25 - Kuchnia

259 26 6
                                    

Lotta

Leżałam na łóżku i patrzyłam przez okno. W szybę uderzał mocny deszcz połączony z gradem. Przez te odgłosy było mi zimno więc postanowiłam zejść do Pokoju Wspólnego i posiedzieć chwilę przy kominku.

Siedziałam na środku kanapy, patrząc w ogień. Mimo późnej pory jeszcze świetnie się palił. Przed oczami ponownie zaczęły mi przelatywać wydarzenia z tamtego dnia.

- Lotta! Idziemy!
- Ja nie chcę!
- Lot! Idziemy na wspólne zdjęcie w ogrodzie w pięknym, zimowym krajobrazie! Chodź do nas i nie marudź!
- Nie lubię zimy! Nie wyjdę na dwór!
- Lotta rusz się! To nie czas na Twoje fochy!
- Mamo? To może, kiedy będziecie nakłaniać Lottę to ja pójdę złożyć życzenia moim przyjaciółkom? W imieniu całej naszej rodziny, wiem że Lot ich nie lubi.
- Dobrze córeczko. Idź już, tylko zaraz wracaj! I ciepło się ubierz!
- Dobrze mamo!
- Lotta! Złaź na dół, bo ojciec po ciebie przyjdzie!
Ośmioletnia dziewczynka zeszła z cierpiętniczą miną po schodach.
- Musimy robić to głupie zdjęcie?
- Tak.
Stanowczo odpowiedział jej tata. Brunetka westchnęła i usiadła na fotelu przy kominku. Od zawsze kochała to miejsce. Wtedy drzwi się otworzyły.
- Oh! Już wróciłaś! To dobrze chodź!
- Oj mamo, mamo. Czemu ty jesteś taka naiwna? Myślisz, że jak mnie wydziedziczysz to ja nie przyjdę na święta? Zawsze mówiłaś, że rodzina to podstawa!
- Ty już nie należysz do naszej rodziny! Wynoś się stąd!
- Oj mamo. A już miałem nadzieję, że zmienisz zdanie. Ale skoro nadal jesteś taka uparta to muszę to zrobić.
- Niby co! Jesteś tylko pokracznym, okropnym synem! Nic nie wartym w dodatku! Nie masz prawa przebywać w tym domu!
- Przegięłaś! Pożałujesz! Crucio!
Kobieta opadła wijąc się z bólu po podłodze.
- Zostaw ją!
Stanął w obronie żony mężczyzna. Chłopak tylko się zaśmiał i wycelował w kobietę.
- Wiem, że teraz marzysz o śmierci. Znaj moją litość. Avada Kedavra!
- Nie!
Jednak było za późno. Syn zabił matkę, która poprostu przestała się ruszać. Lotta ze strachu tylko bardziej wcisnęła się w fotel. Na stoliczku przy niej leżała biała różdżka należąca do jej mamy. Nie zwracając niczyjej uwagi złapała ją i drżącymi rączkami wycelowała w brata.

Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos i fakt, że ten ktoś usiadł obok mnie. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Syriusza.
-... Obisz?
Cudownie. Prawdopodobnie pytał mnie o to co tutaj robię.
- Rozmyślam, a ty?
- Też. A o czym?
- O przeszłości.
Mruknęłam niechętnie.
- Zabawne, bo ja też.
Spojrzałam na niego bardziej zainteresowana.
- A nad czym tak dokładnie się zastanawiasz?
- Czemu moi rodzice nienawidzą mnie aż tak, że uciekam do James'a?
- Uciekłeś do niego?
- Tak. W te wakacje.
Pokiwałam głową i wróciłam do wpatrywania się w płomienie.
- A ty? Nad czym myślisz?
- Nad tamtymi wydarzeniami. I innymi...
- A jakimi?
- Nie ważne...
Nie mogę mu przecież powiedzieć, że wspominam też mój plan zniszczenia huncwotów. Nagle zabłysła za oknem błyskawica, a przez jezioro poniósł się okropnie ogłaszający huk. Drgnęłam dość silnie, nie dość, że zaskoczona to jeszcze lekko przestraszona. Usłyszałam śmiech chłopaka.
- Co jest? Boisz się burzy?
- Powiedzmy, że za nią nie przepadam. Przypomina mi o tym.
Warknęłam i znowu zapadła cisza.
- Chwila, burza w zimę? To chyba nie jest normalne zjawisko.
- Bo nie jest. Między innymi dlatego nie chciałam tego głupiego zdjęcia.
- Jakiego zdjęcia?
Wyraźnie się zainteresował.
- Nie ważne.
Odpowiedziałam tonem świadczącym o tym, że nie chcę dłużej gadać na ten temat. Ponownie zapadło milczenie.
- Często tu tak siedzisz?
- Od kilku tygodni prawie codziennie.
Odparłam na pytanie Syriusza.

Obydwoje patrzyliśmy w ogień. Było cicho i spokojnie. Mogłabym tak siedzieć godzinami. Płomienie zawsze wprawiały mnie w stan melancholii. Zawsze, kiedy dłużej przypatrywałam się w tę jasne ogniki tym częściej rozważałam różne wydarzenia oraz zdarzało mi się filozofować. Ostatnio też właśnie przy ognisku powraca najwięcej wspomnień. Ogień daje mi moc i siłę. Dzięki niemu żyję i funkcjonuję. Bez niego byłabym nikim.

Szpieg |W Trakcie Poprawy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz