Lotta
Lekcje minęły bardzo szybko, bo nauczyciele puszczali nas wcześniej, a najzabawniej było na transmutacji. Profesorka całą godzinę wdychała i mamrotała coś o ślubie, a cała klasa się z niej śmiała. Jednak następnego dnia nie było tak wesoło. Na śniadaniu Sevi był wkurzony na maksa, ale nawet jego złość nie dorównywała gniewowi McGonagall. Kiedy wszyscy jedli nagle wstała i podeszła do mówinicy.
- Black, Potter, Lupin i Pettigrew, macie dzisiaj szlaban. O 22:00 widzimy się przed moim gabinetem.
Wtedy Syriusz zaczął krzyczeć:
- Ale pani profesor, to nie my!
- A kto?
- Lotta.
- Panienka Famous? Nie wierzę.
- To ja, ale oni mi kazali!
Powiedziałam słodko wskazując na chłopaków. Cała czwórka posłała mi mordercze spojrzenie.
- Tego to ja się nie spodziewałam! Już tyle lat jak tu uczę, nie trafiłam na tak nie grzecznych uczniów!
Wtedy parsknęłam niekontrolowanym śmiechem. Zresztą nie tylko ja, huncwoci też pokładali się z rozbawienia, a wiedźma wydawało się, że zaraz pęknie ze złości.
- DOSYĆ! CAŁA WASZA PIĄTKA MA U MNIE SZLABAN! RÓWNO O 22:00 WIDZIMY SIĘ PRZED MOIM GABINETEM!
Wrzasnęła wkurzona jak chyba nigdy wcześniej. Jednak my dalej się chichraliśmy jak niedorozwinięci umysłowo co może nie było znowuż aż tak dalekie od prawdy, a potem poszliśmy na lekcje.Co jakiś czas, któreś z nas wybuchało krótkim śmiechem, a nauczyciele patrzyli na nas złowrogo gdyż przeszkadzaliśmy im w prowadzeniu zajęć. Huncwoci myśleli nad jakimś kawałem, kiedy James szturchnął Peter'a.
- Notes.
- Jasne.
Odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się głupawo. Glizdek sięgnął do swojego plecaka i zaczął w nim grzebać.
- Czego pan szuka, panie Pettigrew?
- Notesu z ka...
Chłopak przerwał gwałtownie, kiedy uświadomił sobie dwie rzeczy: prawie powiedział, że szukał zeszytu z zapisanymi żartami Huncwotów i nagle dotarło do niego, że nie ma go w jego torbie.
- James! - wrzasnął - Nie ma go!!!
Pozostała trójka spojrzała na niego zszokowanym wzrokiem.
- Co!??
Nie mógł uwierzyć Black.
- To co słyszałeś! Nie ma go! Ale mógłbym przysiądz, że cały czas był w plecaku, wiecie gdzie.
Chłopaki patrzyli po sobie zrozpaczeni. Czyżbym właśnie sprawiła, że huncwoci przestaną psocić? Cała szkoła powinna mi się kłaniać i składać dary. Slughorn uniósł brwi w wyrazie zdziwienia, jasno przekazując, że chce wyjaśnień.
- Czego nie ma panie Pettigrew?
- Mojego pióra.
Powiedział szybko.
- Przecież leży przed tobą.
Niski chłopak spojrzał na ławkę i ujrzał tam swoje szare pióro. Czyste i nietknięte.
- A no tak, rzeczywiście.Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a ja zmarszczyłam brwi. Po szlabanie przekażę McGonagall ten głupi notes. Huncwoci przez resztę lekcji nie mogli się skupić i zachodzili w głowę gdzie może być ich ten zeszyt. Kiedy dochodziła 22:00 schowałam różdżkę do buta, tak żeby ta wiedźma mi jej nie zabrała. Punktualnie stawiłam się na wyznaczonym miejscu, a huncwoci jak to huncwoci spóźnili się 10 minut. McSztywna mordowała ich spojrzeniem, ale zaprowadziła nas do chatki Hagrida. Nawet nie sprawdziła czy mamy różdżki. Dziwne, to chyba nie będzie zwyczajny szlaban. I rzeczywiście, nie był.
- Zostawiam was teraz pod opieką Hagrida. Znalazł coś w lesie, a wy macie pomóc mu to przetransportować.
Kobieta popatrzyła na nas wilkiem, a ja nie zdając sobie sprawy jak to określenie było trafne pokiwałam głową i poczekałam aż pół olbrzym wyjdzie ze swojej chatki i zabierze nas tam gdzie ma. Po krótkim czasie pojawił się z kuszą i dość sporym, drewnianym wózkiem.Uniosłam brew patrząc na to, ale ten tylko skinął nauczycielce głową i kazał za sobą iść. Cała nasza piątka jak grupa skazańców ruszyła w kierunku, w którym szedł gajowy, w kierunku Zakazanego Lasu. Mocniej otuliłam się peleryną, którą jeszcze pani Minerwa pozwoliła mi wziąć i wlokłam się za chłopakami. Byliśmy już dość głęboko w lesie, kiedy zastanowiłam się czy ta para tutaj jest.
- Hagridzie?
- Tak Remusie?
- Czego my właściwie szukamy?
- Hipogryfa.
- Hipogryfa?
- Tak. Widziałem ostatnio jak biedak tu spadał. Muszę go odnaleźć i pomogę mu wyzdrowieć.
- A jeśli go tu nie będzie?
Spytałam.
- Wtedy dam sobie spokój.
Powiedział lekko urażony. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Ten człowiek miał bzika na punkcie zwierząt. Nie zdziwiłabym się gdyby zaadoptował pająka. Szliśmy dalej, kiedy usłyszałam cichy odgłos. Coś w stylu rżenia. Spojrzałam w tamtą stronę i przed oczami przemknął mi jakiś jasny kształt.
- Hagrid.
- No?
- Tam coś jest.
- Gdzie?
- Po lewej.
Odwrócił się we wskazanym kierunku i uśmiechnął się.
- Brawo Lotta. To ten hipogryf.
Westchnęłam ciężko i miałam nadzieję, że to głupi sen, no bo kto normalny ugania się za jakimś głupim zwierzakiem po bardzo niebezpiecznym lesie i to w środku nocy. Totalna głupota.
CZYTASZ
Szpieg |W Trakcie Poprawy|
FanfictionJedno wydarzenie Jedno zaklęcie Jeden błąd Może odmienić całe życie Na szóstym roku w Hogwarcie dołącza nowa dziewczyna. Owiana tajemnicą, nie lubi się dzielić swoimi przeżyciami. Życie ma wypełnione kłamstwami. Lecz kto tu rzeczywiście jest zły...