Marga - uśmiechnęła się życzliwie.
- Mnie już znasz - Lily się uśmiechnęła, co zresztą odwzajemniła.
W Pokoju Wspólnym siedziała czwórka chłopaków, z którym brunetka siedziała w pociągu. Spojrzeli na nie i wyszczerzyli się.
- Cześć dziewczyny - powiedział najwyższy z nich.
Razem wyszli i skierowali się w stronę Wielkiej Sali. Schody dzisiaj były nadzwyczaj milutkie i prawie się nie ruszały. Znaleźli się w ogromnej komnacie, w której wczoraj Tiara przydzielała nowych uczniów do domów. Nowa uczennica podeszła do rudowłosej.
- Mogę usiąść z wami?
- Pewnie! Wolne miejsce jest obok mnie - odpowiedziała entuzjastycznie Evans.
Famous skinęła głową, a Lily usiadła i wskazała miejsce po swojej lewej. Zauważyła, że naprzeciwko niej usiadł ten czarnowłosy chłopak. Zauważył, że na niego patrzy i mrugnął. Śniadanie przebiegło szybko, a Lotta zjadła tylko trzy omlety z dżemem malinowym. Za to Peter jadł za cztery osoby.
Patrzyła na niego z zainteresowaniem. Nigdy nie widziała, by ktoś tak szybko pochłaniał tak wielkie ilości jedzenia. Lily szturchnęła ją i wskazała drzwi. Skinęła głową, chwyciła torbę i ruszyła za dziewczyną.
Sala do transmutacji była całkiem spora lecz i tak nie dorównywała rozmiarom Wielkiej Sali, która chyba i tak była powiększana. Na katedrze siedział szary, paskowany kot. Brunetka popatrzyła na niego i zaczęła się zastanawiać czemu pani profesor jeszcze nie ma. Po jej prawej stronie siedziała Lily, a po lewej Syriusz.
CZYTASZ
Szpieg |W Trakcie Poprawy|
FanfictionJedno wydarzenie Jedno zaklęcie Jeden błąd Może odmienić całe życie Na szóstym roku w Hogwarcie dołącza nowa dziewczyna. Owiana tajemnicą, nie lubi się dzielić swoimi przeżyciami. Życie ma wypełnione kłamstwami. Lecz kto tu rzeczywiście jest zły...